W głowie brzmiały mi ostatnie słowa lekarza „Jest pani w 2 tygodniu ciąży” . Nie mogłam w to uwierzyć, wybiegłam z gabinetu, biegnąc w stronę samochodu. Zatrzymała mnie Julia.
-Boże, co się stało? –krzyczała uspokajając mnie
-Ja … jaa jestem w ciąży!- wybuchłam atakiem płaczu, rzucając się jej na szyję.
-Co?! jak to w ciąży?
-No w ciąży, nie słyszysz!?
-No, już uspokój się, wszystko będzie dobrze- pocieszała mnie
-Nie poradzę sobie, wszystko spieprzyłam, co teraz będzie ja mam 18 lat- krzyczałam
-Będziesz musiał sobie jakoś poradzić, masz nas. A teraz ochłoń i wracamy do domu.
-Ja nie mam po co wracać,Zayn mnie zostawi, przecież nie będzie wychowywał jakiegoś bachora ma zespół, prace.
- Przestań, nie opowiadaj głupot, kocha cię i nie zostawi samej!- krzyczała ma mnie, prowadząc do auta, całą drogę milczeliśmy, ja tylko cicho płakałam, próbując sobie to wszystko jakoś poukładać. Wysiedliśmy pod domem chłopców, Julia poszła do salonu, a Zayn widząc że przyjechaliśmy wybiegł w moją stronę.
-Wyjeżdżam i uszanuj moją decyzję- mówiłam ze łzami w oczach.
-Jak to wyjeżdżasz, co ty wygadujesz?- złapał mnie za rękę
-Zniszczyłam sobie życie, nie chcę zniszczyć twojego, spróbuj mnie zrozumieć – wybiegłam wsiadając do samochodu.
*** Oczami Zayna ***
Gdy wsiadła do samochodu i tak po prostu odjechała, nie mogłem tego pojąc, stałem tam wpatrując się tępo w ziemie, czy ona właśnie mnie zostawiła- myślałem . Po chwili z mieszkania wyleciała wkurzona Julia, która obserwowała ciąg wydarzeń
-Coś ty jej nagadał?!- krzyczał
-Ja nic, to ona mi powiedział że wyjeżdża- broniłem się
- Co ona wyprawia ? Przecież ona jest w ciąży.
-Co ? W ciąży ale jak to?
- Nie wiesz skąd się dzieci biorą, jest z tobą w ciąży idioto ! nie przestawała krzyczeć. Zdałem sobie sprawę z tego co właśnie powiedziała Julia, bez zastanowienia wsiadłem do samochodu Harrego i ruszyłem w stronę domu Libby, w środku zostałem tylko jej mamę.
-Gdzie jest Libby ? – niemalże krzyczałem
-Spakowała walizki i wyjechała, jedź na lotnisko to może jeszcze ją złapiesz .
Nie odpowiadając wsiadłem do samochodu i podążałem na lotnisko każda minuta dłużyła się, a ja wciąż dodawałem gazu żeby tylko zdążyć. Zdenerwowany wysiadłem, biegnąc układałem sobie w myślach co jej ma powiedzieć, w końcu ujrzałem jej sylwetkę stała opierając się o walizki, podbiegłem do niej łapiąc ją za nadgarstki, odwróciła głowę i ujrzałem twarz po której spływały łzy.
-Libby ja wszystko wiem- zacząłem
-Niczego nie wiesz – przerwała mi – Ja mam 18 lat. Jak ty sobie to wyobrażasz? Ty masz karierę-kontynuowała
-Ale to ty jesteś dla mnie najważniejsza . Ty i nasze dziecko-Mówiłem nieśmiało zaciskając zęby .Wtuliła się w moją klatkę piersiową i zaczęła cicho płakać.
