przepraszam, że się w Tobie zakochałam, że stałeś się moim całym światem.
przepraszam za każde spojrzenie, za każde słowo w Twoją stronę,
za każdy uśmiech. przepraszam za miłość.

piątek, 29 czerwca 2012

Rozdział 29 :D Holiday

                                                                   ***Oczami Harry'ego***
Byłem prze szczęśliwy Julia mi wybaczyła znów jesteśmy razem moje życie w końcu odzyskało jakiś sens to nie zmienia faktu że zachowałem się jak idiota i nie wybaczę sobie tego ,ale teraz to jest mało ważne teraz liczymy się tylko my myślałem o wspólnym wyjeździe o nadrobieniu tych kilku miesięcy,spojrzałem w bok Julia leżała na moim łóżku przeglądając coś na TT postanowiłem zapytać od razu,-
-kochanie?
-tak?-spojrzała na mnie,
-co myślisz żebyśmy gdzieś wyjechali odpoczęli, może Karaiby mam tam domek,-wyjechałem prosto z mostu,
-wiesz chciałabym ale Libby nie zostawię jej teraz samej potrzebuję mnie,-skrzywiła się
-przecież wszyscy mogą jechać z nami teraz dobrze to nam zrobi-uśmiechnąłem się,
-naprawdę?!-ucieszyła się,
-no pewnie-przytaknąłem głową,
-jesteś kochany dziękuje-pocałowała mnie w usta,
-ale zaraz ja mam jeszcze szkołę zresztą ty też,-wykrzywiła twarz,
-pojedziemy w piątek po szkole i jak wrócimy we wtorek to chyba nic się nie stanie jak opuścimy dwa dni szkoły-ponownie się uśmiechnąłem,
-racja-przytaknęła i zeszła z łóżka,
-gdzie idziesz?-zapytałem,
-no jak to gdzie powiedzieć Libby,-odpowiedziała uradowana,zaśmiałem się pod nosem i wziąłem się za  przeglądanie Twittera

                                                                           ***Oczami Juli***
zbiegłam na dół i weszłam do sypialni Libby i Zayna,dziewczyna siedziała na łóżku z podkulonymi nogami a Zayna nie było
-cześć mogę ?-wychyliłam się zza drzwi
-jasne wejdź-poklepała miejsce obok,
-słuchaj Harry wpadł na genialny pomysł-zaczęłam,
-tak?-uśmiechnęła się,
-co ty na to żebyśmy wszyscy razem wyjechali na Karaiby,Hazz ma tam domek,
-hmm..no może rzeczywiście to nie głupi pomysł,a kiedy mielibyśmy wyjeżdżać-zapytała.
-no w piątek po szkole czyli za dwa dni-wyszczerzyłam się,
-ja jestem na tak,idź porozmawiaj z resztą,
-ok to idę-odpowiedziałam i wyszłam z pokoju,wszyscy oprócz Harry'ego siedzieli w salonie
-no heeej,chłooopaki-poruszyłam śmiesznie brwiami,szczerząc się przy tym jak idiotka,
-czego chcesz -Liam posłał mi złowrogie spojrzenie,
-Ey,czy ja muszę zawszę coś chcieć po po prostu jestem miła,
-ta ehe-skomentował Niall
-no dobra przyszłam się coś was spytać,
-wiedziałem-przerwał mi Liam,
-dasz mi skończyć-krzyknęłam i wróciłam do objaśniania im wszystkiego,
-no dobra postawie sprawę jasno,my wszyscy,piątek,Karaiby,domek Hazzy
-Co?-zmarszczył czoło Louis.
-no pomyśleliśmy że fajnie by było gdzieś wyskoczyć oderwać się od problemów na parę dni no i Karaiby to świetne miejsce nie sądzicie?-uśmiechnęłam się,
-świetny pomysł-zaklaskał w dłonie Niall,
-mi tez się wydaję że przyda nam się trochę odpoczynku-poparł mnie Liam,
-no to świetnie,w piątek lecimy,a tak w ogóle to gdzie Natka?-zwróciłam się do Payna,
-pojechała do domu coś załatwić-odparł,
-no dobrze to kto zarezerwuje bilety?-popatrzyłam na Tomlinosna,
-no ok ja to zrobię-wstał z kanapy i po chwili trzymał już telefon w ręce,zadowolona z siebie poszłam na górę do pokoju ,Harry leżał na łóżku w samych bokserkach i słuchał muzyki nawet nie zauważył że przyszłam po cichu położyłam się obok niego,ten odwrócił głowę i wyjął słuchawki z uszu rzucając je gdzieś na podłogę
-i jak rozmawiałaś z nimi?-spytał wtulając się we mnie,
-tak rozmawiałam i Louis właśnie zarezerwował bilety,
-to dobrze-przytulił mnie i delikatnie pocałował,przygryzłam wargę i odwzajemniłam pocałunek,mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową i wsłuchiwałam się w każde uderzenie serca,uniosłam głowę i zatopiłam się w jego zielonych tęczówkach w których błyskały iskierki radości,patrzyliśmy sobie w oczy,gdy Hazza zaczął rozpinać mi guziki od koszulki,doskonale wiedziałam o co mu chodzi
-Harry nie teraz przecież w każdej chwili może ktoś tu wejść-wymyśliłam słabą wymówkę bo tak naprawdę nie byłam jeszcze na to gotowa,po tak długiej przerwie w związku i w tym wszystkim udawać że nic się nie stało,
-rozumiem że nie jesteś jeszcze na to wszystko z powrotem gotowa,i rozumiem że to dzieję się za szybko-domyślił ie,
-Harry,ja po prostu nie zrozum mnie źle -zaczęłam się tłumaczyć,
-przestań przecież,rozumiem nie będę cię do niczego zmuszał jak będziesz gotowa daj mi znak-uśmiechnął się i ponownie mnie przytulił,posłałam mu mój zniewalający uśmiech i dałam soczystego buziaka w policzek....

Bosze,bosze na początku naprawdę was tak mocno przepraszamy ale to tak mocno mocno,dość że długo nie dodawaliśmy to teraz wyszły takie wypociny,wiem jest straszny ale stwierdziliśmy że koniec roku to coś dodamy no i napisaliśmy takie ugh.coś mieliśmy nie skrzanić tego rozdziału no ale skrzaniliśmy,trudno jakoś przeżyjemy obiecujemy ze w następnym wszystko odrobimy no i na Karaibach również :).no a teraz pochwalcie się tutaj świadectwami kto ma czerwony pasek? bo my niestety nie :(  ufff i nareszcie ta wolność WAKACJEE:D czujecie to ?! a no i jeszcze bym zapomniała jakie plany na ten błogie dwa miesiące jakieś wyjazdy ? co do rozdziału to również nie możemy przewidzieć kiedy się pojawi a będzie on z perspektywy Natki :D


a jeszcze wam zaspamuje moim kotkiem Larrym :D




poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 28

                                                                  ***Oczmi Nialla***
-nie ma go już prawie godzinę biegnij za nim nie wiadomo co strzeli mu do tej głowy .!!-z moich rozmyśleń wybił mnie głos Harry'ego który krzyczał jak opętany ale sam nie mógł iść ponieważ wszyscy byli teraz przy Libby,bez zastanowienia zabrałem bluzę i wybiegłem z szpitala wszyscy wiedzieli gdzie teraz przebywa,niemal biegłem nad klif wcześniej nie myślałem o tym co może sobie zrobić wszyscy zajęliśmy się Libby ale teraz gdy tak biegnę to coraz bardziej się denerwuję że mógł nawet skoczyć z tego klifu,nerwy wzięły górę zacząłem bardzo szybko biec ocierając się o drzewa ,w końcu dobiegałem na miejsce Zayn siedział z podkulonymi nogami,momentalnie mi ulżyło że nie leży teraz gdzieś na dole,podszedłem do niego bliżej,
-Zayn..-wypowiedziałem niemalże szeptem.Nie odpowiedział.
-Zayn..,-powtórzyłem ,jednak ten nadal patrzył tępo w ziemię,
-myślę że czas się zbierać Libby cię potrzebuję -złapałem go a zziębnięte dłonie i usiadłem obok niego,
-ona pewnie nawet nie chcę mnie widzieć,to wszystko przeze mnie źle się nią opiekowałem nie potrzebnie zawiozłem ją do tych rodziców pojechała tam i tylko się denerwowała co ja wygaduję..ona cały czas się denerwowała ..a teraz tak po prostu uciekłem i ją zostawiłem.  jestem beznadziejny-powiedział i schował twarz w moje ramiona ,
-przestań Zayn nie mów tak ona tak nie myśli to nie jest niczyja wina rozumiesz niczyja-tłumaczyłem mu jak małemu dziecku,ten tylko głośno zapłakał,bez słowa po prostu go przytuliłem wiedziałem że teraz tego potrzebuję płakał w moje ramię nawet nie wiem ile straciłem rachubę czasu może minęło 5 min a może godzina nie wiem,..
-chodźmy już Libby cię potrzebuję musisz teraz przy niej być martwiła się o ciebie-podniosłem go z zimnej trawy i w milczeniu udaliśmy się prosto do szpitala..

