przepraszam, że się w Tobie zakochałam, że stałeś się moim całym światem.
przepraszam za każde spojrzenie, za każde słowo w Twoją stronę,
za każdy uśmiech. przepraszam za miłość.

czwartek, 31 maja 2012

Rozdział 18

Rano usłyszałam pukanie do drzwi . pół przytomna, z roztarganymi włosami wstałam i niesfornie ubrałam za dużą koszulę . na palcach, podbiegłam do drzwi . ziewając, niezdarnie je otworzyłam .w progu stała Libby z promiennym uśmiechem.
-jakie plany na końcówkę wakacji?-spytała.
-nie mam na nic ochoty spędzę te 3 dni w domu-spuściłam wzrok
-no ,słyszałam że wczoraj nieźle zabalowałaś i znowu kłóciliście się z Hazzą-pokiwała głową
-skąd wiesz?
-można było się domyśleć,Harry znów chodzi w ogóle niedostępny i jest mocno wkurwiony-przewróciła oczami.
-nie obchodzi mnie to.-skłamałam i wpuściłam Libby do środka.
-czyli Harry jest teraz z tą Blancą tak?-rozsiadła się na kanapie i skierowała do mnie pytanie.
-nie jestem tego pewna mi powiedział że są tylko znajomymi-zakryłam twarz dłońmi,Libby podeszła do mnie i mocno przytuliła
Nie potrafię powiedzieć Ci ' będzie dobrze ' . Bo doskonale wiem , że to najgłupsze słowa na świecie . Jedyne co mogę to być blisko Ciebie i dać Ci tę pewność , że zawsze możesz na mnie liczyć-wyszeptał mi w włosy.
-dziękuję-przytuliłam ją.
-wiesz Julia miałam ci nie mówić ale może lepiej żebyś wiedziała-skrzywiła się.
-o co chodzi-dopytywałam
-gdy byliśmy wczoraj na zakupach z Zaynem to widzieliśmy Hazze i tą dziewczynę trzymali się za ręce i przytulali-szeptem wypowiedziała ostanie słowo.
Nie ukrywałam że cholernie zabolały mnie te słowa,odwróciłam twarz i znów zaczęłam płakać Wyszłam na balkon , usiadłam na zimnych kafelkach pod gołym niebem , wyszukałam papierosa i zaciągałam się z całych sił , przed oczami było szaro od papierosowego dymu , po policzkach spływały mi łzy . W sercu czułam kłucie i niewyobrażalny ból ,Libby podeszła do mnie i znów mnie przytuliła
-niestety ja muszę już iść bo jedziemy z Zaynem na pierwsze Usg,trzymaj się jakoś i nie rób niczego głupiego-pożegnała się ze mną wyrzucając z moich rak papierosa.
-jasne mamusiu-wymusiłam uśmiech
Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku wpatrując się w ścianę, kiedy otworzyły się drzwi w których stał on. nie zwracając na niego uwagi wróciłam do poprzedniego zajęcia. usiadł koło mnie i milczał. - po co tu przylazłeś ? - zapytałam go. - chciałem cię przeprosić, wiem głupio wyszło, nie chciałem, kocham cię, jesteś dla mnie najważniejsza, przepraszam. - tłumaczył się. wstałam z łóżka po czym podeszłam do okna i oparłam się rękami o parapet. - powiedz coś. - poprosił. milczałam wpatrując się w przechodzących ulicą ludzi. stałam tak w milczeniu przez dziesięć minut, kiedy wyszedł z pokoju bez słowa, moje policzki znów zalały łzy.gdy się trochę otrząsnęłam postanowiłam wybrać się na spacer ogarnęłam włosy strzeliłam perfekcyjny makijaż,założyłam Ten zestaw i wybiegłam z domu uświadamiając mamę że wrócę późno,spacerowałam w tą i z powrotem,cały czas myślałam nad tym co powiedziała mi Libby,jednak po chwili coś przykuło moją uwagę był to lokowaty chłopak przyparty o drzewo całując doskonale znaną mi buźkę była to Blanca a tym chłopakiem był Harry,stanęłam na środku chodnika i przyglądałam się im moje oczy zalał potworny potok łez,Harry oderwał się od pocałunku i spojrzał w moja stronę było ciemno ale mogłam dostrzec że się speszył,podeszłam bliżej i zaczęłam krzyczeć
-i co może teraz też mi powiesz że nic cię z nią nie łączy że to tylko znajoma a mnie kochasz tak ??nadal będziesz opowiadał mi te cholerne bajeczki w które już chciałam uwierzyć-rozpłakałam się jak małe dziecko.
-Juliaa,my...eee ja i Blanca jesteśmy parą-spuścił wzrok
nie odpowiedziałam nic próbowałam złapać oddech ale łzy które cały czas leciały strumieniem z moich oczu wcale mi w tym nie pomagały
-to dlaczego mówiłeś mi że mnie kochasz mogłeś nie kłamać-powiedziałam na odchodne.Harry patrzy się w moją sylwetkę znikającą za drzewami
Skoro ci już nie zależy , to po co się tak gapisz ? Tam obok masz to swoje blond szczęście-podsumowałam zauważając że Harry nie odrywa ode mnie wzroku.Była godzina 22:59 gdy wracałam ulicą , podczas ulewnego deszczu. Nie zważałam na stale dzwoniący telefon w mojej torebce . Nie przejmowałam się ,że jest zimna noc , że  idę w cienkiej bluzce i ,że jutro pewnie obudzę się z okropnym bólem gardła. Nie czułam ,że po moich policzkach ciekną piekące łzy , które już dawno rozmyły mój perfekcyjny makijaż i zmieszały się z deszczem . Czułam , że moje serce rozpadło się na milion drobniutkich kawałeczków , z czego siedemdziesiąt pięć tysięcy zgubiło się gdzieś po drodze. Tego dnia zdałam sobie sprawę , że nie znaczyłam dla niego nic byłam tylko zabawką którą wykorzystał po raz kolejny się upokorzyłam.

Następny dodamy w poniedziałek lub Niedzielę ..


poniedziałek, 28 maja 2012

Rozdział 17.

