-jakie plany na końcówkę wakacji?-spytała.
-nie mam na nic ochoty spędzę te 3 dni w domu-spuściłam wzrok
-no ,słyszałam że wczoraj nieźle zabalowałaś i znowu kłóciliście się z Hazzą-pokiwała głową
-skąd wiesz?
-można było się domyśleć,Harry znów chodzi w ogóle niedostępny i jest mocno wkurwiony-przewróciła oczami.
-nie obchodzi mnie to.-skłamałam i wpuściłam Libby do środka.
-czyli Harry jest teraz z tą Blancą tak?-rozsiadła się na kanapie i skierowała do mnie pytanie.
-nie jestem tego pewna mi powiedział że są tylko znajomymi-zakryłam twarz dłońmi,Libby podeszła do mnie i mocno przytuliła
Nie potrafię powiedzieć Ci ' będzie dobrze ' . Bo doskonale wiem , że to najgłupsze słowa na świecie . Jedyne co mogę to być blisko Ciebie i dać Ci tę pewność , że zawsze możesz na mnie liczyć-wyszeptał mi w włosy.
-dziękuję-przytuliłam ją.
-wiesz Julia miałam ci nie mówić ale może lepiej żebyś wiedziała-skrzywiła się.
-o co chodzi-dopytywałam
-gdy byliśmy wczoraj na zakupach z Zaynem to widzieliśmy Hazze i tą dziewczynę trzymali się za ręce i przytulali-szeptem wypowiedziała ostanie słowo.
Nie ukrywałam że cholernie zabolały mnie te słowa,odwróciłam twarz i znów zaczęłam płakać Wyszłam na balkon , usiadłam na zimnych kafelkach pod gołym niebem , wyszukałam papierosa i zaciągałam się z całych sił , przed oczami było szaro od papierosowego dymu , po policzkach spływały mi łzy . W sercu czułam kłucie i niewyobrażalny ból ,Libby podeszła do mnie i znów mnie przytuliła
-niestety ja muszę już iść bo jedziemy z Zaynem na pierwsze Usg,trzymaj się jakoś i nie rób niczego głupiego-pożegnała się ze mną wyrzucając z moich rak papierosa.
-jasne mamusiu-wymusiłam uśmiech
Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku wpatrując się w ścianę, kiedy otworzyły się drzwi w których stał on. nie zwracając na niego uwagi wróciłam do poprzedniego zajęcia. usiadł koło mnie i milczał. - po co tu przylazłeś ? - zapytałam go. - chciałem cię przeprosić, wiem głupio wyszło, nie chciałem, kocham cię, jesteś dla mnie najważniejsza, przepraszam. - tłumaczył się. wstałam z łóżka po czym podeszłam do okna i oparłam się rękami o parapet. - powiedz coś. - poprosił. milczałam wpatrując się w przechodzących ulicą ludzi. stałam tak w milczeniu przez dziesięć minut, kiedy wyszedł z pokoju bez słowa, moje policzki znów zalały łzy.gdy się trochę otrząsnęłam postanowiłam wybrać się na spacer ogarnęłam włosy strzeliłam perfekcyjny makijaż,założyłam Ten zestaw i wybiegłam z domu uświadamiając mamę że wrócę późno,spacerowałam w tą i z powrotem,cały czas myślałam nad tym co powiedziała mi Libby,jednak po chwili coś przykuło moją uwagę był to lokowaty chłopak przyparty o drzewo całując doskonale znaną mi buźkę była to Blanca a tym chłopakiem był Harry,stanęłam na środku chodnika i przyglądałam się im moje oczy zalał potworny potok łez,Harry oderwał się od pocałunku i spojrzał w moja stronę było ciemno ale mogłam dostrzec że się speszył,podeszłam bliżej i zaczęłam krzyczeć
-i co może teraz też mi powiesz że nic cię z nią nie łączy że to tylko znajoma a mnie kochasz tak ??nadal będziesz opowiadał mi te cholerne bajeczki w które już chciałam uwierzyć-rozpłakałam się jak małe dziecko.
-Juliaa,my...eee ja i Blanca jesteśmy parą-spuścił wzrok
nie odpowiedziałam nic próbowałam złapać oddech ale łzy które cały czas leciały strumieniem z moich oczu wcale mi w tym nie pomagały
-to dlaczego mówiłeś mi że mnie kochasz mogłeś nie kłamać-powiedziałam na odchodne.Harry patrzy się w moją sylwetkę znikającą za drzewami
Skoro ci już nie zależy , to po co się tak gapisz ? Tam obok masz to swoje blond szczęście-podsumowałam zauważając że Harry nie odrywa ode mnie wzroku.Była godzina 22:59 gdy wracałam ulicą , podczas ulewnego deszczu. Nie zważałam na stale dzwoniący telefon w mojej torebce . Nie przejmowałam się ,że jest zimna noc , że idę w cienkiej bluzce i ,że jutro pewnie obudzę się z okropnym bólem gardła. Nie czułam ,że po moich policzkach ciekną piekące łzy , które już dawno rozmyły mój perfekcyjny makijaż i zmieszały się z deszczem . Czułam , że moje serce rozpadło się na milion drobniutkich kawałeczków , z czego siedemdziesiąt pięć tysięcy zgubiło się gdzieś po drodze. Tego dnia zdałam sobie sprawę , że nie znaczyłam dla niego nic byłam tylko zabawką którą wykorzystał po raz kolejny się upokorzyłam.
Jak zawsze świetne ! Kocham Twoje opowiadania. Czasem czuję ten ból Julki. Nie mogę się doczekać następnego ! <3
OdpowiedzUsuńswietne!
OdpowiedzUsuńzapraszam do komentowania 26 rozdziału :)
galaxy-strawberry.blogspot.com