-i co z nim .?
-Jego stan się pogorszył,a lekarze nie chcą podać mi żadnych informacji-mówiła mama.
usiadłyśmy pod gabinetem ,nie mogłam wytrzymać już tego ciągłego czekania mijały godziny a my nadal nic nie wiedzieliśmy na telefonie miałam z milion nieodebranych połączeń od Harrego,ale teraz to nie było ważne,najważniejszy był Oskar,ale jednak napisałam do niego krótkiego SMS-a,żeby się nie martwił i takie tam.Nagle z pokoju wyszli lekarze,prowadzący nosze na których leżał Oskar,od razu podbiegliśmy,mama zadawała setki pytań i wpadła w histerie,więc ja trochę się opanowałam i wypytałam co się dzieję:
-przepraszam,dokąd go państwo wiozą-krzyczałam
-chłopiec,był w złym stanie,będzie miał przeprowadzaną operacje.
-co jaką operacje my musimy dowiedzieć się szczegółów.
-tak,wiemy więc zapraszamy,Panią do gabinetu tam opowiem wszystko dokładniej-zwrócił się do mamy,a ona całkiem już wyczerpana udała się z nim.
MAMOO.!-no i co MÓW-niecierpliwiłam się gdy mama wyszła od lekarza.
-właśnie wiozą go na blog operacyjny, ma poważnie uszkodzony kręgosłup i są zmuszeni przeprowadzić operacje-mówiąc to rzuciła mi się na szyje..
Byłam już wykończona dochodziła 1.00 w nocy a my nadal czekaliśmy,z nadzieją że wszystko się uda.nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć,obok mnie na krześle zapłakana mama która już prawie nie orientuję ,w drugim końcu korytarza na blogu operacyjnym mój kochany braciszek,i jeszcze do tego kłopoty z Davidem i Harrym dlaczego to wszystko spadło na mnie,jeszcze ten pocałunek nie powinnam znamy się dopiero od kilku dni a ja już wyprawiam jakie rzeczy,co on sobie o mnie pomyśli,ale w sumie jemu tez się podobało,więc wina leży po obu stronach.Dochodziła 2.00 gdy nareszcie wyszedł chirurg,mama zasnęła więc ja zerwałam się na nogi i podbiegłam do niego:
-I co z moim bratem .?-dopytywałam a w oczach miałam łzy.
-Gratuluję.! operacja się powiodła chłopiec dojdzie do siebie w najszybszym czasie.-uśmiechnął się miły pan
-tak się cieszę,no i bardzo dziękujemy to dzięki państwu z Oskarem będzie lepiej-krzyczałam uradowana ze szczęścia.
-My również się cieszymy.
-ale kiedy będziemy mogli do niego wejść .?-pytałam.
-narazie jest jeszcze w śpiączce ale myślę że jutro po południu będą mogli go państwo spokojnie odwiedzić.
postanowiłam od razu obudzić mamę bo nie było sensu tutaj spać.
-Ejj,mamo wstawaj.!-szarpałam ją lekko za ramię.
-coś się stało co z Oskarem.?
-operacja się powiodła,właśnie rozmawiałam z lekarzem,jutro będziemy mogli do niego wejść bo narazie jest w śpiączce,więc chodźmy do domu-pociągnęłam ja za rękę.
-kochanie tak się cieszę-mocno mnie przytuliła
-wiem ja też.i udaliśmy się do domu,była już 4.00,po praktycznie całej nocy spędzonej w szpitalu,padliśmy jak małe dzieci.
Rano obudziły mnie promienie słońca które grzały prosto na moją twarz,wstałam z łóżka i otworzyłam okno,-ochh jaka piękna pogoda-westchnęłam.Była 10.00,zjadłam szybkie śniadanie,ogarnęłam się i ruszyliśmy z mamą w stronę szpitala,gdy weszliśmy do środka mój humor znacznie się pogorszył,na sali leżał taki bezbronny Oskarek,blady podłączony do jakiś urządzeń.mamię na sam widok łzy napływały do oczu,siedzieliśmy tam ponad trzy godziny:
-córciu,idź do domu jutro masz zakończenie roku musisz się przygotować-wymamrotała mama.
