postanowiłam że jeszcze dzisiaj podam wam link do Bloga a więc zapraszam do czytania i oczywiście komentowania :D
http://we-can-overcome-the-lov.blogspot.com/
przepraszam, że się w Tobie zakochałam, że stałeś się moim całym światem.
przepraszam za każde spojrzenie, za każde słowo w Twoją stronę,
za każdy uśmiech. przepraszam za miłość.
niedziela, 5 sierpnia 2012
Podziękowania ;*
hmm...no to by było na tyle to koniec mojej przygody z tym opowiadaniem,powiem wam szczerze że zżyłam się z tym blogiem z bohaterami mam nadzieję że mnie nie znienawidzicie za to że uśmierciłam główną bohaterkę ale od początku taki był plan więc jeśli kogoś zawiodłam to przepraszam,chciałabym zacząć od podziękowań,naprawdę dziękuje za te 7 głupich miesięcy z tym blogiem za te 33 rozdziały i 4983 wejścia bo to naprawdę dużo,następnie chciałabym podziękować naszej wiernej czytelniczce Alex która praktycznie regularnie komentowała nasze rozdziały i myślę ze to głównie dzięki niej pisaliśmy dalej,chciałabym podziękować również Marinie(Mai) która też zawsze komentowała naszego bloga :) dziękujemy dziewczyny ;* hmm..cóż się będę dalej rozpisywała jeszcze raz dziękuję i ciężko mi będzie nie sprawdzać codziennie czy ktoś przypadkiem nie dodał komentarzu no ale trudno,już rozpoczęłam nowe opowiadanie,pochwale się że mam już 4 rozdziały i jak tylko założę blog z nim to od razu podaje wam tutaj link i mam nadzieję ze jego również będziecie czytać bo jest jeszcze lepszy :D
No to bywajcie ;**
No to bywajcie ;**
Epilog ;(
proponuję podczas czytania włączyć tę piosenkę -http://www.youtube.com/watch?v=LKsDv-5CB9w
* * * *
Wszyscy zostali na ławce przed klubem śmiejąc się i popijając piwo ,tylko ja i Julia ,uznaliśmy że przejdziemy się na spacer tak dawno nie byliśmy razem w tym parku ,wolnym krokiem wtuleni w siebie zostawiliśmy w tyle klub i resztę,
-kocham Cię-Julia przerwała milczenie,
-Ja cieb-już chciałem jej odpowiedzieć,gdy usłyszeliśmy głośny pisk opon,szliśmy praktycznie środkiem drogi,dlatego już chciałem powiedzieć Juli żeby zeszła na bok,ale to działo się za szybko,z naprzeciwka wyjechał samochód,to była dosłownie sekunda.odwróciłem głowę by złapać Julie za rękę i pociągnąć na bok,jednak bezskutecznie.pisk opon.dźwięk klaksonu i krzyk.teraz moje zaszklone oczy patrzyły na potrąconą Julię na poboczu chodnika,zaczął padać rzęsisty deszcz.dopiero teraz zdałem sobie sprawę co się stało ona leży tam potrącona a ten dupek uciekł.podbiegłem do niej potykając się o własne nogi ,jej głowa opadła na skrawek chodnika a długie brązowe włosy zakryły całą twarz ,przykucnąłem przy niej ,odgarniając kosmyk zakrwawionych włosów .miała bladą twarz i zakrwawiony nos,
-Julia,kochanie słyszysz mnie odezwij się do cholery-zacząłem płakać,mój głos drżał ale krzyczałem,krzyczałem najgłośniej jak się da ,ująłem jej zimną i mokrą rękę która spoczywała w kałuży krwi ,sprawdzając puls,nie to jakiś pieprzony żart,
-pomocy,niech mi ktoś pomoże.!-krzyczałem kucając nad jej mokrym ciałem,deszcz padał coraz mocniej,
-boże Harry,Harry co się stało ?-uniosłem głowę z nad ciała Julii,wszyscy stali nad dziewczyną ,Libby trzymała w ręku telefon,
-potrącił ją samochód,sprawdźcie puls.!!-krzyczałem załzawiony,leżąc na przemoczonej jezdni,
-NIEEE.!!boże ona..ona..ona nie żyje.!-usłyszałem histerie Libby,wszyscy stali w bezruchu potem apotem głośny płacz i krzyki,
-nie,błagam to jakiś żart,Julia kochanie otwórz oczy,otwórz,Julia nie rób mi tego,kocham Cię..!! Juliaa.!!!-krzyczałem osamotniony,upadłem na ziemię uderzając głową o asfalt ,straciłem grunt pod nogami,straciłem wszystko,całe życie w jedną sekundę,puls rozsadzał mi głowę,leżałem przytulając jej zziębnięte już ciało ,płakałem krzyczałem i całowałem jej bladą twarz ,
-Julia,obudź się obudź,..-szeptałem potrząsając lekko jej ramionami to jakiś chory żart przecież przed chwila szliśmy wtuleni w siebie nie nie wieże nie wieże że to się dzieję naprawdę to jakiś sen z którego za moment się obudzę.chwila milczenia w oddali słychać donośny płacz całej reszty.pogotowie na sygnale,otwierają drzwi i dokładnie badają jej ciało ,wszystko dzieję się za szybko czyli ze już nigdy nie usłyszę jej pięknej barwy głosu,nigdy więcej jej już nie pocałuję przytulę,
-nieee..!!zostawicie ją ,boże Louis zobacz co oni robią przecież ona zaraz się obudzi za moment ..proszę ją zostawić.!-szarpałem lekarza który zasuwał właśnie czarny worek,
-Hazz..ona nie żyje..nie żyję zrozum,-Louis próbował mnie przytulić,Z mojego gardła wyrwał się histeryczny krzyk, tak głośny, że poczułem, jak dłonie Louisa zaciskają się mocniej na moim ciele.
-Zostaw.!!-odepchnąłem go ,powoli wszystko zaczynało do mnie docierać ,opadłem bezwładnie na mokry asfalt,zanosząc się kolejna turą płaczu i krzyku,moje życie właśnie straciło jakikolwiek sens jakiekolwiek znaczenie,zamknąłem mokre powieki,przez chwila spokój.cisza w oddali sygnał odjeżdżającego pogotowia.Ciemność.