Rano obudziła mnie mocna potrzeba zjedzenia czegoś,wcisnęłam nogi w moje kapcioszki i zbiegłam na dół mama i Oskar jeszcze spali dlatego po cichu zakradłam się do kuchni zrobiłam sobie stertę kanapek i pomaszerowałam do pokoju,zjadłam i postanowiłam iść na imprezę w końcu za 4 dni zakończenie roku ,do wieczora zostało jeszcze sporo czasu więc pomyślałam że pojadę na plaże ,wzięłam torebkę i zapakowałam do niej wszystkie potrzebne rzeczy ,pod moją zwiewną sukienkę założyłam to i wyszłam z domu wsiadłam do samochodu i po 15 min byłam nad moim ulubionym miejscem na plaży zawsze przychodziliśmy tu z Harrym tak cholernie mi go brakuję, rozłożyłam koc,puściłam muzykę w słuchawkach i położyłam się na brzuchu leżałam godzinę gdy podczas mojej ulubionej piosenki zasnęłam jednak nie wyszło mi to na dobre bo cała się spiekłam,dochodził już wieczór gdy spojrzałam na godzinę w telefonie i okazało się że spałam 4 godziny posmarowałam plecy kremem i ruszyłam do samochodu po chwili byłam na miejscu zaparkowałam i poszłam do pokoju szykować się na imprezę,Ubrałam ulubione szpilki, krótkie spodenki i bokserkę. Ciemne włosy opadały na moje opalone ramiona. Weszłam na salę. Poczułam męskie spojrzenia, które lustrowały mnie z góry do dołu. 'I dobrze, niech patrzą.' Myślałam, idąc do znajomych. Wypiłyśmy kilka kieliszków. Parkiet płonął żywym ogniem, gdy zaczęłam tańczyć. Pewien chłopak nie odstępował mnie na krok, wiedziałam, że ten najważniejszy patrzy i cieszyłam się jego towarzystwem. Jednak, gdy odwróciłam się, żeby porozmawiać zobaczyłam przed sobą swoje bóstwo. 'Co to za frajer?' Warknął. 'Co to za pytanie?' Zapytałam sucho. Minęłam go, ale złapał mnie za ramię i przyciągnął blisko. Zaśmiałam mu się w szyję. 'Zazdrosny?' Mruknęłam kusząco. 'Jak cholera.' Powiedział w moje włosy. 'Masz pecha, Szepnęłam i przygryzłam wargę. Po chwili mógł jedynie podziwiać moje ciało wtulone w innego faceta.,Harry zmył się z imprezy koło północy ale ja bardzo dobrze się bawiłam przechylałam kieliszek za kieliszkiem,chodź na chwile zapomniałam o problemach,ledwo stałam na nogach wzięłam ze sobą butelkę wódki i ruszyłam w stronę mojego domu,szłam przez ciemne ulice na boso ze szpilkami w ręku w końcu wróciłam do domu chwiejnym krokiem . Stojąc zapłakana w drzwiach z butelką wódki w ręku zobaczyła mnie mama . Zsunęłam się po ścianie wypowiadając : ' Mamo to wszystko przez niego , przepraszam ' . i wbiegłam po schodach do pokoju, w kąt rzuciłam moje szpilki i położyłam się bezwładnie na podmokniętej przez tanie wino, podłodze. na moich policzkach widniały rumieńce. ciśnienie skoczyło mi z powodu niekontrolowanego wybuchu płaczu. włosy miałam rozczochrane jak nigdy wcześniej. rękawy sukienki miałam całe mokre, umazane resztkami tuszu po ocieraniu łez. zapalając kolejnego papierosa, starałam wbić sobie do głowy, że nie słusznie mi na nim zależy. że nie warto robić sobie złudnej nadziei. że bezsenne noce, nie są tego warte. właśnie wtedy, usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi pokoju. podnosząc delikatnie głowę, próbowałam zobaczyć, co się dzieje. łzy, przez które niemal oślepłam, wcale mi w tym nie pomagały. usłyszałam ciche 'witaj'. doskonale znałam ten głos. podnosząc się gwałtownie, starałam się okiełznać. opuszkami palców, przejechałam po brzegach ust, żeby zetrzeć rozmazaną szminkę. otworzyłam szeroko oczy z niedowierzania. zobaczyłam jego uśmiech. jedyny w swoim rodzaju. podszedł do mnie i wytarł mi łzy z moich rozpalonych policzków.
-Julia proszę nie płacz,-powiedział uśmiechając się.
-jak,mam kurwa nie płakać no powiedz mi jak straciłam grunt pod nogami,jesteś dla mnie wszystkim ale nie wybaczę ci za mocno mnie zraniłeś a ty ty teraz zabawiasz się w najlepsze z Blancą gdzie ja nie potrafię żyć ty masz mnie w dupie głęboko w dupie przecież możesz mnie zostawić i zacząć ranić kolejną dziewczynę-zrobiłam pauzę -nie przepraszam pomyliłam się może ty ją kochasz ,więc wypierdalaj z mojego życia i nigdy więcej mi w nim nie mieszaj zdecyduj się do cholery ja czy ona??-krzyczałam ,może trochę za dużo ale byłam pod wpływem alkoholu.
-Skąd wiesz o Blance ?-zmieszał się.
-Gówno cię to obchodzi wiem i już-upuściłam butelkę wódki.
-mnie nic z nią nie łączy,jesteśmy znajomymi ciebie kocham-próbował mnie złapać za rękę.
-nie pieprz bzdur jak byś mnie kochał tak jak ja kocham ciebie to nigdy byś mnie nie zdradził-znów osunęłam się na podłogę,podszedł i przytulił mnie
Zostaw mnie." - warknęłam szarpiąc ciało z mocnego uścisku. "Odejdź i mnie zostaw, rozumiesz!? Wyjdź kurwa i zamknij grzecznie za sobą drzwi." Podszedł i mocno złapał mnie za nadgarstki. "spokojnie ,ja cię kocham zrozum !- syknął i musnął moje drżące usta. Zacisnęłam wargi i wymierzyłam ręką w jego policzek. "Nigdy więcej tego nie rób."
-nie chciałem -wyszeptał
-chciałeś czy nie chciałeś,ale zrobiłeś to wynoś się z mojego domu i bądź szczęśliwym z Nią-wykrzyczałam.
Opuścił bez słowa pokój.
-życzę powodzenia i miłości.!-krzyknęłam w progu rozbijając nasze wspólne zdjęcie które stało na mojej nocnej szafce
Upadłam na kolana. Zaciskając pięści i uderzając nimi w ziemię płakałam.. Ocierając łzy podniosłam wzrok ku niebu i wyszeptałam cicho "Boże daj mi siłę by walczyć dalej"...

sobota, 26 maja 2012

Rozdział 16.