                                                                     ***Oczami Libby***
Wszyscy opuścili już mój pokój leżałam sama na szpitalnym łóżku płakałam cały czas płaczę martwiłam się o Zayna jeśli mu się coś stało byłam wykończona całą noc walczyłam o dziecko ale i tak nie zmrużyłam oka nagle do pokoju przyszła Julia,
-i jak się czujesz-zadała standardowe pytanie które słyszałam dzisiaj już ze sto razy,pokiwałam przecząco głową i poklepałam miejsce obok mnie ,Julia usiadła i bez słowa mocno mnie przytuliła
-Dlaczego Ja?Dlaczego akurat Ja?może jakbym się ograniczała to to wszystko nie miałoby miejsca może jakbym nie pojechała do rodziców..-mówiłam poprzez łzy,
-Przestań.!nie obwiniaj się akurat los tak chciał i nic na to nie poradzimy a właśnie twoi rodzice zdzwoniłaś do nich?-zapytał Julia,
-nie nie chce ich teraz widzieć,dopięli swego a ja im nie wybaczę-skrzywiłam się,Julia pokiwała tylko głową gdy do pokoju wszedł Zayn od ponad kilkunastu godzin uśmiechnęłam się ,cieszyłam się że jest cały i nic mus ie nie stało,
-to ja już nie przeszkadzam -Julia wyszła z pokoju,Zayn zajął miejsce na którym wcześniej siedział Julia i mocno mnie przytulił
-Przepraszam ,to wszystko moja wina powinienem cię pilnować może jakby..
-nie proszę Zayn,nie kończ wiem że to głupie bo dopiero Julia tłumaczyła mi żebym się nie obwiniała a teraz powtórzę to tobie
-To nie nasza wina słyszałeś co powiedział lekarz dziecko była bardzo słabe za słabe..
-Libby ja jestem beznadziejny teraz zamiast z tobą być to ja uciekłem jak jakiś tchórz ,
-nie mów tak ,pewnie jakbym mogła wstać z tego łóżka to zrobiłabym to samo ,no już uśmiechnij się nie jest łatwo ale przynajmniej spróbujmy dla Cody'ego- spojrzałam mu w oczy,
-Dla Cody'ego- powtórzył i delikatnie mnie pocałował ,potem przez całe popołudnie ktoś u mnie siedział ,poprawiali mi humor nawet mniej płakałam to już był jakiś postęp,

                                                            ***tydzień później oczami Juli***
Dziś Libby wychodzi ze szpitala ponieważ lekarze stwierdzili że wszytko jest już dobrze przyjechałam po nią z Harrym i Zaynem,
-spakowałaś już wszystko?-po raz kolejny zapytałam się Libby,
-tak-mruknęła pod nosem i zasunęła torbę,Zayn poszedł po wypis a my zeszliśmy już na dół,nie musieliśmy na niego długo czekać ponieważ po 5 min był już na parkingu zapakowaliśmy się do samochodu Harry'ego i ruszyliśmy całą drogę przejechaliśmy w milczeniu wszyscy mieli grobowe miny,Harry podwiózł mnie do domu i odjechali do chłopców weszłam do mieszkania mama robiła coś w kuchni ,
-wróciłam-rzuciłam i udałam się prosto do pokoju,położyłam się na łóżku nie minęło nawet 5 min gdy do pokoju zapukała mama
-otwarte-wymamrotałam i mama weszła do środka siadając obok mnie,
-i jak się czuję Libby?-zapytała zmartwionym głosem,
-Hmmm Libby,Libby trochę odżyła te wizyty przez tydzień u psychologa znacznie jej pomogły ale zato Zayn..-zrobiłam pauzę
-Tak-słuchała mama,
-do nikogo się nie odzywa chodzi smutny i przybity ,to wrak człowieka strasznie mocno to przeżywa nie daję sobie pomóc twierdzi że wszystko est okej.-skrzywiłam się,
-Hmm...myślę że to minie,jak to mówią czas leczy rany ale narazie nie będzie łatwo strata dziecka to naprawdę coś strasznego-powiedziała mama i wyszła z pokoju,zostałam sama z mętlikiem w głowie byłam bardzo zmęczona przez ten tydzień praktycznie wszystkie noce spędzałam u Libby w szpitalu a potem biegłam do szkoły ,chciało mi się spać ale i tak postawiłam na to że przejdę się na spacer ,narzuciłam na siebie bluzę z kapturem a na stopy wcisnęłam zniszczone conversy
-a ty gdzie się wybierasz jest już późno?!-skarciła mnie mama stojąc mi w przejściu,
-Yyy..przewietrzyć się będę koło-spojrzałam na zegarek-koło 22.00-odpowiedziałam i wyszłam z mieszkania na dworze padał lekki deszcz ,naciągnęłam kaptur na głowę a w uszy włożyłam słuchawki ,ruszyłam powolnym krokiem w stronę parku,nagle usłyszałam za sobą głośny pisk opon,odwróciłam głowę i właśnie z czarnej wylakierowanej BMW-icy wysiadła grupka wytapetowanych dziewczyn rozpoznałam Blance i jej przyjaciółeczki,zignorowałam to że idą za mną i ruszyłam pewnie przed siebie,
-Ooo kogo my tu mamy czyżby to sierotka Julia ?-zagwizdała jedna z nich.Zignorowałam to.
-a kto ci pozwolił wychodzić na spacerki o tej godzinie na za późno jak na ciebie.!-krzyknęła Blanca i zastawiła mi drogę,
-Zostaw mnie.!-warknęłam i chciałam ją ominąć jednak złapała mnie za nadgarstki,
-Puść mnie wytapetowana laluniu-chciałam wyswobodzić się z uścisku
Na co liczyłaś ? Że cię kocha ? Że nie będzie umiał bez ciebie żyć? Nie bądź śmieszna . On chciał się tylko pobawić nic więcej-nagle zmieniła temat na Harry'ego nie chciałam tego słyszeć,
-co ty sobie do cholery wyobrażasz? że kim ty jesteś jakąś pieprzoną księżniczką,myślisz że jak masz bogatego tatusia to możesz wszystko.?! wypierdalaj z mojego życia a co do Harry;ego to nic sobie nie wyobrażałam to ty sobie robiłaś złudne nadzieję-oczy momentalnie mi się zaszkliły nie wytrzymałam i wymierzyłam ręką prosto w jej polik,złapała się za niego i cichutko syknęła,chciałam uwolnić się z jej uścisku jednak złapała mnie jeszcze mocniej nie miałam szans uciec zaczynałam się bać,
-ty pierdolona pozerko .! trzymaj ręce przy sobie .!!-wykrzyczała i walnęła mnie w twarz jednak dwa razy mocniej i z pięści. z buzi poleciała mi krew,
-i co nadal jesteś tak odważna następnym razem pomyśl zanim do twojego pustego łba przyjdzie jakiś genialny pomysł-zaśmiała się i mocno mnie szarpnęła,
-ZOSTAW JĄ.!!-usłyszałam głośny krzyk i biegnącą osobę doskonale rozpoznałam głos to był Harry tylko skąd on się tu wziął,podbiegł do nas i odciągnął ode mnie Blance osunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać byłam w jakimś szoku,
-o popatrz księżniczko.! twój romeo wrócił-zaśmiała się Blanca a Harry wymierzył cios ręką w jej policzek,Blanca odbiegła od miejsca zdarzenia a Harry ukucnął przy mnie i mocno mnie przytulił nie odepchnęłam go tak bardzo mi tego brakowało chciałam żeby ta chwili trwała wiecznie wtuliłam  się do niego jeszcze bardziej ale nie mogłam pohamować płaczu,wreszcie się oderwałam,
-skąd się tu wziąłeś ? skąd wiedziałeś że tu byłam,-spojrzałam na jego smutne zielone tęczówki,
-nie wiedziałem że tu byłaś wracałem ze spaceru i rozpoznałem głos Blancki i twój dlatego przybiegłem-ponownie mnie przytulił,
-Przepraszam to moja wina nie wiem nie wiem po co z nią byłem nie wiem jaki ten związek miał sens co chciałem przez to udowodnić tak bardzo cię przepraszam.Nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się tępo w rozgwieżdżone niebo myślałam nad tym wszystkim,
-proszę Julia wybacz mi tak bardzo tego nie chciałem,nie chciałem cię skrzywdzić-przetarł rękawem mój zapłakany policzek,Znów mu nie odpowiedziałam nie wiedziałam co powiedzieć a przede wszystkim nie wiedziałam co zrobić.
-Julia proszę powiedz coś,-mówił drżącym głosem,nie odezwałam się mrugałam tylko oczami nie byłam w stanie nic powiedzieć,
-wiesz co naprawdę ciężko jest cię kochać ciężko jest cię odzyskać ale ja naprawdę próbowałem,jeśli podjęłaś już decyzje to rozumiem jak chcesz-podniósł się z trawy i ruszył przed siebie,
-Nie odchodź!- wrzasnęłam z łzami w oczach. Spojrzał na mnie, na moja zapłakaną twarz.
-Kocham Cię... -wyszeptałam. Chciałam jak zawsze wpaść w jego objęcia, ale on odsunął się.
-Powiedz coś. powiedz, że jestem nadal Twoim skarbem...-brązowymi, zaszklonymi tęczówkami spojrzałam w jego zimne, zielone oczy, które poważnie spoglądały na mnie.
-Proszę...-wyszeptałam i usiadłam na zimnej trawie. Schowałam twarz w dłoniach. Po długiej ciszy, pustce poczułam jak on siada obok. Objął mnie ramieniem, przytulił mocno, tak, aby jak zawsze mogłam poczuć to bezpieczeństwo i bezgraniczną miłość.
-Byłaś, jesteś i będziesz moim skarbem. Kocham Cię. -pocałował mnie w policzek po czym namiętnie złożył pocałunek na różowych, delikatnych wargach.




No i macie Julie i Harry'ego i Happy End :) czekamy na komentarze niestety nie możemy przewidzieć kiedy pojawi się następny ponieważ nie mamy zbytniego pomysłu ..




piątek, 22 czerwca 2012

Rozdział 27

 Proponujemy podczas czytania rozdziału słuchać tej piosenki ....