* * * *
Widzę cmentarz, a na nim jest dużo osób. Nie wiem o co chodzi? Dlaczego ich wszystkich widzę z góry?! W pewnym momencie zauważam jasną trumnę w niej lezę ja - ubrana w piękną suknię, w dłoniach trzymam bukiet suszonych róż. Potem zauważam Ciebie ubrany na czarno ze łzami w oczach i z białą róża w dłoni. Spuszczoną masz głowę i po kryjomu wycierasz łzy. Chciałam wtedy Cię tak bardzo przytulić lecz nie mogłam- przecież jestem duchem. Stos kwiatów na mym grobie, a przy Krzyżu leży biała róża, którą sam położyłeś. Powiedziałeś wtedy:
-Kocham Cię... - słyszałam to! I odchodząc pocałowałeś Krzyż. Poczułam Twój oddech na mych ustach. Czułam jakbyś całował mnie. Tak delikatnie jak zazwyczaj to robiłeś. Odszedłeś! Szłam obok Ciebie chciałam Ci powiedzieć tyle słów - nie mogłam. Po chwili wyjąłeś komórkę z kieszeni .Gdy zobaczyłam opcje - wykasuj - poczułam ból. Byłam pewna, ze to zrobisz, ze usuniesz numer mój. Nie zrobiłeś tego. Powiedziałeś tylko:
- Za bardzo Cię Kocham , by usuwać Cię na zawsze. Wróciłam na swoje miejsce na cmentarzu, a Ty żyłeś dalej. Przez długi czas opiekowałam się Tobą. Mówiłam Ci jak bardzo mi Ciebie brakuje, jak bardzo Cię kocham. Nie długo znów mnie odwiedziłeś. Przyniosłeś swoje zdjęcie, zakopałeś je w grobie i ze łzami w oczach powiedziałeś:
- Nie zapomnij o mnie kochanie, bo ja o Tobie nigdy nie zapomnę! -znów stałam się Twoim Aniołem Stróżem....
* * * *
Wszyscy zostali na ławce przed klubem śmiejąc się i popijając piwo ,tylko ja i Julia ,uznaliśmy że przejdziemy się na spacer tak dawno nie byliśmy razem w tym parku ,wolnym krokiem wtuleni w siebie zostawiliśmy w tyle klub i resztę,
-kocham Cię-Julia przerwała milczenie,
-Ja cieb-już chciałem jej odpowiedzieć,gdy usłyszeliśmy głośny pisk opon,szliśmy praktycznie środkiem drogi,dlatego już chciałem powiedzieć Juli żeby zeszła na bok,ale to działo się za szybko,z naprzeciwka wyjechał samochód,to była dosłownie sekunda.odwróciłem głowę by złapać Julie za rękę i pociągnąć na bok,jednak bezskutecznie.pisk opon.dźwięk klaksonu i krzyk.teraz moje zaszklone oczy patrzyły na potrąconą Julię na poboczu chodnika,zaczął padać rzęsisty deszcz.dopiero teraz zdałem sobie sprawę co się stało ona leży tam potrącona a ten dupek uciekł.podbiegłem do niej potykając się o własne nogi ,jej głowa opadła na skrawek chodnika a długie brązowe włosy zakryły całą twarz ,przykucnąłem przy niej ,odgarniając kosmyk zakrwawionych włosów .miała bladą twarz i zakrwawiony nos,
-Julia,kochanie słyszysz mnie odezwij się do cholery-zacząłem płakać,mój głos drżał ale krzyczałem,krzyczałem najgłośniej jak się da ,ująłem jej zimną i mokrą rękę która spoczywała w kałuży krwi ,sprawdzając puls,nie to jakiś pieprzony żart,
-pomocy,niech mi ktoś pomoże.!-krzyczałem kucając nad jej mokrym ciałem,deszcz padał coraz mocniej,
-boże Harry,Harry co się stało ?-uniosłem głowę z nad ciała Julii,wszyscy stali nad dziewczyną ,Libby trzymała w ręku telefon,
-potrącił ją samochód,sprawdźcie puls.!!-krzyczałem załzawiony,leżąc na przemoczonej jezdni,
-NIEEE.!!boże ona..ona..ona nie żyje.!-usłyszałem histerie Libby,wszyscy stali w bezruchu potem apotem głośny płacz i krzyki,
-nie,błagam to jakiś żart,Julia kochanie otwórz oczy,otwórz,Julia nie rób mi tego,kocham Cię..!! Juliaa.!!!-krzyczałem osamotniony,upadłem na ziemię uderzając głową o asfalt ,straciłem grunt pod nogami,straciłem wszystko,całe życie w jedną sekundę,puls rozsadzał mi głowę,leżałem przytulając jej zziębnięte już ciało ,płakałem krzyczałem i całowałem jej bladą twarz ,
-Julia,obudź się obudź,..-szeptałem potrząsając lekko jej ramionami to jakiś chory żart przecież przed chwila szliśmy wtuleni w siebie nie nie wieże nie wieże że to się dzieję naprawdę to jakiś sen z którego za moment się obudzę.chwila milczenia w oddali słychać donośny płacz całej reszty.pogotowie na sygnale,otwierają drzwi i dokładnie badają jej ciało ,wszystko dzieję się za szybko czyli ze już nigdy nie usłyszę jej pięknej barwy głosu,nigdy więcej jej już nie pocałuję przytulę,
-nieee..!!zostawicie ją ,boże Louis zobacz co oni robią przecież ona zaraz się obudzi za moment ..proszę ją zostawić.!-szarpałem lekarza który zasuwał właśnie czarny worek,
-Hazz..ona nie żyje..nie żyję zrozum,-Louis próbował mnie przytulić,Z mojego gardła wyrwał się histeryczny krzyk, tak głośny, że poczułem, jak dłonie Louisa zaciskają się mocniej na moim ciele.
-Zostaw.!!-odepchnąłem go ,powoli wszystko zaczynało do mnie docierać ,opadłem bezwładnie na mokry asfalt,zanosząc się kolejna turą płaczu i krzyku,moje życie właśnie straciło jakikolwiek sens jakiekolwiek znaczenie,zamknąłem mokre powieki,przez chwila spokój.cisza w oddali sygnał odjeżdżającego pogotowia.Ciemność.
* * * *
Widzę cmentarz, a na nim jest dużo osób. Nie wiem o co chodzi? Dlaczego ich wszystkich widzę z góry?! W pewnym momencie zauważam jasną trumnę w niej lezę ja - ubrana w piękną suknię, w dłoniach trzymam bukiet suszonych róż. Potem zauważam Ciebie ubrany na czarno ze łzami w oczach i z białą róża w dłoni. Spuszczoną masz głowę i po kryjomu wycierasz łzy. Chciałam wtedy Cię tak bardzo przytulić lecz nie mogłam- przecież jestem duchem. Stos kwiatów na mym grobie, a przy Krzyżu leży biała róża, którą sam położyłeś. Powiedziałeś wtedy:
-Kocham Cię... - słyszałam to! I odchodząc pocałowałeś Krzyż. Poczułam Twój oddech na mych ustach. Czułam jakbyś całował mnie. Tak delikatnie jak zazwyczaj to robiłeś. Odszedłeś! Szłam obok Ciebie chciałam Ci powiedzieć tyle słów - nie mogłam. Po chwili wyjąłeś komórkę z kieszeni .Gdy zobaczyłam opcje - wykasuj - poczułam ból. Byłam pewna, ze to zrobisz, ze usuniesz numer mój. Nie zrobiłeś tego. Powiedziałeś tylko:
- Za bardzo Cię Kocham , by usuwać Cię na zawsze. Wróciłam na swoje miejsce na cmentarzu, a Ty żyłeś dalej. Przez długi czas opiekowałam się Tobą. Mówiłam Ci jak bardzo mi Ciebie brakuje, jak bardzo Cię kocham. Nie długo znów mnie odwiedziłeś. Przyniosłeś swoje zdjęcie, zakopałeś je w grobie i ze łzami w oczach powiedziałeś:
- Nie zapomnij o mnie kochanie, bo ja o Tobie nigdy nie zapomnę! -znów stałam się Twoim Aniołem Stróżem....