                                                                                        2 tygodnie później
Dziś miałam wychodzić ze szpitala te dwa tygodnie minęły naprawdę szybko cały czas ktoś przy mnie był nawet na chwile nie pozwolili mi zostać sama Harry przychodził bardzo często ale za każdym razem nie chciałam go widzieć i zrezygnowany wracał do domu,było już południe a ja dopakowywałam moje rzeczy gdy wszystko było już gotowe odebrałam swój wypis i zeszłam na dół czekając na Libby która miała po mnie przyjechać w końcu na parkingu ujrzałam jej sylwetkę która zmierzała w moim kierunku miała na sobie opiętą tunikę w której było już jej widać brzuszek do tego czarne leginsy i trampki.Przywitałam się z nią i wsiadłam do samochodu.Po drodze Libby opowiadała mi o prezentach jakie dostała od rodziców Zayna dla dziecka.Po 40 min.byliśmy pod moim domem,na przywitanie wybiegła mama ściskając mnie  całując,odwiedzała mnie w szpitalu ale i tak się za mną stęskniła Libby odjechała do Zayna a ja weszłam do środka rozejrzałam się po domu było mi brak tego miejsca mama podała mi moje lubione naleśniki i poszłam do pokoju torbę rzuciłam w kąt i walnęła się na łóżko po chwili dostałam SMS-a od Louisa
-,,szykuj się zaraz po ciebie będę zabieram cię do nas :)'' -nie miałam ochoty jechać do nich a co gorsza zobaczyć się z Harrym ale Louisowi było trudno odmówić dlatego weszłam do łazienki rozpuściłam moje długie włosy i umalowałam rzęsy tuszem założyłam ten komplet i zbiegłam na dół gdzie czekał już uśmiechnięty Lou przytuliłam go i wsiedliśmy do samochodu do domu chłopców mama naprawdę blisko więc po 10 min byliśmy na miejscu.Louis wprowadził mnie do środka gdzie na kanapie siedział Zayn z Libby a w kuchni przy stole dyskutowali Niall z Liamem i natką nie było z nimi tylko Harry'ego w głębi duszy się cieszyłam ale zastanawiałam się gdzie był ,wszyscy jak mnie zobaczyli podbiegli się przywitać a potem wspólnie zasiedliśmy przed telewizorem.z seansu wyrwała mnie potrzeba skorzystania z toalety wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę łazienki akurat na schodach Harry wychodził z pokoju ,zmieszał się jak mnie zobaczył ale spróbował się ze mną przytulić i przywitać
-Nie dotykaj mnie krzyknęła odpychając go.
-Ja tylko chciałem się przywitać..,proszę Julia kiedy mi w końcu wybaczysz
-Czy ja nie wyraziłam się jasno ?!nigdy ci nie wybaczę rozumiesz nigdy..-do oczu napłynęły mi łzy.
Nagle wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać.możesz mnie bić, wyzywać tylko nie płacz-mocniej przytulił mnie do siebie. czułam że muszę skończyć tę sielankę dlatego wyrwałam się z jego uścisku
-Trochę na to za późno.!-a teraz zejdź mi z drogi.! -zwinnym ruchem wyminęłam go i weszłam do łazienki.Po prostu nie mogłam już normalnie funkcjonować myślę że najlepszym rozwiązaniem na zapomnienie było by to żebym go w ogóle nie widywała ale co ja gadam nigdy o nim nie zapomnę za mocno go kocham czasem chciałabym mu już wybaczyć zapomnieć,i zacząć wszystko od nowa ale nie potrafię czuję do niego w jakimś sensie obrzydzenie,wyszłam z łazienki i już chciałam schodzić na dół gdy usłyszałam głośne śmiechy jakiejś dziewczyny dobiegające z pokoju Hazzy coś mną drgnęła i podeszłam bliżej drzwi przystawiłam ucho i poznałam głos dziewczyny była to Blanca Collins jest dobrą znajomą Harry`ego przynajmniej tak mówił nawet kiedyś mi ją przedstawiał ,zdenerwowana zeszłam na dół
-Niestety muszę już lecieć pa-oznajmiłam wszystkim
-A może zostaniesz na noc ?-zaproponował Niall.
-Nie w ogóle nie powinnam tak długo u was przebywać,po prostu nie potrafię go widywać.
-Co ty wygadujesz przecież to jest tez twój dom-pocieszał mnie Liam.
Pokiwałam przecząco głową i zamknęłam za sobą drzwi,do domu doszłam w niecałe 20 min Posiedziałam tam może z godzinę.postanowiłam iść boisko Ubrana w dresy i bluzę piłam kolejne piwo. Z słuchawek dobiegał głos Pezeta, a z moich ust ciche szepty. 'Gadasz do siebie?' Usłyszałam nagle i moje ciało przeszył dreszcz. Ten głos rozpoznałabym wszędzie, nawet w najgorszym hałasie. Nie podniosłam głowy. 'Nic Ci do tego.' Warknęłam, wciąż patrząc w ziemię. Przykucnął i wtedy jego zapach oplótł się wokół mojego ciała. Wstałam, upuszczając butelkę. 'Po co przyszedłeś?!' Ryknęłam na całe gardło. 'Uspokój się. Chciałem pogadać.' Szepnął, wyciągając rękę w moją stronę. 'Nie. Nie będziemy rozmawiać. A teraz spuść wzrok i wynoś się w końcu z mojego życia!' Brakowało mi powietrza.-proszę cię nie krzycz,przepraszam za to co zrobiłem ja cię kocham-próbował mnie przytulić ale odepchnęłam go.
-Miało być na ''zawsze,, pamiętasz?! -wykrzyknęłam oddalając się w stronę mojego domu,znów wbiegłam do niego trzaskając drzwiami mamy była na zakupach z Oskarem więc wbiegłam do swojego pokoju usiadłam bezwładnie na podłodze i zaczęłam płakać  moje serce waliło jak oszalałe . Ktoś kto dawał mi sens życiu . Odszedł . zdradzając mnie i tak po prostu odrzucając. Jakbym była jakąś maleńką istotką , która jeszcze nie wie co to miłość . Nagle do pokoju wparowała Libby. Usiadła obok mnie i mocno przytuliła . - Wiesz , że nie był ciebie wart , prawda ? - zapytała . - Może był . . . może nie był . . . W każdym bądź razie brakuje mi go . - wymamrotałam . Znów łzy zagościły na moim policzku . Od razu je wytarła . - Nie był i tyle . Przyzwyczaisz się . - powiedziała . - Jak mam się przyzwyczaić do nieobecności osoby , która w moim życiu była strasznie ważna ? - zapytałam . - Każdy musi przeżyć odejście swojej pierwszej miłości . - rzekła . - Nie nazywaj go miłością , to zwykły dupek. - jęknęłam. - Boże , jak dobrze że chociaż ją mam . - pomyślałam .


Blanca Collins.

piątek, 25 maja 2012

Rozdział 15

Lekarze wyrzucili mnie z wozu i kontynuowali ratowanie jej życia
-To wszystko moja wina .!,gdyby nie ja to wszystko nie miałoby miejsca a teraz najprawdopodobniej leżelibyśmy w łóżku razem i szczęśliwi-wykrzyczałem końcówkę zdania.
-Przestań.!uratują ją i nadal będziecie szczęśliwi -przytulił mnie Zayn.Atmosfera była straszna Libby  z Natką siedziały pod murem płakając a przy nich Louis.Liam z Niallem stali przy karetce i czekali na jakiekolwiek informacje,a Zayn był przy mnie ale również nie mógł opanować się od płaczu łzy same napływały mu w kąciki oczu.Nagle  z karetki wyszedł lekarz :
-po prawie dwu godzinnej reanimacji jej stan się tylko pogarsza z  minuty na minutę jest tylko gorzej robimy co w naszej mocy ale nie obiecujemy że dziewczyna przeżyje a prawdę mówiąc szansę są naprawdę małe,teraz zostanie przewieziona do szpitala-oznajmił nam lekarz.
-Nie.!nie,niee ona nie może mnie zostawić tylko nie to-zacząłem walić pięścią w drzewo do takiego stopnia że zdarłem sobie skórę na kostkach a Louis musiał przynieść plaster żeby zatamować krew,przecież ja nie mogłem stracić sensu mojego życia nie mogłem dlatego musiałem coś zrobić jakoś zatrzymać ją tutaj ale prawda była straszna tak naprawdę nie mogłem zrobić nic zupełnie nic muszę patrzeć jak odchodzi i to prze zemnie,wbiegłem do karetki żeby jechać razem z nią do szpitala,spoglądałem niespokojnie na zieloną linie na monitorze,siadłem przy niej patrząc w jej bezbronne zamknięte powieki całą drogę trzymałem ją za rękę i coś do niej mówiłem chciałem żeby odezwała się do mnie choć jednym słowem co było nie możliwe.Po długiej drodze podjechaliśmy pod szpital lekarze szybko zabrali ją na noszach do środka,cały czas biegłem za nimi trzymając ja za rękę,dowiedziałem się że będzie mieć płukanie żołądka dlatego zabrali ją do odpowiedniej sali,czekałem zdenerwowany i wykończony zresztą wszyscy tam czekaliśmy,oprócz Libby którą Zayn musiał zawieść do domu bo to źle wpłynęło na jej stan stanowczo za dużo się denerwowała,stawiała opory ale do Zayna nie da się przemówić.po dłużących się w nieskończoność 2 godzinach wyszła pielęgniarka wszyscy do niej podbiegliśmy zasypując masą pytań.
-proszę o spokój stan pacjentki stanowczo się poprawił jej organizm jest już zupełnie opróżniony z tych wszystkich świństw,narazie jest w śpiączce ale jutro najprawdopodobniej się wybudzi-posłała nam miły uśmiech.po słowach pielęgniarki szybko pobiegłem na jej salę,wchodząc tam znów zachciało mi się płakać to wszystko prze zemnie skrzywdziłem osobę która jest dla mnie całym światem prze zemnie mogła nawet umrzeć,przysiadłem na krześle przy jej łózko i złapałem jej zimną dłoń -,,tak bardzo cie przepraszam''-szeptałem cicho.po chwili przyszła reszta,posiedzieliśmy przy Juli godzinę i Louis chciał zabrać mnie do domu ale za nic nie dałem się wyprowadzić z sali ,nie wyobrażam sobie tego jakby Julia się obudziła a mnie by przy niej nie było .
-no przestań,przecież nie spędzisz tutaj nocy-nalegał Liam.
-właśnie że spędzę.!-protestowałem.
-Jak chcesz-podsumował Niall wychodząc.
-jak tylko Julia się obudzi zadzwoń do nas-oznajmił Liam również wychodząc.nie było nikogo tylko ja i ona znów patrzyłem na jej zamknięte powieki nie mogłem znieść tego emocjonalnie w końcu opadając na jedno z krzeseł zasnęłam.
Rano obudziłem się wykończony i głodny dlatego zeszedłem na dół,kupiłem sobie coś na szybko i znów wróciłem na salę,siedziałem przy Juli ponad godzinę,gdy przyszli chłopcy i Libby z Natką,razem czekaliśmy aż otworzy oczy,tak bardzo chciałem znów spojrzeć w jej brązowe przepełnione szczęściem tęczówki ,bałem się tego jak zareaguję ale w głębi serca miałem nadzieję że mi wybaczy ,wszyscy wyszli na korytarz coś przekąsić gdy jej ręka którą cały czas trzymałem lekko drgnęła jej powieki odklejały się.
                