W domu była cisza,weszliśmy dalej w salonie na kanapie siedzieli mama z tatą
-Cześć wam-mimowolnie się uśmiechnęłam,
-Dzień dobry-dodał Zayn
-Hmm,powiem że nie spodziewaliśmy się was-podszedł do mnie tata i przytulił,
-proszę siadajcie-mama wskazała na kanapę
-i jak przebiega ciąża?-ku zaskoczeniu spytała spoglądając na mój brzuch,
-w porządku,właściwie to przyjechaliśmy tu powiedzieć wam że będzie to chłopiec-patrzyłam tępo w podłogę,
-wiesz co nadal myślę o tej ciąży?-wyskoczył tata podnosząc się z kanapy
-znowu zaczynasz.?!myślałam że już się z tym pogodziliście a jak nie to powtórzę jeszcze raz NIE USUNĘ DZIECKA.!!-wykrzyczałam po czym spojrzałam na Zayna widać było że był już wkurzony ,
-czemu jesteście tacy uparci-wymachiwał rękoma próbując nam przetłumaczyć.
-jeżeli dalej będziemy gnębić ten temat to ja wychodzę i nigdy w życiu nie zobaczycie swojego wnuczka,-porządnie się zdenerwowałam,
-wiesz że chcemy dla ciebie jak najlepiej a w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest usunięcie ciąży,
-do cholery to nie jest żadnym rozwiązaniem i w tej chwili przegięliście widzicie mnie ostatni raz w tym domu,ŻEGNAM.!-wykrzyczałam i zaczęłam płakać Zayn przytulił mnie i wyszliśmy z mieszkania,
-mogłam w ogóle tu nie przyjeżdżać-rozpłakałam się,
-nie mów tak przynajmniej dowiedzieli się że będzie to wnuczek- ponownie mnie przytulił,
-dziękuję że tu ze mną przyjechałeś-musnęłam delikatnie jego usta ,po czym otworzył mi drzwi i wsiedliśmy do samochodu ,
-Harry idioto oddawaj tą kanapkę.!-już w progu usłyszeliśmy krzyki Nialla i Harry'ego którzy właśnie ganiali się po schodach,zaśmiałam się pod nosem i weszłam na górę,w trochę dołującym nastroju położyłam się na łóżku za chwile do pokoju przyszedł Zayn i położył się obok mnie ,
-kochanie co się stało jesteś jakaś przybita?-spytał jeżdżąc palcem po poduszce,
-nie,po prostu jest mi trochę przykro,jak mnie potraktowali to są w końcu moi rodzice a nawet nie przejęli się tym co u mnie słychać i czy wszystko w porządku tylko od razu zaczęli gnębić temat usunięcia ciąży nawet jak jestem już w 4 miesiącu -najzwyczajniej się popłakałam.,
-no proszę nie płacz a co najważniejsza nie przejmuj się nimi jak za 5 miesięcy zobaczą swojego pięknego wnuczka to od razu pożałują tego co mówili-uśmiechnął się i pocałował mnie,
-jednego mogę być pewna nie zobaczą dziecka nawet jeśli będą tego chcieli-powiedziałam stanowczo,
-to już twoja decyzja -podsumował Zayn i zszedł z łóżka wychodząc z pokoju,leżałam sama i wpatrywałam się tępo w sufit gdy zrobiło mi się nie dobrze i potwornie zaczął bolec mnie brzuch ,złapałam się za niego i pobiegłam do łazienki ,zwymiotowałam chyba wszystko co zjadłam przez dzisiejszy dzień ,bóle brzucha z każdą minuta nasilały się z ledwością doszłam do łóżka położyłam się i po chwili złapał mnie mocny skurcz wtedy nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć lecz z mojego gardła nie był w stanie wydobyć się nic innego jak cichy szept ból nie dawał mi wypowiedzieć mi żadnego słowa odwróciłam głowę i zobaczyłam że leżę cała we krwi łóżko przesączone jest czerwoną mazią wtedy zaczęłam krzyczeć ile sił w gardle ,po chwili z powrotem złapał mnie skurcz a krwi było coraz więcej,nagle do pokoju wpadł przestraszony Zayn a za nim Harry,Niall,Liam i Louis chłopcy zaczęli panikować
-boże Libby co się dzieję Niall dzwoń na pogotowie-krzyczał Zayn,a ja zwijałam się z bólu ,chwycił moją dłoń,
-kochanie to co myślę to nie może być prawdą -mówił jak opętany ,po 10min przyjechała karetka która zabrała mnie do szpitala,

                                                               ***Oczami Zayna***
-nie to nie może być prawda tylko nie to,zróbcie coś do cholery..!!!-krzyczałem jak nienormalny jednak po chwili nie mogłem powiedzieć już nic mój głos całkowicie się załamał,
-jednak to prawda a my nie możemy już nic zrobić dziecko nie przeżyło tak dużych nerwów i napięcia,-rzekł lekarz i wycofał się z korytarza,myślałem że zaraz eksploduję powiedzieli mi że dziecko nie żyję Libby poroniła ,właśnie Libby przecież muszę teraz być przy niej ,wzeszedłem na biała salę leżała tam zupełnie wykończona i bezwładna płakała jak małe dziecko ,
-Zayn proszę powiedz że to nieprawda że to co przed chwilą usłyszałam i to co się stało to jakiś pieprzony żart proszę powiedz że nasz mały Cody żyję proszę...-mówiła szeptem jednak każde słowo poprzedzał straszny płacz,
-Libby ja ..ja nie wiem co mam powiedzieć -przytuliłem ją i po chwili wybuchłem strasznym płaczem nie mogłem teraz być tutaj bo wcale jej nie pomagałem wręcz przeciwnie pokazywałem jaki jestem słaby bez słowa po prostu wyszedłem zacząłem biec przez korytarz po drodze minąłem się z chłopakami,Natką i Julią którzy pewnie o wszystkim już wiedza
-Zayn co ty wyprawiasz gdzie idziesz?!-krzyczał Harry próbując mnie zatrzymać ,jednak wybiegłem z budynku nie powstrzymując potoku łez którego nie mogłem pohamować po prostu krzyczałem i płakałem to co przeżywałem jest nie do opisania straciłem swoje dziecko naszego małego Cody'ego nie wiem co teraz będzie co będzie dalej,biegłem przed siebie potykając się o własne nogi już wiedziałem dokąd zmierzam jednak załzawione oczy i mgła przed oczami w niczym mi nie pomagały ,dobiegłem nad klif wiedziałem że wszyscy będą mnie szukać właśnie tutaj ale i tak spuściłem nogi w dół i ponownie zacząłem płakać nawet nie liczyłem ile łez dzisiaj wylałem jak bardzo jestem wykończony i nieświadomy tego co robię moje myśli odbiegły gdzieś w dal ,,-skoczyć czy nie skoczyć''w mojej głowie było mnóstwo pytań ,jeden ruch i moje problemy są rozwiązane ale przecież nie zostawię tak Libby nie mógłbym ,mam przyjaciół,rodzinę jakoś damy radę ,podkuliłem nogi pod kolana i patrzyłem się tępo w przestrzeń nie zamierzałem się zabić ale nie zamierzałem tez wracać ,słońce powoli wschodziło,na niebie nie było żadnej chmury,....

dodaliśmy przed weekendem mam nadzieję że się cieszycie ;D no i nie znienawidzicie nas za poronienie Libby po prostu od samego początku mieliśmy takie plany że dziecko nie przeżyję no i jest jak jest ;< Następny koło Wtorku ;( niestety rozdziały będą pojawiać się teraz troszeczkę rzadziej ponieważ pracuję nam nowym opowiadaniem i zdradzę wam że jest już 1 rozdział :D


                                                 

środa, 20 czerwca 2012

Rozdział 26

                                                            ***Oczami Libby***
Zayn wyszedł na imprezę razem z Liamem,Harrym,Niallem i Louisem dlatego zostałam sama w domu myślałam żeby może zadzwonić do Julii ale było już dość późno a ona dopiero od nas wyszła,zeszłam na dół i zjadłam porządną kolację,potem udałam się do salonu ponieważ postanowiłam że będę oglądać filmy,wybrałam mój ulubiony który widziałam już setki razy ale i tak kocham go oglądać,włączyłam i rozsiadłam się wygodnie na kanapie,te niecałe dwie godziny filmu minęły błyskawicznie była dopiero 12.00 dlatego włożyłam długą płytę i zaczęłam oglądać okazało się że wybrałam horror,do połowy filmu było nawet przeciętnie lecz po drugiej połowie robiło się coraz straszniej,nagle usłyszałam jakieś krzyki z dworu,bałam się wstać z kanapy i zapalić światło ale musiałam po cichu zakradłam się do przełącznika który znajdował się przy samych drzwiach gdy w tym samym momencie otworzyły się mało nie zeszłam z tego świata jednak okazało się że to tylko pijani w trzy dupy chłopcy,
-czy wy żeście zwariowali chcieliście mnie zabić-złapałam się za serce,
-oj,przestań,-podsumował Louis,potykając się o własne nogi najbardziej chciało mi się śmiać z Liama który również był pijany zresztą wszyscy byli,Louis i Niall dotoczyli się na czworaka do swoich pokoi a Harry z Zaynem stwierdzili że będą teraz jedli,
-Harry zostaw tą lodówkę zaraz ją wywalisz-krzyczałam na chłopaka widząc że buja się przy lodówce trzymając się rączki,
-a zrobisz mi kanapki bo się naebaeem,-usiadł bezwładnie na krześle a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem,zaczęłam robić Harry'emu kanapki a za tą porę Zayn odpuścił i doczołgał się do pokoju uderzając przy tym o każdy możliwy przedmiot,smarowałam kanapki serkiem gdy przyuważyłam że Harry śpi przy stole,odpuściłam sobie robienie kanapek,złapałam go pod ramiona i próbowałam podnieść z krzesła nareszcie udało mi się ciągnęłam Hazze za ręce a nogi włączyły się po podłodze doszliśmy do schodów gdy ocknął się ,
-oo,Julia gdzie my idziemy do mnie do pokoju ?-pytał sepleniąc się,
-tak Harry idziemy do twojego pokoju,-zaczęłam taszczyć go po schodach,
-ale ja nie zrobię tego przyjacielowi bardzo bym chciał ale nie mogę,-skrzywił się a ja zaczęła się głośno śmiać,doprowadziłam go do pokoju i walnęła na łóżko,zdjęłam mu buty i koszulę,po drodze zahaczyłam jeszcze o pokój chłopców spali razem przygnieceni przez siebie nawzajem,wyglądało to przezabawnie,wyjęłam telefon i cyknęłam im fotkę po czym pomaszerowałam do naszej sypialni Zayna nie było go ale słyszałam odgłosy z łazienki,no tak mogłam się tego spodziewać on i alkohol to nieciekawe połączenie-pomyślałam i weszłam do łazienki klęczał przy muszli klozetowej całkiem blady,
-oo kochanie przyszłaś do mnie-pociągnął mnie za koszulę,
-tak a teraz wstawaj i umyj zęby szybko-pogoniłam go nakładając mu pastę na szczoteczkę okazało się że nie umie utrzymać równowagi przy lustrze bujał się we wszystkie strony, w końcu umył zęby i zciągnęłam z niego ciuchy,nawet o własnych siłach założył na siebie czyste bokserki
 -o kurwa.!-usłyszałam jak zderzył się z szafką nocna po czym walnął się na łózko,ja również zrobiłam szybki prysznic i położyłam się obok niego,
-cześć kochanie-pocałował mnie w czoło,
-śpij już-odwróciłam się w druga stronę, przytulił mnie i czułam od niego odpychającą woń alkoholu.
Rano obudził mnie Zayn wstający do łazienki,przymknęłam oczy bo chciałam jeszcze zasnąć ponieważ była dopiero 8.00 jednak mi się nie udało,przymuszona wstałam i powlekłam się do łazienki Zayna nie było widocznie zszedł na dół,szybko się ubrałam,uczesałam umalowałam i zbiegłam na dół gdzie był tylko Zayn i Liam,którzy pili wodę
-no nieźle zabalowaliście wczoraj-zaśmiałam się siadając obok Zayna,
-ee,nie było tak źle-uśmiechnął się Liam
-ta jasne żebyście się wczoraj zobaczyli-ponownie się zaśmiałam,
-JEEEŚĆ.!!-usłyszeliśmy krzyki ze schodów i Nialla który wyglądał jakby nie spał z tydzień,włosy sterczały mu w każdą stronę,spojrzałam na niego i pomaszerowałam do kuchni zrobić śniadanie,naszykowała stertę kanapek i podałam na stół,sama wzięła jedną i poszłam do pokoju,położyłam się na łóżku i włożyłam słuchawki do uszu za niecałe 10 min przyszedł Zayn,położył się obok mnie i wziął jedna słuchawkę,
-gniewasz się za wczoraj?-spytał
-nie czemu przecież miałeś co świętować-uśmiechnęłam się,
-słuchaj,Zayn mam prośbę-zaczęłam
-tak?
-czy nie moglibyśmy jechać do moich rodziców strasznie się za nimi stęskniłam i mimo wszystko chciałabym żeby wiedzieli że będą mieli wnuczka-skrzywiłam się
-no pewnie możemy jechać nawet dzisiaj-pogłaskał mnie po głowie
-naprawdę moglibyśmy jechać dzisiaj-ucieszyłam się,
-no a czemu nie,-odpowiedział.
-to w taki razie idę się przebrać,-weszłam do łazienki i założyłam na siebie wygodny zestaw ,włosy spiełam w wysokiego kucyka a rzęsy przejechałam tuszem gdy wyszłam Zayn był już przebrany miał na sobie granatowe rurki z opuszczonym krokiem,biały T-shirt z czarnymi napisami i do tego bejsbolówkę,zeszliśmy na dół Zayn założył najki a ja zabrałam ze sobą torebke informujac wszystkich gdzie jedziemy wyszliśmy z domu, w samochodzie oboje milczeliśmy przyznam że byłam trochę poddenerwowana minęło może z 20min i dojechalismy na miejsce Zayn otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka....