Rozdział 33
* 3 dni później*oczami Natki*
tak dziś już wracamy niestety te kilka dni minęły błyskawicznie i naprawdę udanie mogę z przekonaniem stwierdzić ze wypoczęliśmy i jesteśmy zadowoleni wszyscy od rana w świetnym humorze dopakowują ostatnie rzeczy ponieważ lot mamy na 14.00,Julia,pomagała Louisowi upchnąć wszystko w walizce a Harry biegał po całym domu poszukując swojej ulubionej bluzy którą gdzieś zapodział,Liam i ja jesteśmy naszykowani już od wczoraj a Niall to właściwie nie wiem co się z nim dzieję,
-Natka,możesz sprawdzić co się dzieję z Horanem,miał zejść już gotowy jakiś czas temu>!-krzyczała Julia,zaśmiałam się i wgramoliłam się na górę uchyliłam drzwi od pokoju chłopców,walizka leżała w kącie co prawda spakowana i naszykowana ale za to Niall w bokserkach spał pod kołdrą,
-Niall czyś ty zwariował ,zaraz wychodzimy a ty nie jesteś jeszcze gotowy .!!-zaczęłam na niego wrzeszczeć i ściągać z łóżka,
-ale jak to zaraz wychodzimy?
-no normalnie,szoruj do łazienki już.!!-popchnąłem go w stronę drzwi,zabrał ze sobą ciuchy z krzesła i zakluczył drzwi,
-pośpiesz się.!!-rozkazałam schodząc na dół.
-no i co gdzie on jest?!-zapytała Libby
-wyobraźcie sobie że nasz kochany Horanek smacznie sobie jeszcze spał-odpowiedziałam z sarkazmem w głosie,
-nie no matko ja go chyba zabiję-wkurzył się Julia,
-spokojnie,zaraz zejdzie-uspokoiłam ją,czekaliśmy na niego może z 20 min gdy zbiegł z walizką w ręce na dół,dostał opierdziel od wszystkich,
-no to wychodzimy-zakomunikował Zayn biorąc od Libby torbę,ostatni raz rozejrzałam się po pięknym salonie i ruszyłam za ręsztą ,Harry dokładnie pozamykał wszystkie drzwi i bramy, a za ten czas przyjechała taksówka,chłopcy wpakowali walizki do bagażnika i ruszyliśmy po pół godzinie byliśmy już na lotnisku,wszystko nie zajęło nam nawet godziny gdy siedzieliśmy już wygodnie w samolocie,Libby i Zayn słuchali muzyki,Julia spała już na ramieniu Hazzy,Louis i Niall wyżerali już jakieś żelki a ja siedziałam wtulona w Liama który robił coś na telefonie,Cała podróż odbyła się bez większych problemów i wylądowaliśmy z tylko malutkim opóźnieniem na lotnisku czekała juź na nas taksówka,pogoda w Londynie była jak zawsze deszczowa,przedarliśmy się prze tłum rozwścieczonych fanek i paparazzi,pakując się do środka,staliśmy trochę w korkach więc dojechaliśmy dopiero po godzinie,chłopcy wtarmosili walizki na górę a my z dziewczynami rozsiedliśmy się na kanapie,
-to co dzisiaj robimy-wyjechał Niall,
-oszalałeś,dopiero wróciliśmy a ty chcesz gdzieś iść?-postukałam się w czoło,
-przecież dopiero,18.00,może jakaś impreza?-dalej naciskał,
-Niall,odpuść sobie-wymamrotała Julia,
-a ja myślę że Niall ma rację,może wyskoczymy na jakąś imprezę,-poparł go Zayn
-przeciez dopieo wróciliśmy z Karaibów,jeszcze wam mało imprez?-wyskoczyła Libby,
-no dziewczyny nie dajcie się prosić-nalegał Niall.
-dobra jeżeli macie nam tak truć za uchem to ja już się przejdę na tą imprezę-uległam dla świętego spokoju,
-ughh..no dobra niech wam będzie-Julia i Libby wstały z kanapy,
-chodź Natka przyszykujemy się-pociągnęły mnie za rękę do sypialni Juli i Hazzy,wyszykowaliśmy się niespełna pół godziny,ubraliśmy na siebie pierwsze lepsze ciuchy ale i tak efekt był nawet niezły Julia jak wszyscy postawiła na prosty zestaw ,ja również założyłam to co pierwsze wygrzebałam z szafy ,Libby musieliśmy błagać żeby w ogóle poszła ponieważ nie miała najmniejszej ochoty dlatego też założyła zwykły zestaw,naszykowani zeszliśmy na dół gdzie chłopcy czekali już na nas również gotowi,ze względu na pogodę zabraliśmy ze sobą kurtki i wyszliśmy z mieszkania...
tak dziś już wracamy niestety te kilka dni minęły błyskawicznie i naprawdę udanie mogę z przekonaniem stwierdzić ze wypoczęliśmy i jesteśmy zadowoleni wszyscy od rana w świetnym humorze dopakowują ostatnie rzeczy ponieważ lot mamy na 14.00,Julia,pomagała Louisowi upchnąć wszystko w walizce a Harry biegał po całym domu poszukując swojej ulubionej bluzy którą gdzieś zapodział,Liam i ja jesteśmy naszykowani już od wczoraj a Niall to właściwie nie wiem co się z nim dzieję,
-Natka,możesz sprawdzić co się dzieję z Horanem,miał zejść już gotowy jakiś czas temu>!-krzyczała Julia,zaśmiałam się i wgramoliłam się na górę uchyliłam drzwi od pokoju chłopców,walizka leżała w kącie co prawda spakowana i naszykowana ale za to Niall w bokserkach spał pod kołdrą,
-Niall czyś ty zwariował ,zaraz wychodzimy a ty nie jesteś jeszcze gotowy .!!-zaczęłam na niego wrzeszczeć i ściągać z łóżka,
-ale jak to zaraz wychodzimy?
-no normalnie,szoruj do łazienki już.!!-popchnąłem go w stronę drzwi,zabrał ze sobą ciuchy z krzesła i zakluczył drzwi,
-pośpiesz się.!!-rozkazałam schodząc na dół.