                                                                                    ***Oczami Juli***
Otworzyłam oczy ale poraziło mnie mocne światło które biło prosto na moją twarz dlatego szybko je zamknęłam,po chwili otworzyłam je ponownie,moją uwagę przykuł Harry siedzący na krześle był blady miał podkrążone oczy wyglądał jakby nie spał dwa dni,już chciałam rzucić mu się nas szyję ale moją pamięć wróciła,Harry mnie zdradził i przez niego tu leże chciałam się zabić ale mnie uratowali,Hazza widząc moje otwarte oczy chciał mnie przytulić
-Boże Julia nareszcie-nie miałam siły ale odepchnęłam go.
-nie myśl sobie że zapomniałam nadal pamiętam zdradziłeś mnie zdradziłeś...a teraz opuść ten pokój-wypowiedziałam zaciskając zęby.
-Alee...
-po prostu wyjdź-przerwałam mu.
Wstał z krzesła i wyszedł z sali
-Przepraszam-powiedział w progu.Odwróciłam głowę i do sali wpadli chłopcy z Natką i Libby,obdarowali mnie masą uścisków utrudniających mi oddech jedynie Libby sprawiła mi krótkie kazanie na temat mojej próby samobójczej.Do wieczora cały czas przy mnie byli opowiadali mi o wszystkim co przechodzili gdy ja miałam odejść,mówili mi tez co przeżywał Harry,nawet przez chwile zrobiło mi się go żal a szczególnie wtedy gdy Louis powiedział mi że chciał przeciąć sobie żyłę,nie chciałam żeby prze zemnie cierpiał.

przepraszamy że dodaliśmy dopiero teraz ale brak weny -_- następny pojawi się w poniedziałek.

sobota, 19 maja 2012

Rozdział 14

Wstałam rano,byłam dość niewyspana ale głód dawał ze swoje dlatego szybko założyłam TO i zbiegłam na dół.- Córeczko, co ci się stało? - spytała zmartwionym głosem mama, kiedy rano wyszłam ze swojego pokoju. - Nic, mamo. Płakałam całą noc, tylko tyle. - podeszła do mnie i przytuliła mnie mocno. - Chciałabym ci jakoś pomóc, ale nie mam pojęcia jak. - Nie możesz mi pomóc, właściwie nikt nie może, z wyjątkiem samej mnie. Sama muszę o nim zapomnieć, zapomnieć to, co widziałam, zapomnieć jego z nią w łóżku. Sama, rozumiesz? Sama, sama... - powtarzałam, a po oczach spływały łzy. - Nie warto, nie za nim - rzuciła mama, po czym podsunęła mi pod nos gorącą kawę. - Przestań, nic nie rozumiesz! Nie chodzi o to, czy było warto, to nie ma znaczenia, ja go kocham, myślałam, że on też mnie... - zacięłam się. - dobra, nieważne - skończyłam i weszłam z powrotem do pokoju, od razu rzucając się na łóżko, z rykiem płaczu.Dopiero po godzinie zeszłam na spóźnione śniadanie grzebałam widelcem w talerzu i rozgrzebywałam kotleta,od dwóch dni prawie nic nie przełknęłam,robiło się coraz później  moja rodzicielka miała jechać na nocną zmianę do pracy a Oskar został u babci,więc dziś miałam zostać sama.Wzięłam telefon i poszłam na spacer. Siadłam w naszym ulubionym miejscu, w którym spędzaliśmy razem wolny czas. Wyciągnęłam komórkę i wchodząc na odebrane wiadomości, zaznaczyłam wszystkiego od niego. Z moich oczu poleciała mała łza... Wiatr rozwiewał mi włosy i przynosił chwile jakie razem spędziliśmy. Nacisnęłam `usuń` i z zaciśniętymi wargami patrzyłam jak zielony pasek usuwa po kolei 15 tysięcy wiadomości . Nagle coś ruszyło moją dłonią i nacisnęłam ` Anuluj` . Zatrzymałam usunięcie jednego esemesa. Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech i odczytałam ostatnią wiadomość jaka mi po nim została. ` , Kocham Cię tak bardzo bardzo mocno. Jesteś dla mnie całym światem i nie oddam Cię za nic i nigdy. ` Rozpłakałam się teraz na dobre.dochodził wieczór więc szybkim krokiem wróciłam do domu od razu pobiegłam do pokoju
-Córciu wychodzę.!-usłyszałam krzyk z dołu.usiadłam na podłodze i znów pochłonęłam się w wspomnieniach już od dwóch dni miałam myśli samobójcze może właśnie teraz jest najwyższa pora abym zeszła z tego świata,weszłam do łazienki i zaczęłam wyjmować wszystkie tabletki jakie miałam,wzięłam tez żyletkę i przykucłam na zimnych kafelkach zaczęłam nachalnie połykać proszki nasenne ale to nic nie dawało więc w moją bladą rękę chwyciłam żyletkę bałam się to zrobić po prostu nie miałam wystarczająco dużo odwagi ale przed oczy wróciła mi scena zdrady widziałam ich na łóżku i roześmianą twarz Harry`ego przez sekundę zobaczyłam wszystkie nasze wspólne chwile ,wtedy jednym płynnym ruchem zaczęłam ciąć kreski na mojej słabej dłoni,zerwałam z szyi łańcuszek który wygrał dla mnie w Paryżu,ścisnęłam go mocno w dłoni i rzuciłam na kafelki w kałuże krwi która sączyła się z mojej ręki,po chwili środki nasenne chyba zaczęły działać ponieważ robiłam się coraz słabsza i słabsza odpływałam z każdą minutą coraz bardziej aż moja głowa zsunęła się po ścianie uderzając o płytki,moje powieki zamykały się aż w końcu straciła jakikolwiek kontakt ze światem.

                                                           ***Oczami Harry`ego.***
Wstałem dość rano i od razu postanowiłem pojechać do Juli,wsiadłem do samochodu i ruszyłem w stronę jej domu,dobijałem się do drzwi wejściowych ale nikt mi nie otworzył miałem złe przeczucia więc wpadłem do domu szukając ją po wszystkich pokojach na górze drzwi od łazienki były otwarte bez zastanowienia wbiegłem do niej przy ścianie leżała blada Julia w kałuży krwi która lała się z jej nadgarstka,obok był zakrwawiony wisiorek ode mnie i puste opakowania po lekach w ręce ściśniętą miała żyletkę ująłem jej bezbronną dłoń i gładziłem po zimnym policzku zacząłem krzyczeć i wołać o pomoc,przystawiłem ucho do jej klatki piersiowej jej serce biło niemalże niewyczuwalnie ale biło złapałem w rękę telefon i wykręciłem numer na pogotowie potem zadzwoniłem do chłopców i mamy Juli,przytuliłem ją do siebie i całowałem po pliczku
-Kochanie nie możesz mi tego zrobić -płakałam jak małe dziecko.Przytuliłem ją do siebie jeszcze mocniej gdy wparowała reszta wraz z mamą Juli,Libby zaczęła krzyczeć i płakać do takiego stopnia że Zayn musiał wyjść z nią na zewnątrz i uspokoić ze względu na jej stan.
Wreszcie przyjechała karetka wprowadzając ją na noszach do środka,zsunąłem się po zimnym murze budynku i znów zacząłem płakać Niall próbował mnie uspokoić ale średnio mu to wychodziło.
Po chwili z karetki wyszedł lekarz oznajmując.
-Dziewczyna ma małe szanse na przeżycie ale robimy co w naszej mocy.gdy dotarło do mnie co powiedział ten mężczyzna w białym fartuchu rzuciłem się na najbliższą osobę stojąca koło mnie czyli Louisa.
-Harry,będzie dobrze-pocieszał mnie.
-Boże to wszystko prze zemnie.!-krzyczałem.
Pierwsze co przyszło mi do głowy to umrzeć i być tam z nią,chwyciłem w rękę żyletkę która leżała obok już chciałem przeciąć żyłe gdy złapał mnie Louis wydzierając mi ją z rąk.
-czyś ty zwariował .!?ona jest tutaj z nami i będzie rozumiesz.?!-krzyczał ale również nie mógł pohamować łez
-Chce być z nią w tym lepszym świecie-schowałem twarz w dłonie.
Po następnej godzinie reanimacji nie mogłem już tego wytrzymać wbiegłem do karetki łapiąc ją za nadgarstki.
-Kochanie nie odchodź nie rób mi tego proszę ,proszę ..-powtarzałem jak idiota.
Lekarze próbowali mnie od niej odciągnąć ale nie dałem się cały czas trzymałem jej bladą dłoń owinięta w bandaże
-Kocham Cię,nie odchodź nie odchodź do cholery..-szeptałem spoglądając na coraz prostszą zieloną linie na monitorze