Trochę późno ale dodałam mimo że było zaledwie 2 komentarze ;( no ale cóż musimy pogodzić się z tym że nie komentujecie trochę szkoda ale nie rezygnujemy z bloga :) następny koło weekendu może wcześniej i błagam komentujcieeeeeee :D

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 25

                                                          ***Oczami Libby***

-No już kochanie wstawaj .!-usłyszałam cichy głosik Zayna który szarpał mnie za ręce,
-Która godzina?-spytałam zaspana
-no właśnie w tym rzecz że już 10 i jak nie wstaniesz to się spóźnimy-uśmiechnął się lekko,
-o matko już 10.00 przecież za pół godziny mamy umówioną wizytę,-podniosłam się gwałtownie z łóżka,
-no dlatego przyszedłem cię obudzić-ponownie się uśmiechnął
-wielkie dzięki-odpowiedziałam mu przelotnie wpadając do łazienki,przemyłam twarz wodą i wcisnęłam się w zwiewną sukienkę żeby zakryć brzuch,nałożyłam podkład i błyszczyk,następnie zbiegłam na dół na schodach wpadłam na zaspanego Nialla,zjadłam szybkie śniadanie mianowicie kanapki z nutellą,po chwili przyszedł gotowy Zayn miał na sobie czarne rurki,szary T-shirt i brązową skórzaną kurtkę,
-jesteś gotowa?-spytał wciskając na siebie najki,
-tak możemy już jechać-uśmiechnęłam się podchodząc do niego,złapał mnie za rękę,
-WYCHODZIMY na usg będziemy po południu-wydarł się na cały głos żeby każdy usłyszał,złapał mnie w tali i ruszyliśmy do samochodu,do naszego lekarza nie mamy zbyt daleko dlatego po 10 min byliśmy na miejscu,wysiadłam z samochodu i spojrzałam się na Zayna,
-kochanie nie denerwuj się,w końcu dowiemy się czy będziemy mieli dziewczynkę czy chłopca-uśmiechnął się muskając delikatnie moje usta,
-tak ale jeśli coś idzie nie tak-skrzywiłam się,
-nawet tak nie myśl wszystko jest dobrze,-przytulił mnie do siebie. w środku jak zawsze było mało ludzi poczekaliśmy kawałek i pani Melanie zawołała nas do gabinetu,zadała mi podstawowe pytania i po chwili położyłam się na sporym fotelu miałam już robione usg ale to było wyjątkowe dzisiaj dowiemy się płci dziecka,Zayn siedział na krześle i cały czas trzymał mnie za rękę był bardzo szczęśliwy,uśmiech nie schodził mu z twarzy ale i tak widziałam że w środku strasznie się denerwuję nawet ręka dygotała mu gorzej ode mnie,lekarka posmarowała mój brzuch przezroczystym,zimnym kremem i zaczęła jeździć po nim taką małą maszynką Zayn nie spuszczał głowy z monitorka był taki uradowany chwilami zerkał na mnie i posyłał mi uśmiech,ja również patrzyłam się na ekran jak zahipnotyzowana,
-z tego co tu widzimy to będą mieli państwo zdrowego i pięknego synka gratuluję-wreszcie odezwała się pani Melanie,nie mogłam pohamować radości,po prostu zaczęłam płakać,Zayn również,pani zmyła mi tą maź z brzucha i ubrałam się Zayn rzucił mi się na szyję wiedziałam że zawszę chciał mieć właśnie syna,teraz rozbeczał się na dobre,przytuliłam panią Melanie i umówiłam na następną wizytę po czym opuściliśmy gabinet Zayn wziął mnie na ręce i zaniósł do samego parkingu,
-Zayn postaw mnie słyszysz-krzyczałam,postawił mnie przed samochodem i przytulił stykaliśmy się czołami po chwili znów zatopiłam się w jego malinowych ustach,
-wiesz że zawsze chciałem mieć syna tak się cieszę-znów do oczu napłynęły mu łzy szczęścia,
-ja tez się cieszę Zayn- przetarłam mu policzki rękawem,znów mnie pocałował i po chwili siedzieliśmy w samochodzie,Zayn kierował i uśmiech nie schodził mu z twarzy,pod domem wybiegł pierwszy i wpadł do mieszkania
-BĘDĘ MIAŁ SYNA.!-wykrzyczał już w progu,
-Zayn ciszej nie krzycz tak-uspokoiłam go,
-ale gdy jak się tak cieszę-obrócił mnie wokół własnej osi ,po chwili z góry i z pokoi zaczęła przepychać się reszta
-tak wiedziałem że to będzie chłopak-krzyczał Harry przytulając Zayna,
-Takk będzie miał genialnego wujka-wydarł się na całą japę Lou i przerzucił mnie przez ramię,
-Louis czy ty jesteś normalny,proszę mnie postawić-krzyczałam zdenerwowana że to już drugi czy trzeci raz dzisiejszego dnia,Louis rzucił mnie na kanapę i położył się na mnie,-
-Louis złaź,myślisz że ile ty ważysz-prychnęłam
-oj, już nie przesazaj i daj buziaka mamuśko.!-cmoknął mnie w policzek
-Ey,co tam się dziję Louis złaź z niej na ty mnie nie zdradzaj.-zaśmiał się Zayn,
po chwili stałam już na nogach i wszyscy mi gratulowali ogólnie w domu panował spory chaos głównie przez Louisa który lata w tą i z powrotem wydzierając się że będzie to chłopiec,nagle do salonu wpadła Julia
-SYNEK-wykrzyczała rzucając się na mnie i Zayna,
-a ty skąd wiesz?-spytałam
-Niall zdążył już do mnie zadzwonić-zaśmiała się,i jeszcze raz nas przytuliła w koncu opadłam na kanapę koło mnie usiadła cała ta zgraja
-no to musimy wybrać imię-rzucił optymistycznie Niall,
-ha,myślę że nie musimy wybierać idealne będzie Liam- wypiął pierś Payne,
-pff..Liam weź od początku proponuję Toma-wypalił Lou,
-Eee,słabe-Zayn pokręcił przecząco głową,
-to może Philipp-zaproponowała Julia,
-hmm..Philipp takie..takie przereklamowane-stwierdziłam krzywiąc się,
-wiem Alex-krzyknął Harry,
-Ha.zapomnij nienawidzę tego imienia-tym razem zaprzeczył Zayn,
-jej a może Dave?-ponownie spytał Harry,
-ujdzie ale wolałbym coś bardziej oryginalnego- powiedział Zayn.-
-a Cody,to takie fajne imię zawszę mis się podobało-tym razem ja zaproponowałam.
-Hmm,Cody,Cody..fajne stwierdził Liam,
-co powiesz kochanie?-zwróciłam się do Zayna
-jest genialne-pocałował mnie,
-no to Cody Malik-pokiwał głową Niall,
-jak na razie Cody Anders-zaprzeczyłam
-już nie długo,kochanie-uśmiechnął się Zayn
-czy to miało coś znaczyć ?-spytałam poruszając brwiami
-sama się dowiesz-prychnął i wstał z kanapy,zmierzyłam go wzrokiem i po chwili poszłam za nim do pokoju,
-co robisz?-spytałam zauważając że się przebiera,
-idę do klubu z chłopakami,chyba się nie gniewasz?-spojrzał na mnie
-nie idź i się baw-uniosłam w górę kąciki ust,
-no dobrze no to pa,kochanie-pocałował mnie i wyszedł z pokoju
-tylko bądź grzeczny-krzyknęłam i położyłam się na poduszce ....