-no i co gdzie on jest?!-zapytała Libby
-wyobraźcie sobie że nasz kochany Horanek smacznie sobie jeszcze spał-odpowiedziałam z sarkazmem w głosie,
-nie no matko ja go chyba zabiję-wkurzył się Julia,
-spokojnie,zaraz zejdzie-uspokoiłam ją,czekaliśmy na niego może z 20 min gdy zbiegł z walizką w ręce na dół,dostał opierdziel od wszystkich,
-no to wychodzimy-zakomunikował Zayn biorąc od Libby torbę,ostatni raz rozejrzałam się po pięknym salonie i ruszyłam za ręsztą ,Harry dokładnie pozamykał wszystkie drzwi i bramy, a za ten czas przyjechała taksówka,chłopcy wpakowali walizki do bagażnika i ruszyliśmy po pół godzinie byliśmy już na lotnisku,wszystko nie zajęło nam nawet godziny gdy siedzieliśmy już wygodnie w samolocie,Libby i Zayn słuchali muzyki,Julia spała już na ramieniu Hazzy,Louis i Niall wyżerali już jakieś żelki a ja siedziałam wtulona w Liama który robił coś na telefonie,Cała podróż odbyła się bez większych problemów i wylądowaliśmy z tylko malutkim opóźnieniem na lotnisku czekała juź na nas taksówka,pogoda w Londynie była jak zawsze deszczowa,przedarliśmy się prze tłum rozwścieczonych fanek i paparazzi,pakując się do środka,staliśmy trochę w korkach więc dojechaliśmy dopiero po godzinie,chłopcy wtarmosili walizki na górę a my z dziewczynami rozsiedliśmy się na kanapie,
-to co dzisiaj robimy-wyjechał Niall,
-oszalałeś,dopiero wróciliśmy a ty chcesz gdzieś iść?-postukałam się w czoło,
-przecież dopiero,18.00,może jakaś impreza?-dalej naciskał,
-Niall,odpuść sobie-wymamrotała Julia,
-a ja myślę że Niall ma rację,może wyskoczymy na jakąś imprezę,-poparł go Zayn
-przeciez dopieo wróciliśmy z Karaibów,jeszcze wam mało imprez?-wyskoczyła Libby,
-no dziewczyny nie dajcie się prosić-nalegał Niall.
-dobra jeżeli macie nam tak truć za uchem to ja już się przejdę na tą imprezę-uległam dla świętego spokoju,
-ughh..no dobra niech wam będzie-Julia i Libby wstały z kanapy,
-chodź Natka przyszykujemy się-pociągnęły mnie za rękę do sypialni Juli i Hazzy,wyszykowaliśmy się niespełna pół godziny,ubraliśmy na siebie pierwsze lepsze ciuchy ale i tak efekt był nawet niezły Julia jak wszyscy postawiła na prosty zestaw ,ja również założyłam to co pierwsze wygrzebałam z szafy ,Libby musieliśmy błagać żeby w ogóle poszła ponieważ nie miała najmniejszej ochoty dlatego też założyła zwykły zestaw,naszykowani zeszliśmy na dół gdzie chłopcy czekali już na nas również gotowi,ze względu na pogodę zabraliśmy ze sobą kurtki i wyszliśmy z mieszkania...
poniedziałek, 16 lipca 2012
Rozdział 32
Wstałam dość wcześnie była może dopiero ósma więc wszyscy spali w najlepsze byłam pewna że na dole nie mogę się nikogo spodziewać,ruszyłam pośpiesznie w stronę łazienki nie budząc przy tym Hazzy,weszłam pod prysznic i odkręciłam kurki do oporu,zamierzając postać tam długą chwile.Niestety z sitka cieknie tylko wątła brunatna strużka.Trudno.nie ma czym się przejmować .Tuż za progiem rozpościera się ocean,otwieram walizkę i wciągam na siebie tylko bawełnianą sukienkę i przekraczam próg,dotykając stopami piasku,moje samopoczucie natychmiast się poprawia,świeże chłodne powietrze owiewa spocona skórę a aksamitny błękit Karaibów ,podkreślony śmietankową pianą fal ,kontrastuję z bladoniebieskim niebem.Złamany jednym białym akcentem w postaci statku wycieczkowego stojącego na kotwicy mniej więcej kilometr od brzegu,rozciąga się aż pod widnokrąg niczym zwierciadło.cienka smuga różowych i łososiowych chmur zwiastuję rychły powrót słońca.kto mógłby czuć się nieszczęśliwy w taki poranek?bez wahania ruszam naprzód dostrzegając że plaża opada stromo w dół,tak że wystarczają dwie sekundy by zanurzyć się w oczyszczających falach które podpływają pod moją sukienkę i unoszą włosy na głowie,Wynurzam się po chwili i kładę na plechach ,cudowne uczucie po prostu cudowne,wielka misa nieba zdaję się mnie ogarniać i pochłaniać,napełniając lekkością i swobodą.Nic dziwnego że Hazza wybrał właśnie to miejsce,nawet gdybym go nie znała byłabym gotowa natychmiast zmienić Londyńską mżawkę i zimową szarość na ten rajski ogród ,Leniwym ruchem obróciłam głowę ,by przyjrzeć się nowym krajobrazom.Dostrzegłam drobne białe sylwetki na pokładzie liniowca-to załoga szykuję się do przyjęcia pasażerów .Po innej stronie jednym skrawkiem lądu w zasięgu wzroku jest górzysta ,gęsto zalesiona wysepka,której zielone zbocza wydają się całkowicie bezludne,Z drugiej strony natomiast widzę podobny gęsty las nad półkolista plażą na Wyspie Palm,powyżej zaś nagi grzbiet góry naprawdę piękne widoki,
-Julia tu jesteś wszędzie cię szukałem-usłyszałam za sobą zaspany jeszcze głos Harry'ego,
-co ty tu robisz?-zapytał kładąc się obok mnie,
-przyszłam pooglądać krajobrazy i trochę się wykapać,bo chyba coś się stało z prysznicem a nie chciałam wchodzić do reszty bo smacznie spały,
-ok,zajmę się tym po śniadaniu-obiecał uśmiechając się,
-właśnie snadnie,chyba trzeba coś zrobić,dziewczyny już wstały?