no i jest 14 i trochę zamieszania jakoś tak lubimy zamieszania :D.15 dodamy w poniedziałek lub wtorek:)

środa, 16 maja 2012

Rozdział 13

Zaczęłam biec w stronę lasu krzyczał za mną i próbował mnie powstrzymać ale byłam szybsza,był środek nocy a ja byłam w zupełnie nie znanym mi lesie oparłam się o jedno z drzew cicho płakając przysiadłam na zimnej trawie wśród gęstych krzaków trochę się bałam ale znów wyjęłam papierosa miałam ochotę zasnąć i już nigdy się nie obudzić nie widzieć jego i tej całej pieprzonej miłości nagle usłyszałam czyjeś kroki i delikatny szelest liści wstałam pośpiesznie rzucając w trawę peta,
-Boże Julia czyś ty zwariowała szukałem cię po całej okolicy-zza grubego pnia drzewa wyłoniła się szczupła sylwetka Louisa.
-Zostaw mnie.!!,chce ZGINĄĆ! chcę UMRZEĆ..!-krzyczałam waląc pięścią w drzewo.
-Przestań uspokój się,wiem co zrobił Harry ale był pijany może to chodź trochę go usprawiedliwia,on Cię kocha-próbował mnie uspokoić.
-Do cholery nic go nie usprawiedliwia ,on mnie zdradził z tą Dziwką.-krzyczałam wyrywając się z jego objęć.
-Julia chodź zawiozę cie do domu-złapał mnie za rękę.
-nigdzie z tobą nie jadę rozumiesz.?! chce zostać tutaj-próbowałam złapać oddech.
-nie wygłupiaj się nie zostawię cię jedziesz ze mną i nie dyskutuj-otarł z czoła kosmyk moich mokrych od płaczu włosów.Byłam zmęczona wiec pozwoliłam Tomlinsonowi zawieść się do domu.
                                                                                     ***Oczami Louisa**
Wziąłem ją na ręce i wyprowadziłem z lasu ułożyłem ją delikatnie na tylnych siedzeniach odpalając samochód,po 10 min byliśmy pod naszym domem w środku byli już wszyscy oprócz Harry'ego gdy przeszedłem przez próg ze śpiącą Julią na rękach wszyscy rzucili się na mnie z pytaniami gdzie ją znalazłem Libby zabrała ją  na dużą kanapę w salonie i okryła kocem wszyscy coś jej przynosili i nie odstępowali jej na krok z racji tego że była pod dobra opieką postanowiłem pojechać poszukać Harry'ego,zabrałem kluczyki z blatu i wyszedłem z domu trzaskając drzwiami,byłem zdenerwowany i żal mi było Juli co ona musi przeżywać po tym jak ją zdradził ,kochali się i byli idealną parą jednak Harry musi zawsze coś spieprzyć,wyjechałem z miasta i od razu wiedziałem gdzie go szukać wszedłem do jego ulubionego klubu gdzie zawsze topił smutki i nie myliłem się był tam ,siedział przy barze,szybkim krokiem podeszłam do niego szturchając za ramię.
-Louis co ty tutaj robisz.?!-spytał zdezorientowany.
-jak widzisz przyjechałem,spytać się ciebie coś ty do cholery zrobił .?!-krzyczałem,
-to był impuls-schował twarz w dłonie.
-Gówno a nie impuls,kochała cię a ty jak zwykle musiałeś zniszczyć całe twoje szczęście  nie myślałem że cię na to stać ,jesteś gorszym frajerem niż przypuszczałem-wygarnąłem mu to prosto w oczy dając mu przy tym pięścią w polik,złapał się za niego wypowiadając ciche ,,wiem'' wybiegłem z budynku wsiadając do samochodu i jadąc prosto do domu.Dochodziła 4.00 nad ranem,Julia spała w pokoju jej i Harry'ego a reszta pousypiała na fotelach ,przebrałem się w piżamę i wskoczyłem do łóżka zasypiając.Wstałem o 9.00 po cichu zeszedłem na śniadanie na dole byli już chłopcy i Libby którzy próbowali coś ugotować i Julia siedziała przy stole wpatrując się tępo w talerz z jajecznicą.
-Jak się trzymasz?-spytałem.
-fatalnie;<,nie spałam całą noc na co nie spojrzę kojarzy mi się z ''Nim''-przełknęła ślinę wypowiadając ostanie słowo.
-słuchaj a może po prostu wrócisz do rodziców na parę dni tam będziesz mogła odpocząć i zapomnieć-zaproponowałem.
-może rzeczywiście to dobry pomysł-próbowała się uśmiechnąć ale nie wychodziło jej to,zjedliśmy śniadanie po czym Zayn miała zawieźć Julię do domu po 30min. dziewczyna zeszła z góry z małą walizką wszyscy wyściskali ją jakby wyjeżdżała na co najmniej miesiąc.po skończonych uściskach zapakowali się do samochodu i Zayn zawiózł ją do domu.Wszyscy weszliśmy do mieszkania i zaczęliśmy oglądać jakiś ciekawy dokument.Po godzinie wrócił Malik wzięliśmy się za szykowanie obiadu,kłótnie między Niallem a Libby kto ma wbić jajko przerwał dzwonek do drzwi poszedłem otworzyć w drzwiach stał blady z podkrążonymi od płaczu oczami Harry,bez słowa wpuściłem go do środka cała reszta rzuciła się na na niego z mnóstwem pytań.
-Harry kurwa coś ty do cholery narobił czy ty w ogóle myślisz.?!-krzyczał Malik.
-Zayn,nie krzycz -uspokajała go Libby bo za chwile doszłoby do rękoczynów.
-jak mogłeś zrobić taka głupotę i tak ją skrzywdzić?-spytał już trochę łagodniej Niall.Harry osiadł na kanapie słuchając.
-z kim jak z kim ale z Sophie?-oburzył się Zayn.
-zrozumcie uwiodła mnie- w końcu się odezwał.
-wiesz ty lepiej jedź przeproś Julię i spróbuj jej wszystko wytłumaczyć.-poklepał go po plecach Liam.
-tak macie racje-podniósł się gwałtownie z kanapy.
-zrobisz to jutro dzisiaj musisz się wyspać i odpocząć-odezwałem się powstrzymując go.Po chwili pomaszerował do swojego pokoju.

następny dodamy w piątek bądź jutro :)

poniedziałek, 14 maja 2012

Rozdział 12.