A komentarzy znowu mało;( no ale trudno napadła nas wena i dodaliśmy kolejny rodział już dziś następny będzie koło środy :D ZACHĘCAAAAAAAM DO KOMENTOWANIAAA .!!!  i myślę że postawimy poprzeczkę 5 komentarzy=nowy rozdział :)

piątek, 15 czerwca 2012

Rozdział 24

dziś początek weekendu dlatego zwlekłam się z łóżko dopiero koło 11.00,odbyłam poranną toaletę i zeszłam na śniadanie,mama siedziała przy stole i piła kawę a Oskar najwyraźniej jeszcze spał,w milczeniu usiadłam do stołu,i nalałam sobie zimnego mleka do miski z płatkami,zjadłam w pośpiechu i poszłam na górę się ubrać założyłam luźny zestaw,położyłam się na łóżku i wyciągnęłam laptopa, na szybko sprawdziłam facebooka,twittera i inne głupoty,po godzinie zaczęło mi się nudzić dlatego postanowiłam iść na zakupy,z racji tego że dziś brzydka pogoda zabrałam ze sobą płaszczyk i zeszłam na dół.
-a ty gdzie się wybierasz?-spytała mama.
-na zakupy-odpowiedziałam w drzwiach i wyszłam,nie chciało mi się iść gdzieś daleko dlatego skręciłam do mojego ulubionego sklepu który jest kawałek od domu,nie miałam dzisiaj zbytnio ochoty na zakupy ale moja szafa tego potrzebowała,przymierzyłam kilka par spodni i wybrałam z nich tylko dwie pary,następnie jakieś dwa T-shirty,jedne dżinsowe shorty na szelki i czarną ramoneskę potem przeszłam się do sklepu z butami tam wybrałam turkusowe conversy i czarne Tomsy, obładowana zakupami wróciłam do domu,ciuchy powiesiłam na wieszaki w szafie i zbiegłam na dół przyrządzić sobie jakiś posiłek,
-Julia wychodzę z Oskarem,jedziemy do cioci Candy wrócimy późnym wieczorem,obiad masz w lodówce odgrzej sobie,-zakomunikowała mama wychodząc z mieszkania,Tak tez zrobiłam odgrzałam sobie obiad który mama mi zostawiła i postanowiłam wybrać się do chłopców i Libby,jednak najpierw poszłam się przebrać założyłam to i zabierając ramoneskę i kluczę wyszłam z mieszkania,włożyłam słuchawki do uszu i skręciłam w prawo na skróty przez park,nigdy jeszcze tedy nie szłam ale wydawało mi się że znam to miejsce jednak się myliłam bo chyba skręciłam w złą alejkę a teraz będę musiała zawrócić lub jakoś odnaleźć drogę która prowadzi na dobrą ulicę postanowiłam wybrać to drugie skręciłam jeszcze pary razy w prawo aż wkońcu stanęłam przy charakterystycznym drzewie przy którym skręca się w bok i jesteśmy kilka ulic od mieszkania chłopców,szybko tak zrobiłam i pośpiesznie szłam cały czas prosto,powoli się ściemniało ale jednak dotarłam do upragnionej ulicy,skręciłam w jedną z alejek i po 5 min byłam pod mieszkaniem chłopców,ta cała droga zajęła mi ponad godzinę-ale sobie zrobiłam skróty-pomyślałam i już chciałam zapukać do drzwi gdy usłyszałam głośną wymianę zdań rozpoznałam głos Harry'ego i chyba Blanci.
-Zrozum to nie ma najmniejszego sensu ten cały nasz związek to jakaś fikcja-krzyczał Harry.
-jaka fikcja ja cię kocha-mówiła szeptem Blanca która na pewno płakała ponieważ jej głos drżał.
-Ale do miłości dwóch osób trzeba wzajemności a ja ..ja cię nie kocham-powiedział szeptem,
-niech zgadnę to przez nią ta przez ta dziewczynę Julie nawet nie dajesz nam spróbować,
-to nie tak..-próbował się usprawiedliwić.
-przeciez widzę jak na nią patrzysz przyznaj się nie przestałeś jej kochać-powiedziała Blanca a ja zrobiłam wielkie oczy nie wierze że ona miesza w ich sprawy mnie,
-tak masz rację nie przestałem jej kochać nawet przez chwilę,to ona jest dla mnie całym światem jest była i będzie,przepraszam że tak wyszło nie chciałem cię skrzywdzić
-już nic nie mów,powodzenia Harry żegnaj,pożegnała się i już chciała wychodzić,szybko odskoczyłam spod drzwi i schowałam się za murem domu,Blanca trzasła drzwiami i wybiegła zapłakana z mieszkania Harry nawet za nią nie wyszedł,było mi trochę jej żal ale czułam gdzieś w sercu jakby takie zadowolenie i szczęście,chodź wiedziałam że z Harrym nie mam już szans,postanowiłam już nie wchodzić do środka dlatego odeszłam spod mieszkania i poszłam prosto do domu tym razem już nie na skróty,

                                                                                             ***Oczami Harry`ego***
Pokłóciłem się i zerwałem z Blancą a powód był prosty nie kocham jej kocham Julię tylko że ona nie chcę mnie znać,po mojej zdradzie i po tym jak zupełnie urwałem kontakt z nią i naszym rozstaniu wmawiałem sobie że to zauroczenie i zaraz minie ale to nie jest żadne zauroczenie nie mogę przestać o niej myśleć ciągle w głowie siedzi mi jej niziutki głos,roześmiana twarz i te długie włosy którymi żuca na wszystkie strony,muszę ją odzyskać ale jeszcze nie wiem jak wiem tyle że nie mogę bez niej normalnie funkcjonować  z moich rozmyśleń wybił mnie Zayn schodzący po schodach,
-co to za darcia były?-spytał zaciekawiony przysiadając obok mnie na krześle,
-to nic takiego,po prostu mała wymiana zdań z Blancą i i..zerwałem z nią,-skrzywiłem się
-uff,,nareszcie-usłyszałem westchnięcie Zayna,
-Yyy..znaczy to nie tak ze się cieszę..tylko po prostu-zmieszał się,
-dobra nie tłumacz się wiem że się cieszysz i wiem tez że żaden z was jej nie lubił-uratowałem go,
-no masz rację nie lubiliśmy jej może z pewnego powodu po prostu nie możemy patrzeć jak przytulasz inną dziewczynę niż Julia przyzwyczailiśmy się do waszego widoku i do niej samej jest świetną dziewczyną a ty nic z tym nie robisz,-mówił Zayn.
nic mu nie odpowiedziałem tylko wstałem z miejsca i ruszyłem do pokoju,nie jest tak jak mówi Zayn przecież na początku chciałem ją odzyskać tak bardzo chciałem i tak bardzo wszystkiego żałowałem jednak może ma trochę racji pewne jest to że za szybko odpuściłem powinienem się nie poddawać,w głowie miałem pewny plan na przeprosiny Juli miałem nadzieję że wypali jednak teraz położyłem się spać udoskonalając każdy szczególik mojej niespodzianki,

Dziękujemy ,Dziękujemy ;* naprawdę ogromnie cieszymy się za ilość komentarzy pod ostatnią notką no tez się trochę smucimy z powodu małej liczby komentarzy ale ta garstka ludzi która to czyta i tak zachęca nas do dalszego pisania i za to dziękujemy;*♥ następny koło środy lub wtorku

wtorek, 12 czerwca 2012

Rozdział 23.