-Proszę wróć ze mną do domu!- oderwałem się
-Wrócę- ponownie się we mnie wtuliła
-Nawet nie wiesz jak Cię kocham- wyszeptałem
-Po 20 min. wróciliśmy do domu, musiałem długo namawiać Libby, żebyśmy powiedzieli o wszystkim reszcie, zebraliśmy się w salonie i rozsiedliśmy na kanapie
-Mamy wam coś do powiedzenia- zacząłem
-słuchamy- niecierpliwił się Niell
-Złożyło się tak że ja i Libby eee… my…
-No możesz się w końcu wysłowić – krzyczał Tommo
- No myy… będziemy mieli dziecko- dokończyłem cały czerwony.
-Co? Nie zabezpieczaliście się?! Wypalił Lou
- To nie tak,to była wpadka- odezwała się Libby
-boże siostra będziesz miała dziecko-zrobiła wielkie oczy Natka.
-Oł,taki Zayn junior w czarnych włoskach z masą lakieru na głowie będzie biegał po salonie-rozmarzył się Liam.
-mimo że zrobiliście z nas wujków w takim wieku to gratulacje-uścisnął mnie Harry.
-oboje nie spodziewaliśmy się dziecka ale będziemy musieli sobie poradzić przytuliłem Libby.
-po przekazaniu im tej wiadomości udaliśmy się do naszej sypialni,rzuciliśmy się na łóżko i wtulając się w Libby zacząłem rozmowę:
-cieszysz się że będziemy mieli dziecko-spytałem.
-no wiesz pod jakimś względem to tak ale boję się że sobie nie poradzimy przecież mamy po 18 lat nie wiem dlaczego ale nie mogę sobie tego wyobrazić.-niepokoiła się.
-nie mamy wyjścia będziemy musieli sobie jakoś wszystko poukładać i poradzić z przeciwnościami losu-wplotłem rękę w jej włosy.
-Zayn,może myy po prostu...-mówiła niepewnie.
-Co.!? co masz na myśli-pytałem.
-no może po prostu usuniemy to dziecko tak będzie łatwiej-powiedziała ze łzami w oczach.
-co ty do cholery wygadujesz nic nie będzie łatwiej,masz w sobie cząstkę mnie nie pozwolę ci na to .!-przejechałem dłonią po jej brzuchu.
-nie wiem po prostu szukam najłatwiejszego wyjścia z tej sytuacji-schowała twarz w dłonie.
-no już,wiem to i rozumiem cię mi też nie jest z tym łatwo ale wychowamy to dziecko na wspaniałą dziewczynkę lub chłopca,poradzimy sobie bo musimy-uśmiechnąłem się.
-ciesze się że mam kogoś takiego jak ty zachowałeś powagę i spokój w tej sytuacji a ja..ja zachowałam się jak idiotka-zaczęła płakać.
-nie mów tak,rozumiem cię nie jest łatwo w takim wieku dowiedzieć się że jest się w ciąży każdy zareagował by podobnie no i musimy powiedzieć twoim i moim rodzicom-podsumowałem.
-tak wkoncu trzeba to zrobić ale jutro dzisiaj nie mam siły chcę iść spać-wymusiła uśmiech.
-dobrze kochanie-pocałowałem ją i przytulając się zasnęliśmy.
***Oczami Libby***
Rano obudziły mnie krzyki Lou z dołu.
-młodzi wstajemy.!! już 11.00. niechętnie wygrzebałam się z łóżka nie budząc przy tym Zayna.narzuciłam na siebie jego koszulę i zeszłam na dół.
-masz ochotę na jakieś pożywne śniadanko-zaoferował Niall.
-z wielką chęcią-wyszczerzyłam się.Zrobił mi stertę kanapek z sałata i pomidorami.
-musisz się teraz dobrze odżywiać,mam nadzieję że zostanę chrzestnym-śmiał się Niall.
-pogadamy o tym później-puściłam mu oko.
-no wiesz co jestem obrażony liczyłem na inna odpowiedź-skrzywił się.Zajadałam się kanapkami oglądając jakieś nudne programy plotkarskie gdy z góry zeszli Harry z Julią w bardzo dobrym nastroju,Harry wziął Julię na ręce i sprowadził Julię ze schodów.Po chwili zszedł również zaspany Zayn.
-hej kochanie jak się czujesz?-spytał całując mnie na przywitanie.