Po ciężkiej nocy obudziliśmy się koło 10.00,usiadłam na łóżku, patrzyłam, jak się przebiera. Lubiłam jego umięśnione plecy i szerokie ramiona. Spojrzał na mnie i zaśmiał się na widok moich zagryzionych warg. 'kochanie, nie napalaj się tak.' Mruknął i rzucił we mnie koszulką. 'Chodź tu.' Warknęłam cicho i uniosłam brew. Nie zrobił żadnego kroku, tylko patrzył z szelmowskim uśmiechem. 'Nie, to nie.' Powiedziałam i położyłam się na brzuchu. Po krótkiej chwili poczułam jego dłonie na plecach. Wtuliłam się w niego. 'Wiesz co?' Szepnęłam. 'Odnalazłeś mnie. Albo raczej...ja odnalazłam się w Tobie.' Powiedziałam, chowając twarz w jego szyi. Pocałował mnie. Delikatnie, z uczuciem, które przepływało między uderzeniami naszych serc. Wbił tępy wzrok w sufit. Czułam, jak spokojnie przy mnie oddycha,zeszłam z łóżka i ubrałam się w TO.  zeszliśmy na śniadanie gdzie czekała na nas już cała reszta
-no wreszcie raczyliście zejść-marudził Niall.
-Dzisiaj wieczorem idziemy na imprezę więc bądźcie gotowi na 19.00-seplenił się Louis przełykając naleśnika.
-jasne-potwierdził Harry popijając kawę.po śniadaniu ja i Harry postanowiliśmy udać się na zakupy spakowałam wszystkie potrzebne duperele do torebki i wyszliśmy z domu z racji tego że do najbliższego centrum handlowego mieliśmy niecałe 10min.drogi uznaliśmy że przejdziemy się spacerkiem tak jak przypuszczałam po niecałych 10 min, byliśmy na miejscu.ja jak zwykle latałam po sklepie jak szalona szukając najlepszych ciuchów gdy Hazza rozsiadł się wygodnie w fotelu przeglądając czasopisma,po dwu godzinnym buszowaniu po sklepach znalazłam odpowiednią sukienkę na dzisiejszy wieczór,również Harry kupił sobie beżowe rurki i ciemno granatową marynarkę zadowoleni z zakupów opuściliśmy centrum handlowe.W domu wszyscy latali w tą i z powrotem przed oczami migła mi szczupła sylwetka Louisa który był w samych bokserkach i poganiał Zayna.
-ludzie czy możecie się pośpieszyć już 18.00-usłyszałam głos Nialla,wychodzącego z kuchni jak jedyny był gotowy,Harry puścił moją rękę i poszedł do sypialni się szykować ja również pociągnęłam za sobą dziewczyny i udaliśmy się do sypialni Natki i Liama.weszłam do łazienki się odświeżyć gdy za tą porę dziewczyny robiły sobie makijaż,następnie zakręciłam sobie delikatnie włosy.Libby otwierając swoją szafę zupełnie się załamała,dlatego pożyczyła sukienkę ode mnie w której i tak wyglądała cudnie.Natka postawiła świetny komplet,ja na końcu wcisłam się w nową sukienkę,równocześnie zeszliśmy po schodach gdzie na dole czekali na nas już gotowi chłopcy.
-kochanie wyglądasz ślicznie-Harry uniósł mój podbródek.
-ty też niczego sobie-posłałam mu miły uśmiech,kawałek po 19.00 wszyscy zapakowali się do Vana,którym kierował Zayn.0 19.40 dojechaliśmy pod duży budynek z którego dobiegała głośna muzyka,w środku wielkiej sali tańczyło pełno ludzi a na piętrze były pokoje w których można było odpocząć,zapowiadała się fajna impreza-pomyślałam.po chwili z oczu znikli nam Libby z Zaynem,Natka z Liamem tez się gdzieś ulotnili a Niall z Louisem przysiedli do baru,leciał akurat jakiś wolny kawałek.
-mogę?-spytał Harry.Uśmiechnęłam się lekko po czym przybliżyłam twarz do jego z racji tego że jestem niższa od Hazzy to oparłam głowę o jego ramię,mijały godziny a ja tańczyłam tylko z Harrym i czasami z chłopcami,w końcu opadłam zmęczona na jedno z krzeseł przy barze, w oko wpadła mi bardzo znajoma sylwetka Sophie(byłej Zayna) która bujała się na parkiecie z jakimś typkiem,bałam się trochę o Zayna i Libby bo przeczuwałam że będą z tego kłopoty,ale mam nadzieję że nie zrobi nic głupiego obok mnie siedział Niall który przechylał kieliszek za kieliszkiem,odwróciłam głowę ale Hazzy już nie było,zamówiłam sobie Whisky z lodem a potem zatańczyłam jeden taniec z Liamem,gdy wrócił Styles znów zaczęliśmy tańczyć jak przysunął się twarzą do mnie poczułam od niego odpychający zapach alkoholu którego pewnie nie wypił mało bo po chwili zaczął plątać mu się język,nie lubiłam jak dużo pił ale w końcu jesteśmy na imprezie,znów przysiedliśmy przy barze gdzie całowali się Libby z Zaynem wdałam się w rozmowę z Louisem który opowiadał mi jakie dziewczyny dziś uwiódł,był nieźle wstawiony więc tylko się z niego śmiałam minęła dobra godzina a Harry`ego nie było postanowiłam go poszukać,chodziłam nerwowo po sali przepychając się przez mnóstwo ludzi ale nigdzie nie mogłam dostrzec tej burzy loków na głowie,udałam się na piętro i zaczęłam otwierać wszystkie pokoje sprawdzając czy może nie poszedł pijany spać,otworzyłam już chyba wszystkie został mi jeden ale przed drzwiami leżała damska bluzka wiec mogłam w czymś przeszkodzić lecz jednak nacisnęłam cichu na klamkę nie robiąc przy tym hałasu delikatnie zajrzałam do środka przy ścianie było łóżko a na niem całująca się para rozpoznałam pijaną Sophie na niej siedział chłopak odwrócony do mnie plecami z burzą loków na głowie podobny do Har....boże przecież to był mój Harry,mój Harry z Sophie nie to nie może być prawda-mówiłam sobie w myślach z zaciśniętymi pięściami miałam ochotę go zabić jak on mógł mi to zrobić bałam się o Zayna a właśnie Harry uległ Sophie,widocznie szukał szybkiej przygody bo ja mu nie wystarczałam bądź znudziłam niesłyszalnie zamknęłam za sobą drzwi,zsunęłam się po ścianie cicho płakając po chwili wstałam i zaczęłam biec krzyczałam i płakałam nie mogłam w to uwierzyć,jak mógł mi to zrobić nie mogłam pohamować złości i chęci rzucenia się z mostu przecież bez Harry'ego moje życie właśnie straciło sens już nie mam dla kogo żyć moje serce waliło jak oszalałe wyszłam na balkon zapalić papierosa. - Co robisz , przecież Ty nie palisz ? Obiecałaś mi to ' - usłyszałam Jego głos za sobą . Zaciągnęłam się , po czym wypuściłam dym wprost w Jego twarz . - Ty też mi obiecałeś , że zawsze będziesz mnie kochał . - powiedziałam , po czym wyszłam gasząc papierosa na barierce .

jak już wiecie nie zawieszamy bloga i stwierdziliśmy również ze będziemy dodawać krótsze rozdziały a częściej :D następny pojawi się w środę.


piątek, 11 maja 2012

Info :D

Hej :)
Póki co nie zawieszamy bloga ! Ale na razie tworzymy nowy rozdział :D Tak długo ponieważ mamy dużo nauki  
i poprawiamy oceny :P A jak wam się podoba koncertowy teledysk do More Than This ? I jeszcze jedno nie wiem czy słyszeliście to, że jakieś fanki kazały odejść Niallowi bo chcą zdjęcie tylko z Liamem?! ale ten go przytrzymał (Awww♥)  Ja jestem tym zaszokowana    -,-

Ps. Myślę że nowy rozdział pojawi się może w niedziele lub w następnym tygodniu :D i dziękujemy za komentarze przy tamtym rozdziałem :)