I've tried playing it cool
But when I'm looking at you
I can't ever be brave-Po całym pokoju rozległ się dźwięk mojego budzika,niechętnie spojrzałam na zegarek była 7.00 a dziś do szkoły mam na 8.00,postanowiłam jeszcze trochę poleżeć zakryłam głowę poduszką i zasnęłam,jednak tylko na niecałe 10min.
-Julia .! WSTAWAJ.! spóźnisz się-szarpała mnie mama.
-jeszcze tylko 5 min,przekręciłam się na drugi bok,
-nie 5min tylko wstawaj teraz bo będę zmuszona użyć wody-zciągnęła ze mnie kołdrę,zmierzyłam ją zabójczym wzrokiem i udałam się do łazienki odbyłam poranną toaletę i stanęłam bezradnie przed szafą nie miałam w co się ubrać chyba będę musiała wybrać się na porządne zakupy,postałam przed nią jeszcze z 2min i wyciągnęłam zestaw ubrałam się i umalowałam ,włosy zaczesałam do tyłu zabrałam plecak i zbiegłam na dół w kuchni mama przyrządzała śniadanie a Oskar siedział przy stole w jadalni,przysiadłam obok niego i mama nałożyła nam po toście szybko zjadłam swoją porcję i wyszłam z mieszkania ponieważ zaraz bym się spóźniła dziś musiałam jechać autobusem ponieważ mama zabierała mój samochód,na przystanku siedziała też Libby i Natka,porozmawialiśmy chwile i przyjechał autobus ,po 10 min byliśmy pod szkoła ledwo co zdążyłam na matmę na której wyszliśmy na dwór. Siedliśmy na trawie, otworzyliśmy książki i pani zaczęła nam tłumaczyć o przypadkach jakiś tam. Wiem nie skupiłam się na lekcji ale to tylko dlatego, że na ławce 20 metrów przede mną siedziałeś TY. I co, że widziałam tylko Twoja koszulkę, tył Twojej koszulki. Nagle podeszła do ciebie ta ... jak by ją tu nazwać...hm suka.. tak podeszła do ciebie ta suka. Zabrała ci plecak i pobiegła. Pobiegłeś za nią. Złapałeś ją w pasie. Zakryłam twarz dłońmi.
- Każdy z nich jest taki sam..- usłyszałam głos Libby
- Tylko on miał być inny! - odpowiedziałam,
kolejne lekcje dłużyły się w nieskończoność na ostatnim polskim usiadłam wkurzona w ławce popatrzyłam przez okno na zewnątrz była naprawdę ładna pogoda a ja muszę dusić się w tej klasie nagle drzwi uchyliły się a do sali weszła Polonistka
wywołała do odpowiedzi.
 -Numer 15 i 25!' Zapraszam.- Wstaliśmy oboje z zajebiście wściekłymi minami.
-Nie będę Was dziś pytać. Wyobraźcie sobie, że jest między Wami konflikt dotyczący czegoś ważnego. Zagrajcie to.-Spojrzeliśmy na nią zdziwieni, wciąż staliśmy w ciszy. -No już. Zacznij od słów: Jak mogłeś?!- Pogoniła mnie. '
-Jak mogłeś?- Oczy momentalnie mi się zaszkliły. Nie odpowiedział.
-Jak mogłeś to zrobić?!-powtórzyłam
 Wziął głęboki wdech. Przepraszam.- Wykrztusił gryząc wargę.
-I co? Mam Ci się rzucić na szyję? Nie przepraszaj,jeśli nie rozumiesz definicji tego słowa.
 Wkurzył się. -Dobrze wiesz, że to nie moja wina! To była impreza. Byłem nawalony,od tamtej pory się znią nie spotkałem zrozum.
Otworzyłam szerzej oczy. -nie właśnie że nigdy tego nie zrozumiem-wykrzyczałam.Nauczycielka patrzyła na nas z niedowierzaniem.
-Dobrze. Usiądźcie do ławek. Muszę Wam powiedzieć, że było widać w tym prawdę.
Spojrzał na moją twarz wykrzywioną bólem. Musiałam wyjść z sali. zabrałam plecak i pobiegłam prosto na przystanek Siadając na ławce czekałam na autobus . tego dnia nie przeszkadzało mi , że spóźnię się o kilka minut . powolnie weszłam do niego popychana przez zmęczoną młodzież wracającą do domu ze szkół , odbiłam bilet i zajęłam ostatnie miejsce w autobusie , niedbale kładąc plecak na siedzeniu obok , by przypadkiem żadnej starej babie nie przyszło do głowy usiąść . wsunęłam w uszy słuchawki zamykając oczy i położyłam głowę na szybie . chciałam się wyłączyć zupełnie , przestać myśleć , przestać oddychać a co najważniejsze - przestać czuć . jedynym marzeniem była ucieczka z tego świata , nie miałam sił dłużej w nim żyć . stróżka ciepłych łez sunąca przez skroń zatrzymała się w apaszce . nie chciałam pęknąć przy tłumie cisnących się ludzi w autobusie , dlatego przełączyłam piosenkę na bardziej żywszą . nawet ona nie pomogła , bo krople zaczęły skapywać jeszcze bardziej intensywnie . w myślach wyzywałam się od najgorszych , bo przecież miałam być silna . wpadłam wkurzona do mieszkania mama była już w domu siedziała w salonie i czytała gazetę z największej siły trzasłam drzwiami,mama oderwała głowę od telewizora
-Córciu co się st..-nie usłyszałam dalej bo wbiegłam na górę rzuciłam plecak na biurko i opadłam bezwładnie na podłogę,zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam płakać ukrywałam łzy przed samym sobą,po 5 min otarłam policzek i postanowiłam wyjść na spacer,narzuciłam na siebie sweter i zeszłam na dół
-Julia możesz mi powiedzieć co się stało-spytała mnie mama stojąc przy drzwiach
-nie mam ochoty-burknęłam i zwinnie ją wyminęłam wychodząc z domu,włożyłam słuchawki do uszu i zatraciłam się w muzyce zmierzałam w stronę London Eye,powoli się ściemniało,usiadłam na jednej z ławek i przyglądałam się przechodzącym ludziom,zupełnie straciłam rachubę czasu mogłabym tak patrzeć się w rozgwieżdżone niebo godzinami ale musiałam wracać ponieważ byłam daleko od domu a droga powrotna zajmie mi kolejną godzinę,powoli ruszyłam drogą na skróty przez mój ulubiony park,szłam z opuszczoną głową znów do oczu napłynął mi potok łez,przetarłam policzek rękawem swetra i ruszyłam dalej nie zważałam na stale dzwoniący telefon w mojej kieszeni nie przejmowałam się kto to może być pewnie była to mama lub Libby albo ktoś inny z którym na pewno nie miałam ochoty teraz rozmawiać i tak czułam ze w domu czeka na mnie mama i rozmowa z nią mnie nie ominie,w końcu dotarłam pod mieszkanie otworzyłam po cichu drzwi z nadzieja ze mama śpi ale się myliłam czekała na mnie przy stole w kuchni gdy mnie zobaczyła uniosła lekko głowę patrząc w moim kierunku,przyjrzałam się jej i zobaczyłam ze płakała..płakała przeze mnie spuściłam głowę i wbiegłam na górę,tym razem ja zaczęłam płakać,usiadłam na parapecie i spoglądałam przez okno,podkuliłam nogi pod szyje gdy drzwi od pokoju uchyliły się w nich stała mama.
-Córeczko,co się stało ?proszę powiedz mi przecież możemy porozmawiać-złapała mnie za zziębnięte nadgarstki
-w tym rzecz ze nie możemy porozmawiać,ja nie chcę rozmowy,nie chcę niczego a przede wszystkim nie chcę waszej pieprzonej litości-wykrzyczałam przez łzy.
-czemu to sobie robisz czemu nie chcesz sobie pomóc- spytała wycierając mi krople łez
-to tylko i wyłącznie moja sprawa i moje życie,przestańcie się w nie w końcu mieszać,nie chce mówić o swoich problemach bo jest mi ciężko spróbuj postawić się w mojej sytuacji i zrozum wreszcie że jest mi cholernie trudno-powiedziałam trochę łagodniejszym tonem.
-jestem twoją matką i chcę dla ciebie jak najlepiej dlatego ty tez mnie zrozum i nie bądź egoistką nie dajesz nawet ze sobą porozmawiać,może on cię naprawdę kocha spróbuj chociaż z nim porozmawiać i może mu wybaczyć-wstała z miejsca i w milczeniu opuściła pokój,
Byłam cholernie zmęczona przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka jednak pomimo zmęczenia nie zasnęłam tak szybko dopiero koło 1.00 w nocy.

no z okazji 5 komentarzy z których się cieszymy to dodaliśmy kolejny rozdział :D nastepny pojawi się w weekend ;*


sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 22

Weszliśmy do domu,na kanapie wylegiwał się Niall z miską popcornu na brzuchu,tylko reszty jakoś nie widziałam,
-gdzie się wszyscy podziali?-spytałam Nialla.
-oo Julia,cześć-podniósł się z kanapy i mnie przytulił.-Louis najprawdopodobniej poszedł do sklepu,Zayn jest z Libby u nich w sypialni a Harry ..a Harry pewnie jest z Blancą-uśmiechnął się .
-no dobrze to co robimy?-spytałam siadając obok niego
-mam pomysł,może pooglądajmy filmy a jak wrócą wszyscy to coś wymyślimy-dodał Liam.
-świetny pomysł,poczekajcie minutkę pójdę przywitać się z Libby-zmierzyłam w stronę schodów,lekko uchyliłam drzwi od ich pokoju i zobaczyłam ich razem na łóżku Zayn przytulał się do niej i głaskał po brzuchu ponieważ Libby nie miała na sobie koszulki naprawdę urósł jej już spory brzuszek niedługo nie będzie mogła chodzić do szkoły,patrzyłam tak an nich przez chwile to był słodki widok,jednak zapukałam i usłyszałam ciche ,,proszę`` powoli weszłam do pokoju,
-Julia cześć-wstał z łóżka Zayn i mocno mnie przytulił,Libby założyła szybko koszulkę i również mnie uścisnęła,
-Zobacz jaki mam już brzuch-chwaliła się stojąc przed lustrem i co chwila podnosząc bluzkę do góry,
-właśnie widzę,a propo wiecie już czy to chłopczyk czy dziewczynka ?-skierowałam pytanie do Zayna.
-jeszcze nie ale w następnym tygodniu idziemy na usg i wtedy będzie wiadomo-odrzekł z dumą,pogadaliśmy jeszcze trochę i zeszliśmy na dół ,chłopcy oglądali film więc przysiedliśmy się do nich,nawet trochę mnie wciągnął
-WRÓCIŁEM.!!-wydarł się Louis zamykając drzwi-O Juliaa-podleciał do mnie i zaczął gnieść
-no już Louis bo mnie udusisz-próbowałam się wydostać.-ale wiesz jak ja się za toba stęskniłem-wreszcie mnie puścił
-przecież niedawno się widzieliśmy-poczochrałam mu włosy,
-ale jestem głodny-wydarł mi się na ucho,
-to na co masz ochotę-
-Hmm..czyli robisz kolację,no to może .ee może KURCZAK.!-wyszczerzył się.
-czy ja usłyszałem słowo kurczak-Niall gwałtownie podniósł się z kanapy wysypując przy tym miskę z popcornem
-Niall głąbie sprzątaj to teraz-rzucił w niego szczotką Liam,Niall spuścił głowę i pozamiatał wszystko pod dywan gdy Liam nie patrzył,zaśmiałam się pod nosem i zabrałam do przyrządzania kurczaka,wyjęłam wszystkie potrzebne składniki i wzięłam do roboty po 10 min kurczak był już w piekarniku,Niall patrzył na niego z iskierkami w oczach a Liam jedynie pomógł mi nakrywać do stołu,gdy wszystko było gotowe Niall jako pierwszy zasiadł do stołu wyczekując niecierpliwie
-no kiedy on się upiecze jestem głodny-marudził niczym małe dziecko
-Niall.! jak się upiecze to będzie-palnęłam go w głowę,Wszyscy siedzieli już przy stole gotowi do jedzenia gdy ja wyjęłam kurczaka i położyłam na stole Niall zabrał się za niego jako pierwszy nakładając sobie jak największą porcję
-Ej,zosttaw też dla innych-walnął go Louis zabierając z ręki talerz z kurczakiem,usiałam między Libby a Louisem i równiez nałożyłam sobie niewielką porcję
-W takim razie cześć-usłyszeliśmy głośne krzyki z dworu a po chwili Hazze w drzwiach trzasnął nimi z całej siły i pobiegł prosto do pokoju,
-może do niego pójdę -zaproponował Zayn już wstając z miejsca
-nie ja to zrobię-zaprotestowałam i podążyłam na górę drzwi od jego pokoju były zamknięte,uchyliłam je lekko,po czym weszłam do środka siedział na łóżku z podkuonymi nogami chyba płakał.
-mogę -zapytałam nieśmiało
-jeśli musisz-odpowiedział,usiadłam obok niego i popatrzyłam w jego podpuchnięte od płaczu oczy teraz byłam że płakał.
-Harry co się stało?-zapytałam
-nic..nic się nie stało czy zawsze musi się coś dziać-wybuchnął i podszedł do okna spoglądając na nie
-nie wiem pomyślałam że może potrzebujesz pomocy i rozmowy..-mówiłam szeptem
-nie potrzebuję ani pomocy ani rozmowy nic nie potrzebuję zrozumcie to wreszcie,każdy na siłę próbuję mi pomóc może ja nie chcę pomocy nie pomyśleliście o tym-mówił nie odrywając oczu od okna,
-przepraszam,ja tylko ..ja chciałam dobrze-podsumowałam i wyszłam z pokoju,do oczu znów napłynęły mi łzy wiedziałam że nie powinnam tu przyjeżdżać to wszystko mnie przerastało,zeszłam na dół gdzie wszyscy kończyli już posiłek
-ja już wychodzę do zobaczenia-rzuciłam zabierając torebkę.
-poczekaj odwiozę cię-zaproponował Zayn.
-nie chcę być sama,przejdę się..-wyszłam z domu,po niecałych 20 min byłam na miejscu,weszłam po cichu do pokoju z racji tego że mama i Oskar pewnie już spali,spakowałam książki na jutro do szkoły i poszłam pod prysznic po 10 min byłam już  w piżamie,zgasiłam lampkę nocną i zasnęłam.