-ale ja chce zostać z wami-zaprotestowałam.
-idź,ja sobie poradzę poczekam aż się wybudzi-powiedziała już trochę podwyższonym tonem.
-no dobrze-westchnęłam i ruszyłam do domu po drodze zadzwonił telefon oczywiście była to Libby:
-no cześć dawno się nie odzywałaś może byśmy się spotkali jutro zakończenie roku trzeba zaplanować WAKACJE-krzyczała do słuchawki cała szczęśliwa
-wiesz ja jakoś nie mam nastroju-oczywiście musiałam jej wszystko opowiedzieć ponieważ od razu wyczuła że coś jest nie tak.
-czekaj na mnie zaraz u ciebie będę-powiedziała cała zmartwiona Libby,wparowałam szybko do pokoju,i trochę go ogarnęłam,bo nie było nawet jak przejść wszędzie leżały moje ciuchy,po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi,poszłam otworzyć przyjaciółce:
No już kochanie nie martw się teraz będzie już coraz lepiej-rzuciła mi się na szyje.
-tak wiem Libby,i dzięki że jesteś ze mną-mocno się do niej przytuliłam.
-Drobiazg-szepnęła.
udaliśmy się do mnie do pokoju,wybraliśmy ciuchy dla mnie na jutrzejsze zakończenie roku,no i oczywiście plotkowaliśmy do wieczora,przy niej mój humor się znacznie poprawił,jestem szczęściarom że mam taką przyjaciółkę-pomyślałam i odprowadziłam Libby do drzwi:
Do jutraa;* i trzymaj się-mocno mnie przytuliła.
udałam się do kuchni bo byłam głodna jak wilk a dochodziła już 19.00.zaczełam smażyć sobie jajecznice gdy usłyszałam dzwonek do drzwi
-co żeś zapo...-wykrzyczałam otwierając drzwi ,lecz ku mojemu zdziwieniu nie stała za nimi Libby tylko Harry.
-oj to ty przepraszam myślałam że to Libby-skrzywiłam się.
-sory że tak późno przychodzę ale byłem w szpitalu i twoja mama powiedziała mi że jesteś w domu a ja musiałem cię koniecznie odwiedzić-mocno mnie przytulił
-i jak się trzymasz-dopytywał.
-narazie jest okey,dzięki że się tak martwisz-spojrzałam na te jego zielone oczy i przez chwile zapomniałam o otaczającej mnie rzeczywistości,ale szybko się ocknęłam,siadaj wskazałam na kanapę w salonie,ja szybko dokończyłam jajecznice i usiadłam obok niego;
-słuchaj Harry,czy myślisz że to co robimy jest normalne?-wypaliłam
-Ale co .?
-no te pocałunki,znamy się dopiero od kilku dni-ciągnęłam
-ale ja czuję jakbym znał cię całą wieczność-mocno mnie przytulił.
postanowiłam odpuścić rozmowę nie chciałam przerywać tego momentu tak lubiłam jak mnie przytulał
-słuchaj masz jakieś plany na te wakacje.?-spytał nieśmiało.
-no w sumie to jeszcze nic nie zaplanowaliśmy-uśmiechnęłam się.
-to się dobrze składa bo pomyśleliśmy z zespołem że chciałabyś może pojechać z nami do Paryża na tydzień?-spytał skrępowany.
-wiesz Harry brzmi kusząco ale nie mogę podjąć decyzji od tak,a i jest jeszcze jeden problem.
-jaki?
-bez Libby nigdzie się nie ruszam-wyszczerzyłam się
-mi tam pasuje Zayn na pewno się ucieszy.
co skąd wiesz,o ich spotkaniu.?-dopytywałam
-no potem Zayn cały wieczór o niej nawijał-i oboje zaczęliśmy się śmiać.