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 11

W głowie brzmiały mi ostatnie słowa lekarza „Jest pani w 2 tygodniu ciąży” . Nie mogłam w to uwierzyć, wybiegłam z gabinetu, biegnąc w stronę samochodu. Zatrzymała mnie Julia.
-Boże, co się stało? –krzyczała uspokajając mnie
-Ja … jaa jestem w ciąży!- wybuchłam atakiem płaczu, rzucając się jej na szyję.
-Co?! jak to w ciąży?
-No w ciąży, nie słyszysz!?
-No, już uspokój się, wszystko będzie dobrze- pocieszała mnie
-Nie poradzę sobie, wszystko spieprzyłam, co teraz będzie ja mam 18 lat- krzyczałam
-Będziesz musiał sobie jakoś poradzić, masz nas. A teraz ochłoń i wracamy do domu.
-Ja nie mam po co wracać,Zayn mnie zostawi, przecież nie będzie wychowywał jakiegoś bachora ma zespół, prace.
- Przestań, nie opowiadaj głupot, kocha cię i nie zostawi samej!- krzyczała ma mnie, prowadząc do auta, całą drogę milczeliśmy, ja tylko cicho płakałam, próbując sobie to wszystko jakoś poukładać. Wysiedliśmy pod domem chłopców, Julia poszła do salonu, a Zayn widząc że przyjechaliśmy wybiegł w moją stronę.
-Wyjeżdżam i uszanuj moją decyzję- mówiłam ze łzami w oczach.
-Jak to wyjeżdżasz, co ty wygadujesz?- złapał mnie za rękę
-Zniszczyłam sobie życie, nie chcę zniszczyć twojego, spróbuj mnie zrozumieć – wybiegłam wsiadając do samochodu.
                                                                           
                                                                                      ***  Oczami Zayna ***

Gdy wsiadła do samochodu i tak po prostu odjechała, nie mogłem tego pojąc, stałem tam wpatrując się tępo w ziemie, czy ona właśnie mnie zostawiła- myślałem . Po chwili z mieszkania wyleciała wkurzona Julia, która obserwowała ciąg wydarzeń
-Coś ty jej nagadał?!- krzyczał
-Ja nic, to ona mi powiedział że wyjeżdża- broniłem się
- Co ona wyprawia ? Przecież ona jest w ciąży.
-Co ? W ciąży ale jak to?
- Nie wiesz skąd się dzieci biorą, jest z tobą w ciąży idioto ! nie przestawała krzyczeć. Zdałem sobie sprawę z tego co właśnie powiedziała Julia, bez zastanowienia wsiadłem do samochodu Harrego i ruszyłem w stronę domu Libby, w środku zostałem tylko jej mamę.
-Gdzie jest Libby ? – niemalże krzyczałem
-Spakowała walizki i wyjechała, jedź na lotnisko to może jeszcze ją złapiesz  .
Nie odpowiadając wsiadłem do samochodu i podążałem na lotnisko każda minuta dłużyła się, a ja wciąż dodawałem  gazu żeby tylko zdążyć. Zdenerwowany wysiadłem, biegnąc układałem sobie w myślach co jej ma powiedzieć, w końcu ujrzałem jej sylwetkę stała opierając się o walizki, podbiegłem do niej łapiąc ją za nadgarstki, odwróciła głowę i ujrzałem twarz po której spływały łzy.
-Libby ja wszystko wiem- zacząłem
-Niczego nie wiesz – przerwała mi – Ja mam 18 lat. Jak ty sobie to wyobrażasz? Ty masz karierę-kontynuowała
-Ale to ty jesteś dla mnie najważniejsza . Ty i nasze dziecko-Mówiłem nieśmiało zaciskając zęby .Wtuliła się w moją klatkę piersiową i zaczęła cicho płakać.
-Proszę wróć ze mną do domu!- oderwałem się
-Wrócę- ponownie się we mnie wtuliła
-Nawet nie wiesz jak Cię kocham- wyszeptałem
-Po 20 min. wróciliśmy do domu, musiałem długo namawiać Libby, żebyśmy powiedzieli o wszystkim reszcie, zebraliśmy się w salonie i rozsiedliśmy na kanapie
-Mamy wam coś do powiedzenia- zacząłem
-słuchamy- niecierpliwił się Niell
-Złożyło się tak że ja i Libby eee… my…
-No możesz się w końcu wysłowić – krzyczał Tommo
- No myy…  będziemy mieli dziecko- dokończyłem cały czerwony.
-Co? Nie zabezpieczaliście się?! Wypalił Lou
- To nie tak,to była wpadka- odezwała się Libby 
-boże siostra będziesz miała dziecko-zrobiła wielkie oczy Natka.
-Oł,taki Zayn junior w czarnych włoskach z masą lakieru na głowie będzie biegał po salonie-rozmarzył się Liam.
-mimo że zrobiliście z nas wujków w takim wieku to gratulacje-uścisnął mnie Harry.
-oboje nie spodziewaliśmy się dziecka ale będziemy musieli sobie poradzić przytuliłem Libby.
-po przekazaniu im tej wiadomości udaliśmy się do naszej sypialni,rzuciliśmy się na łóżko i wtulając się w Libby zacząłem rozmowę:
-cieszysz się że będziemy mieli dziecko-spytałem.
-no wiesz pod jakimś względem to tak ale boję się że sobie nie poradzimy przecież mamy po 18 lat nie wiem dlaczego ale nie mogę sobie tego wyobrazić.-niepokoiła się.
-nie mamy wyjścia będziemy musieli sobie jakoś wszystko poukładać i poradzić z przeciwnościami losu-wplotłem rękę w jej włosy.
-Zayn,może myy po prostu...-mówiła niepewnie.
-Co.!? co masz na myśli-pytałem.
-no może po prostu usuniemy to dziecko tak będzie łatwiej-powiedziała ze łzami w oczach.
-co ty do cholery wygadujesz nic nie będzie łatwiej,masz w sobie cząstkę mnie nie pozwolę ci na to .!-przejechałem dłonią po jej brzuchu.
-nie wiem po prostu szukam najłatwiejszego wyjścia z tej sytuacji-schowała twarz w dłonie.
-no już,wiem to i rozumiem cię mi też nie jest z tym łatwo ale wychowamy to dziecko na wspaniałą dziewczynkę lub chłopca,poradzimy sobie bo musimy-uśmiechnąłem się.
-ciesze się że mam kogoś takiego jak ty zachowałeś powagę i spokój w tej sytuacji a ja..ja zachowałam się jak idiotka-zaczęła płakać.
-nie mów tak,rozumiem cię nie jest łatwo w takim wieku dowiedzieć się że jest się w ciąży każdy zareagował by podobnie no i musimy powiedzieć twoim i moim rodzicom-podsumowałem.
-tak wkoncu trzeba to zrobić ale jutro dzisiaj nie mam siły chcę iść spać-wymusiła uśmiech.
-dobrze kochanie-pocałowałem ją i przytulając się zasnęliśmy.