-nie jeszcze nie,
-bo dobra wiec w takim razie idziemy ich obudzić,-uśmiechnąłem się szyderczo wstając z piasku,ruszyłam pod górkę z Harrym za rękę,weszliśmy po cichu do domku,Hazz poszedł obudzić Louisa i Niall a ja zajmę się resztą ,naprałam pełny kubek zimnej wody z łazienki i po cichu uchyliłam drzwi od pokoju Libby i Zayna,Zayn spał w samych bokserkach a Libby miała na sobie tylko tiulową skąpą halkę,byli przytuleni do siebie a noga Libby leżała gdzieś między nogami Malika,
-oo,jak słodko-pomyślałam i przybliżyłam się do łóżka,moja uwagę przykuł stanik Libby walający się po podłodze i koszulka Zayna na parapecie,zaśmiał się pod nosem i jednym płynnym ruchem wylałam na nich zawartość kubka,z dołu słyszałam już krzyki chłopców czyli Harry'emu poszło o wiele szybciej,patrzyłam cały czas na nich,gdy Libby wyskoczyła z kołdry jak oparzona a Zayn odkleił oczy,
-Pobudka,-zaśmiałam się,
-czy ciebie pogięło jestem cała mokra,zobaczysz ja się jeszcze kiedyś odwdzięczę -Libby spiorunowała mnie wzrokiem,
-oj dobra to trza było w nocy się grzecznie zachowywać to nie było by problemu ze wstawaniem,-uśmiechnęłam się znacząco do Zayna,na co ten tylko poruszył brwiami i w zamian dostałam poduszka w łeb,
-dobra,dobra już sobie idę ale za 5 in, widzę was na dole gotowych,rozumiemy się,?-nadal stałam w progu,
-jasne ale idź już sobie,-Zayn powrotem padł na łóżko zakrywając głowę poduszką,
-powtarzam macie 5 min.!-krzyknęłam już ze schodów,na dole siedział już Louis,Niall i Liam,
-Oo..widzę że już wstaliście, a ja chciałam was tak bardzo obudzić-poruszyłam śmiesznie brwiami,
-już się boję,dobrze że Harry użył normalnych sposobów,-skrzywił się Tomlinson,
a gdzie Natka-zwróciłam się do Payna który przebierał coś w walizce,
-w sypialni przebiera się i prosiła mnie żebym przyniósł jej jakaś białą bawełnianą bluzkę,tylko ze ja za chiny nie mogę jej znaleźć-odpowiedział wywalając wszystko po kolei,
-odejdź.!-rozkazałam i po chwili trzymałam w ręku bluzkę,-proszę-uśmiechnęłam się i rzuciłam w niego ,
-dzięki co aj bym bez ciebie zrobił,-krzyknął biegnąc po schodach,
-tak wiem wszyscy byście zginęli-powiedziałam sobie pod nosem,i ruszyłam na taras był tam mały burdel po wczorajszym obiedzie,zabrałam wszystkie talerze i wepchnęłam do zmywarki,pościerałam ze stoliku i nalałam świeżego kompotu do dzbanka który postawiłam już na stole,sama rozłożyłam wszystkie szklanki,talerze i sztuczce gdy z góry zeszły dziewczyny,
-cześć w czym ci pomóc,-przywitała się Natka i wzięła się od razu za krojenie świeżutkiego chleba,
-skrójcie pomidory,ogórki i wszystko zanieście na stół-odpowiedziałam jednym tchem i rozłożyłam plasterki sera,po nicałych 15 min ,cały stół był zastawiony,gdy z góry zgramolili się chłopcy,
-to jakie plany na dziś ?-zapytałam przegryzając kanapkę,
-myślę że pójdziemy pozwiedzać,na taki długi spacer-odpowiedział Hazza,u wszystkich pojawiły się szczere uśmiechy,
***Oczami Natki***
-ja już dziękuje,pójdę się przebrać-oznajmiłam odkładając talerz do zmywarki,pożegnałam się z wszystkimi spojrzeniem i pomaszerowałam na górę prosto do sypialni,miałam jeszcze sporo czasu dlatego położyłam się na łóżku,przymykając delikatnie powieki,nawet nie zauważyłam kiedy do pokoju przyszedł Liam,po cichu położył się obok mnie i objął ramieniem,trwaliśmy tak chwile w ciszy spoglądając na siebie ukradkiem.
-nad czym tak myślisz,-zwróciłam się do niego zauważając że bacznie spogląda w sufit,
-wiesz,czasami zastanawiam się co by było gdybym cię nie poznał,gdyby Julia wtedy nie wpadła na Harry'ego,-wypalił nie odrywając wzroku od sufitu,
-wtedy nie bylibyśmy razem a ja nadal byłabym wszą chorą fanką,-zaśmiałam się,
-to jednak mam wielkie szczęście że cie poznałem i muszę podziękować Harry'emu,odwrócił się i mocniej mnie do siebie przytulił.
-kocham Cię,Liam -wyszeptałam patrząc mu w oczy,
-Ja ciebie Też,-odpowiedział dobierając się do moich ust,delikatnie je muskając i pogłębiając pocałunek,
-Długo jeszcze mamy na was czekać.!-do pokoju wparował Zayn,odkleiliśmy się od siebie w trybie natychmiastowym schodząc z łóżka ,
-Ojj,sorki,sorki nie chciałem przeszkodzić ale umówiliśmy się na spacer jak pamiętacie i czekamy tylko na was,-zaśmiał się Malik,
-dobra już idziemy,poczekajcie na nas chwilkę- Laim rzucił w niego poduszka,ten tylko odrzucił ją na łóżko i wyszedł z pokoju,
-kurcze,jeszcze się nie przebrałam-zaklęłam pod nosem,wywalając wszystko po kolei z walizki,Liam zabrał krótkie niebieskie spodenki w białą kratkę i zwykłą białą koszulkę i wszedł do łazienki ja wybrałam ombre szorty,na to galaxy bluzkę z racji tego że strasznie prażyło słońce na głowie zawiązałam bandamkę,z szafki na buty wygrzebałam,moje ulubione granatowe,conversy przed kostkę,w tym samym czasie gotowy Liam wyszedł z łazienki,podeszłam do lustra i włosy związałam w koka i spod bandamki rozpuściłam grzywkę,na rękę założyłam jeszcze zegarek i gotowi wyszliśmy z pokoju,
-no nareszcie,-usłyszeliśmy westchnienia Louisa i Nialla,zmierzyłam ich wzrokiem i wszyscy ruszyliśmy do wyjścia,Julia miała na sobie malinową,krótką zwiewną spódniczkę i białą bokserkę z odkrytymi plecami,na nogach miała japonki,a włosy jak zawsze rozpuszczone,Libby natomiast króciuteńkie dżinsowe szorty i kwiecistą bluzkę bez ramiączek wszystko idealnie podkreślał brązowy pasek do tego wiązane sandały w kolorze paska,na nosie oczywiście Ray-Bany a włosy związane w luźnego koka....
-Julia tu jesteś wszędzie cię szukałem-usłyszałam za sobą zaspany jeszcze głos Harry'ego,
-co ty tu robisz?-zapytał kładąc się obok mnie,
-przyszłam pooglądać krajobrazy i trochę się wykapać,bo chyba coś się stało z prysznicem a nie chciałam wchodzić do reszty bo smacznie spały,
-ok,zajmę się tym po śniadaniu-obiecał uśmiechając się,
-właśnie snadnie,chyba trzeba coś zrobić,dziewczyny już wstały?