-no dobrze zapytam się rodziców,i Libby i dam ci znać? a kiedy mielibyśmy wyjeżdżać ?
za dwa dni.-uśmiechnął się Harry.
-dobrze-pokiwałam głową.
-no ja się muszę zbierać,już późno,pożegnał się Harry
-To paa jutro do ciebie zadzwonię i dam ci odpowiedź-pocałowałam go w policzek
-trzymam kciuki-krzyknął oddalając się.
za niecałe 5 min weszła mama cała rozpromieniona;
-no i co wybudził się-spytałam ale wiedziałam jaka będzie odpowiedź
-tak,a na dodatek już jutro będzie można go zabrać do domu-przytuliła mnie mama.
-Ooo tak się cieszę-aż łzy szczęścia pociekły mi po policzku.
wzięłam szybki prysznic,i od razu walnęłam się na łóżko, bo muszę się wyspać jutro wielki dzień,mam nadzieje że mama się zgodzi.
Rano ku zdziwieniu wstałam bez większych problemów i od razu udałam się do łazienki,posiedziałam tam z dobrą godzinkę w końcu musiałam wyglądać wyjątkowo.ubrałam wcześniej naszykowaną beżową sukienkę przed kolanko,czarne szpilki,i do tego czarną kopertówkę,i wyszłam z domu trzaskając drzwiami nie wiem dlaczego ale byłam bardzo zdenerwowana,odebraniem świadectwa a przede wszystkim rozmowa z mamą,na przystanku czekała już na mnie Libby również wyglądała uroczo,czekając na autobus opowiedziałam jej to co zaproponował mi Harry,Libby zareagowała pozytywnie ponieważ lubiła Zayna jak ja spędzałam czas w szpitalu to oni niemal codziennie się spotykali,tylko żeby rodzice zareagowali podobnie jak Libby-pomślałam.
autobus podjechał w środku był tłok jak nigdy,przecisnęliśmy się i skasowaliśmy bilety,wysiedliśmy pod szkołą zmierzając na sale gimnastyczną,w środku dyrektor wygłaszał to swoją nudną gadkę,potem nastąpiło rozdanie dyplomów najlepszym uczniom szkoły,pokoleji wymieniane były nazwiska a po chwili w moje ucho wpadło JULIA CARTER,normalnie mnie zamurowało nie spodziewałam się aż tak dobrego świadectwa,podeszłam i odebrałam po czym uściełałam dłoń dyrektorowi wróciłam na miejsce gdy Libby zaczęła mnie przytulać i krzyczeć ze teraz rodzice to się na pewno zgodzą-trochę mnie to ucieszyło.potem była Libby,nie byłam zaskoczona bo ona co roku odbiera takie świadectwo więc jej tylko pogratulowałam.no nareszcie się skończyło-pomyślałam i udaliśmy się do wyjścia.na zewnątrz zobaczyłam Davida który się na mnie bezczelnie patrzył,a ja tylko odwróciłam głowę wsiedliśmy do autobusów po czym rozjechaliśmy się do domów,stanęłam przed drzwiami i wzięłam głęboki oddech;
-Hej mamo.!-krzyknęłam na całe mieszkanie.
-i jak ci poszło,pokazuj mi tu to świadectwo,uśmiechnęła się mama schodząc z góry. a ja tylko podałam jej świadectwo do reki:
-Juliaa kochanie jestem z ciebie tak dumna,nie spodziewałam się takiego świadectwa u ciebie-mocno przytuliła mnie cała rozpromieniona
-możesz się spodziewać jakiejś niespodzianki w wakacje-szepnęła..
-wiesz mamo co do wakacji to mam do ciebie pytanie.?-zaczęłam niepewnie
-tak mów.?
-poznałaś już Harry`ego tak.?
-no tak to bardzo miły chłopiec.
-no i chciałabym pojechać z nim i z jego zespołem na tydzień do Paryża,no i oczywiście z Libby-wreszcie to z siebie wydusiłam.
-Juliaa ja.............