-nawet dobrze-przewróciłam oczami.
-to co najpierw jedziemy do moich rodziców czy do moich?-spytał popijając kawę.
-obojętnie.-odpowiedziałam.
-czyli pojedziemy do moich-uśmiechnął się.
-kochanie czy możesz poda mi ogórka?-spytałam.
-przecież jesz płatki z mlekiem-odpowiedział skrzywiony.
-no podaj jej przecież jest w ciąży i ma te swoje zachcianki-śmiał się Harry.
-ahh..tak-powiedział podając mi ogórka.po dokończonym śniadaniu pomaszerowaliśmy na górę ubrać się w stosowniejsze ciuchy,zabraliśmy ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy z domu.Po godzinnej drodze staliśmy przed niedużym ale pięknym budynkiem.
-denerwujesz się?- spytał łapiąc mnie za nadgarstki.
-i to bardzo a ty?-pytałam.
-nie,myślę że wszystko będzie dobrze-przytulił mnie.Otworzył drzwi i weszliśmy do środka w progu przywitała nas mama Zayna.
-Oo,dzieci już jesteście wchodźcie dalej ciągła nas.
-cześć,mamo-cmoknął ja Zayn.
-dzień dobry-również się przywitałam.Po chwili po schodach zszedł tata Zayna witając się z nam,następnie zasiedliśmy do stołu objadając się pysznym domowym obiadkiem.po posiłku wszyscy rozsiedliśmy się na kanapie rozmawiając po chwili Zayn złapał mnie za rękę i zaczął:
-Mamo,Tato musimy wam coś powiedzieć
-słuchamy?-wsłuchiwał się w nas Pan Malik.
-No bo ten eee...no..my ee-zmieszał się.
-kochani o co chodzi-dociekał ojciec Zayna.
-chodzi o to że Libby jest w ciąży i będziecie dziadkami-wysłowił się.
-O Mój Boże cieszymy się,ale wiecie że będzie wam strasznie trudno-zaskoczyła mnie Mama Zayna.
-dzieci macie w nas wsparcie i możecie na nas liczyć-uśmiechnął się-pan Malik.
dziękuję jesteście cudowni wiemy że będzie nam trudno ale damy radę-przytulił swoich rodziców Zayn.
-a co ze ślubem?!-wypaliła jego Matka.
-Yy..zrobiłam wielkie oczy,zaskoczyła mnie trochę.
-no jeszcze o tym nie rozmawialiśmy,mamy jeszcze czas-odpowiedział zaskoczony Zayn.Pogadaliśmy jeszcze godzinę gdy żegnając się wyszliśmy z domu przed którym napadły na nas fanki jednak cudem udało nam się przecisnąć do samochodu.
-myślałam że będzie gorzej-odetchnęłam z ulgą.
-jednak nie było tak koszmarnie-uśmiechnął się odpalając samochód.
-teraz najgorsze-posmutniałam.
-oj,na pewno to dobrze przyjmą.
-obawiam się ze nie oni mieli inne plany co do mnie i mojego życia chcieli żebym poszła na studia znalazła dobrą pracę a na samym końcu rodzina i dzieci.-westchnęłam.
-nie martw się-dał mi buziaka i ruszył.całą drogę milczeliśmy strasznie się denerwowałam bo wiedziałam że moi rodzice nie będą z tego zadowoleni.Dojechaliśmy z przerażeniem w oczach spojrzałam na Zayna który w przeciwieństwie do mnie był uśmiechnięty.
-ej spokojnie przecież jestem tutaj z tobą-powiedział łapiąc mnie za rękę.
-wiem,ale i tak się boję-powiedział naciskając na klamkę,z kuchni wyszli rodzice,ściskając nas zaprosili do salonu.usiadłam obok Zayna a naprzeciwko nas mama i tata.
-i co tam u was słychać?-spytała mama zwracając się do Zayna.
-dobrze..bo my właśnie-szturchnęłam go lekko.
-no co wy właśnie-dopytywał tata.