                                                                                      ***Oczami Libby***
Rano obudziły mnie krzyki Lou z dołu.
-młodzi wstajemy.!! już 11.00. niechętnie wygrzebałam się z łóżka nie budząc przy tym Zayna.narzuciłam na siebie jego koszulę i zeszłam na dół.
-masz ochotę na jakieś pożywne śniadanko-zaoferował Niall.
-z wielką chęcią-wyszczerzyłam się.Zrobił mi stertę kanapek z sałata i pomidorami.
-musisz się teraz dobrze odżywiać,mam nadzieję że zostanę chrzestnym-śmiał się Niall.
-pogadamy o tym później-puściłam mu oko.
-no wiesz co jestem obrażony liczyłem na inna odpowiedź-skrzywił się.Zajadałam się kanapkami oglądając jakieś nudne programy plotkarskie gdy z góry zeszli Harry z Julią w bardzo dobrym nastroju,Harry wziął Julię na ręce i sprowadził Julię ze schodów.Po chwili zszedł również zaspany Zayn.
-hej kochanie jak się czujesz?-spytał całując mnie na przywitanie.
-nawet dobrze-przewróciłam oczami.
-to co najpierw jedziemy do moich rodziców czy do moich?-spytał popijając kawę.
-obojętnie.-odpowiedziałam.
-czyli pojedziemy do moich-uśmiechnął się.
-kochanie czy możesz poda mi ogórka?-spytałam.
-przecież jesz płatki z mlekiem-odpowiedział skrzywiony.
-no podaj jej przecież jest w ciąży i ma te swoje zachcianki-śmiał się Harry.
-ahh..tak-powiedział podając mi ogórka.po dokończonym śniadaniu pomaszerowaliśmy na górę ubrać się w stosowniejsze ciuchy,zabraliśmy ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy z domu.Po godzinnej drodze staliśmy przed niedużym ale pięknym budynkiem.
-denerwujesz się?- spytał łapiąc mnie za nadgarstki.
-i to bardzo a ty?-pytałam.
-nie,myślę że wszystko będzie dobrze-przytulił mnie.Otworzył drzwi i weszliśmy do środka w progu przywitała nas mama Zayna.
-Oo,dzieci już jesteście wchodźcie dalej ciągła nas.
-cześć,mamo-cmoknął ja Zayn.
-dzień dobry-również się przywitałam.Po chwili po schodach zszedł tata Zayna witając się z nam,następnie zasiedliśmy do stołu objadając się pysznym domowym obiadkiem.po posiłku wszyscy rozsiedliśmy się na kanapie rozmawiając po chwili Zayn złapał mnie za rękę i zaczął:
-Mamo,Tato musimy wam coś powiedzieć
-słuchamy?-wsłuchiwał się w nas Pan Malik.
-No bo ten eee...no..my ee-zmieszał się.
-kochani o co chodzi-dociekał ojciec Zayna.
-chodzi o to że Libby jest w ciąży i będziecie dziadkami-wysłowił się.
-O Mój Boże cieszymy się,ale wiecie że będzie wam strasznie trudno-zaskoczyła mnie Mama Zayna.
-dzieci macie w nas wsparcie i możecie na nas liczyć-uśmiechnął się-pan Malik.
dziękuję jesteście cudowni wiemy że będzie nam trudno ale damy radę-przytulił swoich rodziców Zayn.
-a co ze ślubem?!-wypaliła jego Matka.
-Yy..zrobiłam wielkie oczy,zaskoczyła mnie trochę.
-no jeszcze o tym nie rozmawialiśmy,mamy jeszcze czas-odpowiedział zaskoczony Zayn.Pogadaliśmy jeszcze godzinę gdy żegnając się wyszliśmy z domu przed którym napadły na nas fanki jednak cudem udało nam się przecisnąć do samochodu.
-myślałam że będzie gorzej-odetchnęłam z ulgą.
-jednak nie było tak koszmarnie-uśmiechnął się odpalając samochód.
-teraz najgorsze-posmutniałam.
-oj,na pewno to dobrze przyjmą.
-obawiam się ze nie oni mieli inne plany co do mnie i mojego życia chcieli żebym poszła na studia znalazła dobrą pracę a na samym końcu rodzina i dzieci.-westchnęłam.
-nie martw się-dał mi buziaka i ruszył.całą drogę milczeliśmy strasznie się denerwowałam bo wiedziałam że moi rodzice nie będą z tego zadowoleni.Dojechaliśmy z przerażeniem w oczach spojrzałam na Zayna który w przeciwieństwie do mnie był uśmiechnięty.
-ej spokojnie przecież jestem tutaj z tobą-powiedział łapiąc mnie za rękę.
-wiem,ale i tak się boję-powiedział naciskając na klamkę,z kuchni wyszli rodzice,ściskając nas zaprosili do salonu.usiadłam obok Zayna a naprzeciwko nas mama i tata.
-i co tam u was słychać?-spytała mama zwracając się do Zayna.
-dobrze..bo my właśnie-szturchnęłam go lekko.
-no co wy właśnie-dopytywał tata.
-zostaniecie dziadkami..-powiedziałam szybko,przełykając ślinę.
-Ze co?!-wykrzyczał tata wstając z kanapy.
-no po prostu ,jestem w ciąży.
-tyle to i ja wiem,to co wy nie umiecie się zabezpieczać?-mówił coraz bardziej zdenerwowany.
-to nie tak, my nie planowaliśmy tej ciąży wyszło jak wyszło-próbowałam załagodzić atmosferę.
-Dzieci,jak wy to sobie wyobrażacie-mówiła załamana mama.
-macie po 18 lat jesteście młodzi i głupi jak macie zamiar wychować dziecko i zapewnić mu dobrą opiekę-podsumował tata.
-nie mamy wyjścia musimy dać radę-złapał mnie za rękę Zayn.
-musicie albo nie musicie-spojrzał na nas tata.
-Co.?! masz na myśli-zmartwiłam się.
-możecie przecież usunąć dziecko-mówił zdenerwowany.
-O na pewno Nie.!! to nawet nie wchodzi w grę wychowamy to dziecko czy państwu się to podoba czy nie-wybuchnął zayn.
-wychodzimy kochanie,do widzenia-złapał mnie za rękę.Szybkim krokiem opuściliśmy mieszkanie moich rodziców.
-nie musiałeś się tak denerwować-próbowałam go uspokoić.
-cholera,poniosło mnie nie lubię tematu o ciąży-powiedział wsiadając do samochodu.

                                                                                    ***Oczami Juli***

Był wieczór. Liam i Zayn oglądali telewizję, Louis brał prysznic, Niall szykował kolację, a ja siedziałam Harry'emu na kolanach i sprawdzałam facebooka. Po przejrzeniu pierwszych 6 postów spojrzałam na Hazzę.
-O czym teraz myślisz?-spytałam
-O Tobie.-odpowiedział
-Rozwiń wypowiedź.
-O nas.
-Rozwiń ją jeszcze bardziej-drażniłam go.
- .Ty Ja. Łóżko. Zabawy nie dla dzieci.
-A czego ja się mogłam po Tobie spodziewać, zboczeńcu. - westchnęłam i wróciłam do przeglądania stron.
-Podniecasz mnie. - szepnął mi do ucha, przez co zaczęłam się uśmiechać i delikatnie wyrywać z jego objęć.
-weź sobie Lou do łóżka.-zaśmiałam się
-Ale ty w łóżku jesteś lepsza. Zawsze jesteś lepsza. Kocham Cię.
-Też Cię kocham. Ale o tym nie myśl erotomanie. Nigdzie z Tobą nie idę.-powiedziałam stanowczo
Harry zszedł z kanapy i przerzucił sobie mnie przez ramię.
-Twoja zgoda jest mi zbędna. Spierdzielać do hotelu. - powiedział spoglądając na Zayna i Liama, którzy wpatrywali się w nas ze śmiechem.
-Louis, Niall zbierajcie się-darł się Liam.
-Dlaczego? Gdzie idziemy? - powiedział mlaskając głośno,Niall
-Bo Julia i Harry będą robić brzydkie rzeczy-wydarł się Zayn,
-A dostałeś kiedyś w łeb?-groził mu Hazza.
-Już się nie odzywam! - pobiegł po płaszcz.
Gdy Louis zszedł na dół, chłopcy wyszli. Z lekkim uśmiechem wpatrywałam się w Harry'ego, który zamknął drzwi na klucz.
-To na czym skończyliśmy?
- Jesteś pokręcony, zboczeńcu.-pokiwałam przecząco głową
- Ale jestem Twoim zboczeńcem. I to się nie zmieni, moja droga. Chodź tu do mnie.
-A jeszcze czego. - zaczęliśmy biegać po całym domu, w końcu Harry dopadł mnie w sypialni i rzucił na łóżko.

macie już 11 rozdział chodź nie było 10 komentarzy ;< właśnie dlatego myślimy nad zawieszeniem bloga na jakiś czas ponieważ bardzo zawiodła nas liczba komentarzy pod 10 rozdziałem :(