Jednak dodaliśmy wcześniej o wiele wcześniej więc liczymy na komentarze♥.!


piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 21

Rano obudziła mnie wkurzona mama
-Wstawaj.!bo spóźnisz się na rozpoczęcie roku.!-krzyczała mi za uchem,
-wróciłam nad ranem a ty mi karzesz wstać o tej godzinie jest 6.00 a rozpoczęcie roku mam o 9.00-postukałam się w czoło
-trza było myśleć o tym wczoraj i wrócić do domu o normalnej godzinie i w normalnym stanie a teraz wstawaj bo jadę do pracy i ty musisz zawieźć Oskara do szkoły ma lekcje na 7.00 więc lepiej się pośpiesz-trzasnęła drzwiami.Przymuszona wstałam z łóżka i zbiegłam na dół, Oskar jeszcze spał a mama właśnie zamykała za sobą drzwi miałam cholernego kaca więc od razu dorwałam się do butelki wody ,wypiłam całą i poszłam obudzić Oskara,przygotowałam go i naszykowałam mu śniadanie,gdy zajadał płatki pobiegłam do siebie się przyszykować założyłam standardowy zestaw który zakładam do szkoły na wszystkie uroczystości,zrobiłam lekki makijaż i spięłam włosy w koka na czubku głowy,w pełni naszykowana zbiegłam na dół po brata założyłam mu plecak na plecy i wyszliśmy z domu Oskar pobiegł do samochodu a ja otworzyłam drzwi od garażu i wyjechałam,pod jego szkołą byliśmy po 20 min,zaprowadziłam Oskara do sali i pośpieszni wróciłam do domu tam zjadłam śniadanie,spojrzałam na zegarek była dopiero ósma,dlatego rozsiadłam się przed telewizorem i oglądałam powtórki jakiś nudnych seriali w końcu w pół do 9.00,zabrałam torebkę i przekręcając kluczyk w zamku wyszłam z domu ,obiecałam dziewczyną ze zabiorę ich z pod domu chłopców dlatego pojechałam najpierw po nich,na miejscu czekali już pod bramą Natka miała na sobie sukienkę,a Libby ,która prawie zakryła jej brzuszek zapakowali się do samochodu i ruszyliśmy,pod szkołom jak zwykle nie było gdzie zaparkować w końcu zajęłam miejsce gdzieś na drugim końcu parkingu i zmierzyliśmy na salę gimnastyczną,weszliśmy gdy dyrektor wygłaszał jedno ze swoich przemówień,usiedliśmy na krzesłach i przysłuchiwaliśmy się dyrowi i nauczycielką którzy co chwila mieli coś ważnego do przekazania ,po godzinnej męczarni w końcu opuściliśmy salę i rozeszliśmy się z dziewczynami do swoich sal ponieważ każda z nas jest w innej klasie,zajęłam moje stałe miejsce przy oknie i wpatrywałam się w nauczycielkę która właśnie podawała plan lekcji i inne sprawy oznajmiła nam tez że z naszej klasy odeszła jedna osoba ale przerwały jej drzwi które właśnie się otworzyły gdy ujrzałam osoby które właśnie przekroczyły próg sali wybałuszyłam oczy i kiwałam z niedowierzania głową nie mogłam uwierzyć że w mojej klasie właśnie stoi Harry z Blancą
-a o to nowi uczniowie którzy dołączą do waszej klasy,więc bądźcie mili a wy proszę zajmijcie swoje miejsca-nauczycielka wskazała na salę,usiedli razem przy ścianie po chwili Harry dostrzegł moją osobę ponieważ spojrzał się na mnie i uśmiechnął ale również tak jak ja był zdziwiony,nie odwzajemniłam uśmiechu,nadal nie mogłam uwierzyć że teraz będę musiała widywać ich zakochane buźki codziennie zapowiadał się rok męczarni chyba że chłopcy wyjadą w trasę ale narazie nic się nie zapowiadało i na pewno dlatego Harry wrócił do szkoły tylko dlaczego do mojej klasy dlaczego-powtarzałam sobie w myślach,po pół godzinie nauczycielka skończyła swoją przemowę i pozwoliła nam opuścić klasę,zabrałam torebkę i przepchnęłam się do wyjścia nagle ktoś złapał mnie za ramię była to Blanaca,spojrzałam na nią z żałosną miną i już chciałam wychodzić
-nie cieszysz cię że będziemy w jednej klasie?-spytała tym swoim słodkim ,piskliwym głosikiem,
-no jakoś nie za bardzo-odpowiedziałam chamsko i poszłam szukać dziewczyn,Libby czekała na mnie przy samochodzie a Natka właśnie wychodziła z sali
-czy mi się tylko przewidziało czy gdzieś między tłumem widziałam Harry'ego- dopytywała nieświadoma Natka.
-nie wydawało ci się wrócił do szkoły, a na dodatek razem z Blancą są w mojej klasie-mówiłam załamanym głosem.
-oo jacie współczuję-poklepała mnie po ramieniu Libby,
-dobrze jedźmy już-wsiedliśmy do samochodu,najpierw zawiozłam dziewczyny które namawiały mnie na wejście do środka ale doskonale wiedziałam kto tam będzie dlatego odmówiłam i pojechałam do siebie,mama z Oskarem siedzieli w kuchni i oglądali jakieś bajki,
-i jak pierwszy dzień w szkole?-spytała mama odrywając głowę od telewizora,
opowiedziałam jej wszystko nawet to ze Harry i jego nowa dziewczyna są teraz w mojej klasie i pobiegłam na górę rzuciłam w kat torebkę zdjęłam szpilki rozpuściłam włosy i walnęłam się na łóżko,po chwili postanowiłam ze spakuję się na jutro do szkoły tak też zrobiłam i zeszłam na dół coś zjeść,gdy po kuchni rozległ się dźwięk mojego dzwonka
sięgnęłam do kieszeni i wygrzebałam telefon dzwonił Liam
-no cześć młoda może wpadniesz do nas ?-spytał z entuzjazmem
nie miałam serca mu odmówić dlatego się zgodziłam oznajmił mi że będzie po mnie za 10 min,po chwili skapłam się że wyglądam jak chodzące nieszczęście pobiegłam na górę mało nie zabijając się na schodach,weszłam do łazienki i ponad 5 min rozczesywałam moje długie skołtunione włosy gdy udało mnie się już to zrobić wybrałam ciuchy i umalowałam rzęsy właśnie kończyłam spinać włosy gdy do pokoju wparował Liam
-sorki ze tak wszedłem ale twoja mama powiedziała mi że tu jesteś -uśmiechnął się
-no spoko już jestem gotowa możemy iść- wskazałam na drzwi które mi otworzył i wyszliśmy z domu,z powolną jazda Liama pod ich domem byliśmy dopiero po 15min.

Yeahh.! udało się dodać 21 :) taki sobie nam się osobiście zbytnio nie podoba ale sami oceńcie :D 22 będzie koło Wtorku może wcześniej wszystko zależy od ilości komentarzy :]

wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział 20

Harry przywitał się z wszystkim ona również i weszliśmy na salę czułam że cały czas się na mnie patrzy dlatego postanowiłam ich zgubić i poszłam na parkiet tańczyć,z dobrą godzinę obracałam się w towarzystwie jakiś obcych gości,potem sporo tańczyłam z pijanym już Liamem miałam naprawdę zabawny widok bo Liam rzadko pije i teraz wzięło go już po kilku kolejkach,następnie poszłam do baru,na siedzeniu siedziała Libby z Natką z głową w kieliszkach cały czas się z czegoś śmiały,Zayn tańczył z ledwo trzymającym się na nogach Niallem to był zabawny widok,dlatego oparłam głowę o rękę i przyglądałam się im,spytałam Libby czy coś piła ponieważ martwiłam się o nią ale jednak ona był trzeźwa dotrzymywała tylko towarzystwa Natce która była dobrze wstawiona,stwierdziłam że chyba tylko ja z tego towarzystwa jeszcze nic nie piłam oprócz Libby która nie może,dlatego pośpiesznie zamówiłam kolejkę,potem drugą i trzecia,w końcu utkwiłam przy barze na długo cały czas pijąc jakieś mieszanki alkoholowe gdy wreszcie na parkiet wywlekli mnie dziewczyny,zaczęliśmy tańczyć i wygłupiać się,dopiero teraz skapłam się że przez nawet chwile nie pomyślałam o Harrym może trzeba robić częściej takie wypady,gdy Libby opadła na krzesło ponieważ przeszkadzał jej już spory brzuszek ja wirowałam na parkiecie z Louisem i Zaynem,potem znów wróciłam pod bar,zamówiłam wściekłego i przyglądałam się parom tańczącego właśnie przytulańca,między innymi dostrzegłam Zayna i Libby,Natke i Liama no i oczywiście całujących się w kacie Hazze z Blancą ten widok troszkę mnie zabolał dlatego zamówiłam kolejną kolejkę byłam naprawdę mocno wstawiona gdy przy barze zjawił się Harry.
-Gdzie twoja dziewczyna-spytałam ironicznie
-nie wiem pewnie gdzieś tańczy-odpowiedział i poczułam od niego mocną woń alkoholu.
-tylko uważaj żeby nie przeleciała innego-powiedziałam uszczypliwie,wstając z miejsca jednak sprawiło mi to problem ponieważ moje nogi odmawiały posłuszeństwa,jednak potykając się zmierzyłam na parkiet rzuciłam się w objęcia jakiegoś faceta zrobiłam to specjalnie bo wiedziałam że Harry siedzi i patrzy się na mnie zaczęliśmy tańczyć i obmacywać się jednak po chwili odciągnęła mnie wkurzona Libby.
-co ty do cholery wyprawiasz ?-krzyczała
-tańczę,nie widzisz?-sepleniłam się.
-tańczysz i to jak tańczysz przecież ten facet jakby mógł to by cie za chwile przeleciał ,a ty na to wszystko pozwalasz i nie mów mi proszę że chcesz się zemścić na Hazzie przecież to jest dziecinne-wzięła mnie na bok
-nie chcę się na nim mścić a teraz mnie zostaw -wyrwałam się  Około trzeciej w nocy kumpel uniósł w górę pustą butelkę po piwie. - Gramy, pytanie albo wyzwanie! - Zagaił. Usiedliśmy w niedbałym kręgu, kolejne osoby zaczynały kręcenie. W końcu szkło trafiło w Jego dłoń, a kręcąca się butelka w końcu zatrzymała się wskazując na mnie.
-Wyzwanie. - Wymamrotałam.
 Uśmiechnął się do mnie, na co serce zabiło zdecydowanie za szybko. Tak dawno tego nie robił.
 -Pocałuj mnie. - Polecił mi na co zareagowałam krótkim lękiem. Zbliżyłam się do Niego i połączyłam nasze wargi w całość na dobrą minutę, delektując się na powrót Jego bliskością.rozumiem ja byłam pijana ale on przecież był tylko lekko wstawiony wtedy Blanca wstała i wyszła z budynku czułam tą pieprzoną satysfakcje Wróciłam na swoje miejsce i zakręciłam niedbale, przyjmując współczujące spojrzenia znajomych, którzy doskonale wiedzieli jak bolało mnie rozstanie. Butelka wykonała ostatni obrót i zatrzymała się ponownie na Harrym ale on wstał i wybiegł za swoją dziewczyną,graliśmy jeszcze około godziny gdy wszystkim się znudziło i wróciliśmy na siedzenia przy barze
-za miłość. - powiedziała Libby, unosząc do góry wysoki kieliszek.
- za wiernych facetów. - powiedziałam z sarkazmem, sięgnęłam po butelkę i wypiłam do dna,patrząc katem oka na Hazze który siedział sam podparty o blat,dochodziła już późna godzina gdy wszyscy zaczęli się zbierać,
Szłam nawalona w jego stronę. Potykałam się o własne nogi. Podbiegł do mnie i podniósł z kolan.
-Kurwa, co z Tobą? Zapytał przerażony. Śmiałam się, choć przecież byłam zalana łzami.
-Nic, dasz mi buzi?- Wyciągnęłam szyję w jego stronę.
 -Uspokój się- Mruknął.
 -Co? Już Ci się nie podobam? Ona jest lepsza?- Warknęłam. W odpowiedzi wciągnął tylko głęboko powietrze. Oparł mnie o auto. Zakryłam twarz dłońmi.
 -Ej, nie płacz. Cichutko.-Podniósł moją twarz, bym na niego spojrzała. Uśmiechnął się.
 -Przepraszam.- Szepnęłam. Opadłam bezwiednie przytulając się do niego.
-Nie chcę mieć Ciebie tylko w snach.- Ledwie było słychać co mówiłam. Każde z tych słów poprzedzał szloch. Zsunęłam mu się między ramionami.
 -Super.- Bąknął pod nosem. Wziął mnie na ręce. Poczuł, jak moja skóra cierpnie pod jego dotykiem.
-Tak, też Cię kocham-Powiedział i położył mnie na tylnim siedzeniu swojego auta. Zatrzasnął drzwi.
 -Cholera!- Wrzasnął i przetarł zmęczone oczy. -Cholera, no. zostawił mnie samą w samochodzie i wszedł jeszcze na chwile do budynku pewnie miał zamiar zawieźć mnie do domu na co ja nie pozwolę ,wymknęłam się z samochodu i zatrzasnęłam drzwi zmierzając chwiejnie w kierunku domu
w końcu dotarłam nad ranem . na ustach miałam jeszcze smak wódki pomieszany z miętowymi gumami . weszłam do domu z podkrążonymi oczami ledwo trzymając się na nogach . ominęłam zapłakaną matkę w szlafroku i udałam się prosto do swojego pokoju . przekręciłam kluczyk i ułożyłam się od razu na łóżku nie zdejmując butów zasnęłam,

a komentarzy jak nie było tak nie ma no ale cóż trudno ;(bo tak naprawdę to komentują to tylko 2 osoby którym bardzo dziękujemy :) następny dodamy dopiero w piątek.

sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 19

wpadłam zdyszana i zapłakana do domu,mama zaczęła na mnie wrzeszczeć ale zignorowałam to,pobiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko cały czas dzwonił do mnie telefon osoba która próbowała się ze mną skontaktować nie odpuszczała dlatego odebrałam był to Niall.
-no,cześć Julia-przywitał się miłym głosikiem
-Cze-sc-wydukałam łapiąc powietrze.
-czy coś się stało masz jakiś dziwny głos-zmartwił się.
-nie wszystko w porządku-skłamałam i wytarłam łzy.
-bo wiesz pomyśleliśmy że może chciałabyś się z nami wybrać na imprezę jutro,w końcu ostatni dzień wakacji.-zapytał
-zastanowię się i dam ci odpowiedź-rozłączyłam się.
Nie miałam ochoty iść na tą imprezę,nie miałam ochoty widzieć ich wszystkich ale to są moi przyjaciele dlatego jeszcze się zastanowię,wzięłam do ręki moją ulubioną lekturę i położyłam się na łóżku,po godzinie czytania zasnęłam.Rano obudziła mnie mama oznajmując że muszę się wreszcie zająć Oskarem,ponieważ ona musi jechać do pracy.
-nie mam ochoty-zakryłam głowę poduszką.
-do cholery Julia,wiem ze jest ci ciężko,ale spróbuj pomyśleć tez o innych nie radzę sobie sama musisz mi pomóc i proszę cię zajmij się bratem czy to tak dużo-krzyczała na mnie zabierając kołdrę.
-dobrze zajmę się nim-uległam i zeszłam z łóżka,weszłam do łazienki i ubrałam na siebie ciuchy,spięłam włosy w wysokiego kucyka i zbiegłam na dół mamy już nie było a przy stole siedział Oskar,zajadający jajecznicę,podeszłam do blatu i przyrządziłam sobie szybkie śniadanie czyli płatki z mlekiem.
-co chcesz dzisiaj robić-zapytałam brata.
-może pójdziemy na plac zabaw-odpowiedział jak zawsze mało wymagający.
-zgoda-mimowolnie się uśmiechnęłam,poszliśmy do pokoju i ubrałam go w jakieś przyzwoite ciuchy na siebie zarzuciłam sweterek i wyszliśmy z domu.do najbliższego parku mamy blisko ale przy wygłupach Oskara zajęło nam to prawie pół godziny,na miejscu ja usiadłam na ławce i wyjęłam lekturę a Oskarek popędził na huśtawki,przeczytałam dosłownie kilka rozdziałów gdy Oskarowi się znudziło ponieważ ciągnął mnie za rękaw do domu,ale gdy spojrzałam w niebo domyśliłam się że nie znudziło mu się tylko wyczuł że będzie burza której się panicznie boi ale niebo było naprawdę mocno zachmurzone po drodze usłyszeliśmy kilka grzmotów,na szczęście zdążyliśmy dojść przed ulewnym deszczem, dałam braciszkowi kredki i posadziłam przy stole w kuchni gdy ja poszłam wysłać wiadomość do Nialla z potwierdzeniem że przyjdę na imprezę tylko muszą po mnie przyjść,tak zrobiłam i wróciłam do kuchni,Oskar właśnie dokończył piękny rysunek dla mnie był na nim ja,Harry i on,wzięłam rysunek i szybko wytarłam łezkę która zakręciła mi się w oku,poszłam po danonki dla brata.
-Julia kiedy przyjdzie do nas Harry,stęskniłem się za nim?-usłyszałam pytanie mojego brata.
-teraz jest bardzo zajęty więc nie wiem kiedy będzie miał czas żeby nas odwiedzić-skłamałam ponieważ nie chciałam żeby był smutny gdybym powiedziała mu że Harry już nigdy do nas nie przyjdzie że teraz będzie przychodził do brata jego nowej dziewczyny a nie do niego.
-aha-pokiwał smutno głową.w tym samym czasie do domu weszła mama z siatkami zakupów,ucieszyłam się ponieważ bałam się że nie zdążę na imprezę dlatego zostawiając brata z mamą pobiegłam na górę,weszłam pod prysznic i zrzuciłam z siebie ciuchy,nie chciałam się zbytnio stroić ale stwierdziłam że to w końcu ostatnia impreza wakacji dlatego założyłam nową sukienkę,włosy rozpuściłam i zakręciłam w loki,zrobiłam delikatny makijaż,usta musnęłam czerwona szminką i zbiegłam na dół ponieważ za chwile powinni przyjść,usiadłam w salonie i czekałam gdy rozległ się dzwonek do drzwi a do salonu wparowali wszyscy oprócz Harry'ego.
-i co jesteś gotowa na najlepszą imprezę w życiu-krzyczał Zayn.
-no oczywiście-uśmiechnęłam się,dziś nie miałam zamiaru się martwić Harrym zwłaszcza że go tu nie było nawet się ucieszyłam,wszyscy wsiedliśmy do samochodu z racji tego że było mało miejsc a nas było naprawdę dużo to usiadłam Louisowi na kolanach,na miejscu słychać było głośną muzykę dochodzącą z środka wysiedliśmy z samochodu i moja radość nie potrwała długo bo w naszą stronę zmierzał Harry z Blancą
-to z wami już taki definitywny koniec-spytał Louis z nutką nadziei w głosie,
-tak definitywnie -spuściłam wzrok,

Tadam,tadam miał być w poniedziałek ale tak nas jakoś naleciało że mamy  19 :) taki wyszedł nie za fajny mi się zbytnio nie podoba ale sami oceńcie 20 dodamy we Wtorek czy jakoś tak 

+jeśli czytacie tego bloga to bardzooo,bardzo prosimy o pozostawienie po sobie jakiegoś komentarza dla was to zwykłe parę słów a dla nas to znak że ktoś to czyta i zachęta na dalsze prowadzenia tego bloga :)