-nie jeszcze nie,
-bo dobra wiec w takim razie idziemy ich obudzić,-uśmiechnąłem się szyderczo wstając z piasku,ruszyłam pod górkę z Harrym za rękę,weszliśmy po cichu do domku,Hazz poszedł obudzić Louisa i Niall a ja zajmę się resztą ,naprałam pełny kubek zimnej wody z łazienki i po cichu uchyliłam drzwi od pokoju Libby i Zayna,Zayn spał w samych bokserkach a Libby miała na sobie tylko tiulową skąpą halkę,byli przytuleni do siebie a noga Libby leżała gdzieś między nogami Malika,
-oo,jak słodko-pomyślałam i przybliżyłam się do łóżka,moja uwagę przykuł stanik Libby walający się po podłodze i koszulka Zayna na parapecie,zaśmiał się pod nosem i jednym płynnym ruchem wylałam na nich zawartość kubka,z dołu słyszałam już krzyki chłopców czyli Harry'emu poszło o wiele szybciej,patrzyłam cały czas na nich,gdy Libby wyskoczyła z kołdry jak oparzona a Zayn odkleił oczy,
-Pobudka,-zaśmiałam się,
-czy ciebie pogięło jestem cała mokra,zobaczysz ja się jeszcze kiedyś odwdzięczę -Libby spiorunowała mnie wzrokiem,
-oj dobra to trza było w nocy się grzecznie zachowywać to nie było by problemu ze wstawaniem,-uśmiechnęłam się znacząco do Zayna,na co ten tylko poruszył brwiami i w zamian dostałam poduszka w łeb,
-dobra,dobra już sobie idę ale za 5 in, widzę was na dole gotowych,rozumiemy się,?-nadal stałam w progu,
-jasne ale idź już sobie,-Zayn powrotem padł na łóżko zakrywając głowę poduszką,
-powtarzam macie 5 min.!-krzyknęłam już ze schodów,na dole siedział już Louis,Niall i Liam,
-Oo..widzę że już wstaliście, a ja chciałam was tak bardzo obudzić-poruszyłam śmiesznie brwiami,
-już się boję,dobrze że Harry użył normalnych sposobów,-skrzywił się Tomlinson,
a gdzie Natka-zwróciłam się do Payna który przebierał coś w walizce,
-w sypialni przebiera się i prosiła mnie żebym przyniósł jej jakaś białą bawełnianą bluzkę,tylko ze ja za chiny nie mogę jej znaleźć-odpowiedział wywalając wszystko po kolei,
-odejdź.!-rozkazałam i po chwili trzymałam w ręku bluzkę,-proszę-uśmiechnęłam się i rzuciłam w niego ,
-dzięki co aj bym bez ciebie zrobił,-krzyknął biegnąc po schodach,
-tak wiem wszyscy byście zginęli-powiedziałam sobie pod nosem,i ruszyłam na taras był tam mały burdel po wczorajszym obiedzie,zabrałam wszystkie talerze i wepchnęłam do zmywarki,pościerałam ze stoliku i nalałam świeżego kompotu do dzbanka który postawiłam już na stole,sama rozłożyłam wszystkie szklanki,talerze i sztuczce gdy z góry zeszły dziewczyny,
-cześć w czym ci pomóc,-przywitała się Natka i wzięła się od razu za krojenie świeżutkiego chleba,
-skrójcie pomidory,ogórki i wszystko zanieście na stół-odpowiedziałam jednym tchem i rozłożyłam plasterki sera,po nicałych 15 min ,cały stół był zastawiony,gdy z góry zgramolili się chłopcy,
-to jakie plany na dziś ?-zapytałam przegryzając kanapkę,
-myślę że pójdziemy pozwiedzać,na taki długi spacer-odpowiedział Hazza,u wszystkich pojawiły się szczere uśmiechy,
***Oczami Natki***
-ja już dziękuje,pójdę się przebrać-oznajmiłam odkładając talerz do zmywarki,pożegnałam się z wszystkimi spojrzeniem i pomaszerowałam na górę prosto do sypialni,miałam jeszcze sporo czasu dlatego położyłam się na łóżku,przymykając delikatnie powieki,nawet nie zauważyłam kiedy do pokoju przyszedł Liam,po cichu położył się obok mnie i objął ramieniem,trwaliśmy tak chwile w ciszy spoglądając na siebie ukradkiem.
-nad czym tak myślisz,-zwróciłam się do niego zauważając że bacznie spogląda w sufit,
-wiesz,czasami zastanawiam się co by było gdybym cię nie poznał,gdyby Julia wtedy nie wpadła na Harry'ego,-wypalił nie odrywając wzroku od sufitu,
-wtedy nie bylibyśmy razem a ja nadal byłabym wszą chorą fanką,-zaśmiałam się,
-to jednak mam wielkie szczęście że cie poznałem i muszę podziękować Harry'emu,odwrócił się i mocniej mnie do siebie przytulił.
-kocham Cię,Liam -wyszeptałam patrząc mu w oczy,
-Ja ciebie Też,-odpowiedział dobierając się do moich ust,delikatnie je muskając i pogłębiając pocałunek,
-Długo jeszcze mamy na was czekać.!-do pokoju wparował Zayn,odkleiliśmy się od siebie w trybie natychmiastowym schodząc z łóżka ,
-Ojj,sorki,sorki nie chciałem przeszkodzić ale umówiliśmy się na spacer jak pamiętacie i czekamy tylko na was,-zaśmiał się Malik,
-dobra już idziemy,poczekajcie na nas chwilkę- Laim rzucił w niego poduszka,ten tylko odrzucił ją na łóżko i wyszedł z pokoju,
-kurcze,jeszcze się nie przebrałam-zaklęłam pod nosem,wywalając wszystko po kolei z walizki,Liam zabrał krótkie niebieskie spodenki w białą kratkę i zwykłą białą koszulkę i wszedł do łazienki ja wybrałam ombre szorty,na to galaxy bluzkę z racji tego że strasznie prażyło słońce na głowie zawiązałam bandamkę,z szafki na buty wygrzebałam,moje ulubione granatowe,conversy przed kostkę,w tym samym czasie gotowy Liam wyszedł z łazienki,podeszłam do lustra i włosy związałam w koka i spod bandamki rozpuściłam grzywkę,na rękę założyłam jeszcze zegarek i gotowi wyszliśmy z pokoju,
-no nareszcie,-usłyszeliśmy westchnienia Louisa i Nialla,zmierzyłam ich wzrokiem i wszyscy ruszyliśmy do wyjścia,Julia miała na sobie malinową,krótką zwiewną spódniczkę i białą bokserkę z odkrytymi plecami,na nogach miała japonki,a włosy jak zawsze rozpuszczone,Libby natomiast króciuteńkie dżinsowe szorty i kwiecistą bluzkę bez ramiączek wszystko idealnie podkreślał brązowy pasek do tego wiązane sandały w kolorze paska,na nosie oczywiście Ray-Bany a włosy związane w luźnego koka....