-zostaniecie dziadkami..-powiedziałam szybko,przełykając ślinę.
-Ze co?!-wykrzyczał tata wstając z kanapy.
-no po prostu ,jestem w ciąży.
-tyle to i ja wiem,to co wy nie umiecie się zabezpieczać?-mówił coraz bardziej zdenerwowany.
-to nie tak, my nie planowaliśmy tej ciąży wyszło jak wyszło-próbowałam załagodzić atmosferę.
-Dzieci,jak wy to sobie wyobrażacie-mówiła załamana mama.
-macie po 18 lat jesteście młodzi i głupi jak macie zamiar wychować dziecko i zapewnić mu dobrą opiekę-podsumował tata.
-nie mamy wyjścia musimy dać radę-złapał mnie za rękę Zayn.
-musicie albo nie musicie-spojrzał na nas tata.
-Co.?! masz na myśli-zmartwiłam się.
-możecie przecież usunąć dziecko-mówił zdenerwowany.
-O na pewno Nie.!! to nawet nie wchodzi w grę wychowamy to dziecko czy państwu się to podoba czy nie-wybuchnął zayn.
-wychodzimy kochanie,do widzenia-złapał mnie za rękę.Szybkim krokiem opuściliśmy mieszkanie moich rodziców.
-nie musiałeś się tak denerwować-próbowałam go uspokoić.
-cholera,poniosło mnie nie lubię tematu o ciąży-powiedział wsiadając do samochodu.
***Oczami Juli***
Był wieczór. Liam i Zayn oglądali telewizję, Louis brał prysznic, Niall szykował kolację, a ja siedziałam Harry'emu na kolanach i sprawdzałam facebooka. Po przejrzeniu pierwszych 6 postów spojrzałam na Hazzę.
-O czym teraz myślisz?-spytałam
-O Tobie.-odpowiedział
-Rozwiń wypowiedź.
-O nas.
-Rozwiń ją jeszcze bardziej-drażniłam go.
- .Ty Ja. Łóżko. Zabawy nie dla dzieci.
-A czego ja się mogłam po Tobie spodziewać, zboczeńcu. - westchnęłam i wróciłam do przeglądania stron.
-Podniecasz mnie. - szepnął mi do ucha, przez co zaczęłam się uśmiechać i delikatnie wyrywać z jego objęć.
-weź sobie Lou do łóżka.-zaśmiałam się
-Ale ty w łóżku jesteś lepsza. Zawsze jesteś lepsza. Kocham Cię.
-Też Cię kocham. Ale o tym nie myśl erotomanie. Nigdzie z Tobą nie idę.-powiedziałam stanowczo
Harry zszedł z kanapy i przerzucił sobie mnie przez ramię.
-Twoja zgoda jest mi zbędna. Spierdzielać do hotelu. - powiedział spoglądając na Zayna i Liama, którzy wpatrywali się w nas ze śmiechem.
-Louis, Niall zbierajcie się-darł się Liam.
-Dlaczego? Gdzie idziemy? - powiedział mlaskając głośno,Niall
-Bo Julia i Harry będą robić brzydkie rzeczy-wydarł się Zayn,
-A dostałeś kiedyś w łeb?-groził mu Hazza.
-Już się nie odzywam! - pobiegł po płaszcz.
Gdy Louis zszedł na dół, chłopcy wyszli. Z lekkim uśmiechem wpatrywałam się w Harry'ego, który zamknął drzwi na klucz.
-To na czym skończyliśmy?
- Jesteś pokręcony, zboczeńcu.-pokiwałam przecząco głową
- Ale jestem Twoim zboczeńcem. I to się nie zmieni, moja droga. Chodź tu do mnie.
-A jeszcze czego. - zaczęliśmy biegać po całym domu, w końcu Harry dopadł mnie w sypialni i rzucił na łóżko.
macie już 11 rozdział chodź nie było 10 komentarzy ;< właśnie dlatego myślimy nad zawieszeniem bloga na jakiś czas ponieważ bardzo zawiodła nas liczba komentarzy pod 10 rozdziałem :(