dobra,nie możemy nic zarzucić były dwa komentarze z czego się bardzoo cieszymy,jak wiecie już jutro wyjeżdżamy po przyjeździe dodajemy wszystkie rozdziały i Epilog :) i niewykluczone że podamy już linka do następnego bloga ,dziękujemy za cierpliwość :*
środa, 11 lipca 2012
trolololooolooloo *___*
no tegeś śmeges,chciałam wam napisać że wszystko jest w waszych rękach jeśli pod ostatnim rozdziałem do 16.lipca nie pojawi się chodź jeden głupi komentarz to mówi się trudno i kończymy bloga teraz bez dodawania nawet Epilogu(który jest już napisany) a już nie mówię o tych Karaibach kiedy miały powstać z tego jeszcze kilka dobrych rozdziałów,no niestety jesteśmy smutne bo zazwyczaj był jakiś komentarz jeden chodź dwa ale były a teraz nic zupełnie nic wiemy że może to tez nasza wina bo słabo piszemy lub za rzadko dodajemy ale tez nie możemy skupić całego swojego czasu na blogu,oczywiście poświęcamy sporo czasu ale teraz wakacje we Wtorek wyjeżdżamy, zakupy,przygotowania i jeszcze raz zakupy chyba rozumiecie?! no więc to tyle na dziś. naprawdę na naszych buźkach zagościł by uśmiech gdyby był jakiś komentarz wtedy od razu dodawalibyśmy nowy rozdział który jest już napisany i czeka tylko na wstawienie na bloga no ale chyba rozumiecie skoro nie ma kom.to wywnioskowaliśmy że nikt nie czyta więc po co wstawiać rozdział to bezsensowne ,CZEKAMY i PRZESYŁAMY BUZIAKI ;*
a i chciałam jeszcze dodać że jeśli ktoś skomentuję to dokładnie 16 lipca pojawią ie wszystkie rozdziały i Epilog :)
a i chciałam jeszcze dodać że jeśli ktoś skomentuję to dokładnie 16 lipca pojawią ie wszystkie rozdziały i Epilog :)
niedziela, 8 lipca 2012
Rozdział 31
-Woho.!! Harry,niezły ten twój domek,-zagwizdał Louis jako pierwszy wchodząc do środka,dziewczyny na nowo zaniemówili a chłopcy bez zastanowienia zaczęli węszyć po pokojach i wykłócając się kto zajmie lepszy
-spokojnie, każda sypialnia jest już przydzielona,zaraz wam wszystko pokaże chodźcie za mną-Harry ruszył przodem ,minęliśmy piękny taras,i po chwili znaleźliśmy się przy wejściu,muszę przyznać domek robił wielkie wrażenia dziewczyny szły za nami z otwartymi buziami,zaczęliśmy po kolei wchodzić do wszystkich pomieszczeń na górze znajdował się przytulny salon,dalej był pokój Nialla i Louisa,chłopcy zaczęli skakać po łóżkach,rzucili walizki w kat i szliśmy dalej,następna była sypialnia Natki i Liama,dziewczyny była zachwycona śmiali się z Liamem jak małe dzieci,skręciliśmy w korytarz i zostały ostatnie dwa pokoje, za ciemno brązowymi drzwiami znajdowała się sypialnia Libby i Zayna,była tak samo piękna jak wszystkie pokoje,zostały ostatni pokój ,Harry uchylił lekko drzwi i z hukiem wparowaliśmy do środka,stałam tam oszołomiona,był naprawdę prześliczny i taki nastrojowy,uśmiechnęłam się do Hazzy i dałam mu krótkiego całusa w policzek,
-no te gołąbeczki wybrali sobie najlepszy pokój-Louis założył ręce na piersiach,
-trza było znaleźć sobie dziewczynę to też byś dostał nastrojową sypialnie z jednym łóżkiem-zaśmiał się Zayn,wszyscy zeszliśmy z powrotem na dół,Harry pokazał nam jeszcze kuchnie,
-jej,ale jestem głodny -Niall poklepał się po brzuchu,
-no dobra,to może przejdziemy się do jakiejś restauracji na obiad,-zaproponował Liam,
-ugh..zobaczcie jaki mamy piękny taras,może lepiej zostaniemy tutaj i przekąsimy coś na miejscu,-uśmiechnęła się Libby,
-właśnie to świetny pomysł.!my z dziewczynami coś upichcimy,-wszystkie trzy pokiwaliśmy energicznie głowami,
-zgoda,zostawiamy was w kuchni a my idziemy zaplanować coś na wieczór-odparł Niall wychodząc z kuchni,
zostaliśmy sami z mętlikiem w głowię ale pełną lodówką,
-no to co robimy?-Natka podrapała się po głowie,
-hmm...widzę że w lodówce są owoce morza,zajmijcie się tym a ja zrobię drinki,-Libby gestykulowała wszystko rękoma tłumacząc nam wszystko krok po kroku,
wszyscy wzięliśmy się do pracy,z racji tego że dochodziła już 3.00 to musieliśmy się pośpieszyć bo i tak to będzie spóźniony obiad,przyznam ze nigdy wcześniej nie przyrządzałam owoców morza ale z pomocą Natki wszystko poszło łatwo i po 30min,udręki wszystko było gotowe,Libby zaniosła na taras drinki a my z natką rozłożyliśmy owoce,
-Chłopcy.!!schodźcie jedzenie gotowe-darła się Natka,Niall wleciał do kuchni jako pierwszy zasiadając od razu do stołu,następnie przyszła reszta,wszyscy byli zachwyceni,atmosfera była znakomita,upał a do tego lekki powiew wiatru,odgłosy uderzających fal o brzeg, a w tle cicha muzyka która puścił Liam,chłopców jak zawsze nie opuszczał dobry humor,
-i co wymyśliliście na wieczór?-z rozmyśleń wybiło mnie pytanie Libby,
-po prostu pójdziemy na plaże-uśmiechnął się Louis,nie ukrywałam ze cieszyłam się na ten pomysł chciałam już jak najszybciej zanurzyć się w wodzie i po wylegiwać na pisaku tak jak na prawdziwych wakacjach,po posiłku wszyscy rozeszli się do siebie,umówiliśmy się o 5.00 przed domkiem,że wszyscy wspólnie pójdziemy na plaże chodź od domku jest to zaledwie kilka kroków.leżałam na łóżku i przeglądałam jakieś czasopismo,podczas gdy Hazza brał prysznic,ponieważ ja byłam już po kąpieli,potrzebowałam tylko umyć zęby i przebrać się w strój,wstałam z łóżka i zapukałam lekko do drzwi,
-mogę?-zapytałam przez ścianę
-jasne-odparł,akurat wychodził z kabiny owinął się ręcznikiem i pomaszerował do pokoju,dokładnie wyszorowałam zęby a z walizki odszukałam kostium,na to założyłam przewiewną białą bawełnianą bluzkę,a na dół shorty,włosy związałam w koka a na usta nałożyłam tylko błyszczyk,gotowa wyszłam z łazienki na łóżku siedział już Harry w kąpielówkach,zagryzłam wargę na sam widok i usiadłam obok,
-Gotowy?-już-spojrzałam na zegarek-4.53-uśmiechnęłam się,
-gotowy-odparł łapiąc mnie za rękę,na nogi wsunęłam jeszcze japonki zadowoleni opuściliśmy pokój,na zewnątrz czekali już wszyscy oprócz Nialla i Louisa,po 5 min,zbiegli zdyszani po schodach,
-sorki,ale pan Tomlinson zajął łazienkę -Niall pokazał Louisowi język,
-to ty szukałeś 20min ,kąpielówek,-zaprotestował Tommo,
-dobra chłopcy koniec tego,idziemy już-uśmiechnęła się Libby przerywając ta żałosną kłótnie która mogłaby trwać wieki,żwawym krokiem ruszyliśmy w stronę plaży,widok był przepiękny czysty błękitny ocean,niebieskie niebo a do tego gdzieniegdzie palmy,zdjęłam japonki i trzymałam je w ręku piasek był gorący,każdy rozłożył sobie koc po dwie osoby tylko Louis i Niall mieli osobno,przytuliłam się do Hazzy i wpatrywałam w błękitne niebo,wsłuchując w szum fal,niestety nie poleżeliśmy za długo ponieważ chłopcy zaczęli zabierać nam koce uciekając z nimi gdzieś do wody,
-czy wy naprawdę nie możecie poleżeć w spokoju nawet jednej godzinki?!-oburzyła się Natka,
-Yyy...Nie-uśmiechnął się do niej Louis,
-no to w takim razie nie mamy wyjścia idziemy do wody-szepnął mi na ucho Hazz,łapiąc za rękę,zdjęłam shorty i bluzkę zostawiając je na kocu, Harry również zdjął spodenki,dogoniła nas reszta biegnąca z rozpędu do wody,zaśmialiśmy się głośno z Harrym biegnąc za nimi ,wszyscy leżeli już zmoczeni po głowę,śmiejąc się w niebo głosy,Styles złapał mnie nisko za nogi i wrzucił na barana,po niespełna sekundzie leżałam na Libby a na mnie Harry,po chwili wszyscy się opanowali i ograniczyli jedynie do małych wygłupów w wodzie przez ponad godzinę,załapaliśmy się na piękny zachód słońca wyszliśmy z wody i usiedliśmy na brzegu plaży wpatrując w niebo,Harry objął mnie z tyłu w tali i delikatnie pocałował,
-Dziękuje że tu ze mną jesteś,-szepnął mi na ucho,podczas gdy inni zachwycali się widokiem,odpowiedziałam mu tylko skrępowanym uśmiechem,po długim czasie jakim przesiedzieliśmy nad wodą niebo zrobiło się już całkiem niebieskie ,zabraliśmy klapki,ciuchy i wróciliśmy do domku,na szczęście nikomu nie chciało się jeść dlatego kolacje mieliśmy już z głowy,wszyscy byli wyczerpani podróżą i była dość późna pora dlatego rozeszliśmy się do swoich pokoi...
-spokojnie, każda sypialnia jest już przydzielona,zaraz wam wszystko pokaże chodźcie za mną-Harry ruszył przodem ,minęliśmy piękny taras,i po chwili znaleźliśmy się przy wejściu,muszę przyznać domek robił wielkie wrażenia dziewczyny szły za nami z otwartymi buziami,zaczęliśmy po kolei wchodzić do wszystkich pomieszczeń na górze znajdował się przytulny salon,dalej był pokój Nialla i Louisa,chłopcy zaczęli skakać po łóżkach,rzucili walizki w kat i szliśmy dalej,następna była sypialnia Natki i Liama,dziewczyny była zachwycona śmiali się z Liamem jak małe dzieci,skręciliśmy w korytarz i zostały ostatnie dwa pokoje, za ciemno brązowymi drzwiami znajdowała się sypialnia Libby i Zayna,była tak samo piękna jak wszystkie pokoje,zostały ostatni pokój ,Harry uchylił lekko drzwi i z hukiem wparowaliśmy do środka,stałam tam oszołomiona,był naprawdę prześliczny i taki nastrojowy,uśmiechnęłam się do Hazzy i dałam mu krótkiego całusa w policzek,
-no te gołąbeczki wybrali sobie najlepszy pokój-Louis założył ręce na piersiach,
-trza było znaleźć sobie dziewczynę to też byś dostał nastrojową sypialnie z jednym łóżkiem-zaśmiał się Zayn,wszyscy zeszliśmy z powrotem na dół,Harry pokazał nam jeszcze kuchnie,
-jej,ale jestem głodny -Niall poklepał się po brzuchu,
-no dobra,to może przejdziemy się do jakiejś restauracji na obiad,-zaproponował Liam,
-ugh..zobaczcie jaki mamy piękny taras,może lepiej zostaniemy tutaj i przekąsimy coś na miejscu,-uśmiechnęła się Libby,
-właśnie to świetny pomysł.!my z dziewczynami coś upichcimy,-wszystkie trzy pokiwaliśmy energicznie głowami,
-zgoda,zostawiamy was w kuchni a my idziemy zaplanować coś na wieczór-odparł Niall wychodząc z kuchni,
zostaliśmy sami z mętlikiem w głowię ale pełną lodówką,
-no to co robimy?-Natka podrapała się po głowie,
-hmm...widzę że w lodówce są owoce morza,zajmijcie się tym a ja zrobię drinki,-Libby gestykulowała wszystko rękoma tłumacząc nam wszystko krok po kroku,
wszyscy wzięliśmy się do pracy,z racji tego że dochodziła już 3.00 to musieliśmy się pośpieszyć bo i tak to będzie spóźniony obiad,przyznam ze nigdy wcześniej nie przyrządzałam owoców morza ale z pomocą Natki wszystko poszło łatwo i po 30min,udręki wszystko było gotowe,Libby zaniosła na taras drinki a my z natką rozłożyliśmy owoce,
-Chłopcy.!!schodźcie jedzenie gotowe-darła się Natka,Niall wleciał do kuchni jako pierwszy zasiadając od razu do stołu,następnie przyszła reszta,wszyscy byli zachwyceni,atmosfera była znakomita,upał a do tego lekki powiew wiatru,odgłosy uderzających fal o brzeg, a w tle cicha muzyka która puścił Liam,chłopców jak zawsze nie opuszczał dobry humor,
-i co wymyśliliście na wieczór?-z rozmyśleń wybiło mnie pytanie Libby,
-po prostu pójdziemy na plaże-uśmiechnął się Louis,nie ukrywałam ze cieszyłam się na ten pomysł chciałam już jak najszybciej zanurzyć się w wodzie i po wylegiwać na pisaku tak jak na prawdziwych wakacjach,po posiłku wszyscy rozeszli się do siebie,umówiliśmy się o 5.00 przed domkiem,że wszyscy wspólnie pójdziemy na plaże chodź od domku jest to zaledwie kilka kroków.leżałam na łóżku i przeglądałam jakieś czasopismo,podczas gdy Hazza brał prysznic,ponieważ ja byłam już po kąpieli,potrzebowałam tylko umyć zęby i przebrać się w strój,wstałam z łóżka i zapukałam lekko do drzwi,
-mogę?-zapytałam przez ścianę
-jasne-odparł,akurat wychodził z kabiny owinął się ręcznikiem i pomaszerował do pokoju,dokładnie wyszorowałam zęby a z walizki odszukałam kostium,na to założyłam przewiewną białą bawełnianą bluzkę,a na dół shorty,włosy związałam w koka a na usta nałożyłam tylko błyszczyk,gotowa wyszłam z łazienki na łóżku siedział już Harry w kąpielówkach,zagryzłam wargę na sam widok i usiadłam obok,
-Gotowy?-już-spojrzałam na zegarek-4.53-uśmiechnęłam się,
-gotowy-odparł łapiąc mnie za rękę,na nogi wsunęłam jeszcze japonki zadowoleni opuściliśmy pokój,na zewnątrz czekali już wszyscy oprócz Nialla i Louisa,po 5 min,zbiegli zdyszani po schodach,
-sorki,ale pan Tomlinson zajął łazienkę -Niall pokazał Louisowi język,
-to ty szukałeś 20min ,kąpielówek,-zaprotestował Tommo,
-dobra chłopcy koniec tego,idziemy już-uśmiechnęła się Libby przerywając ta żałosną kłótnie która mogłaby trwać wieki,żwawym krokiem ruszyliśmy w stronę plaży,widok był przepiękny czysty błękitny ocean,niebieskie niebo a do tego gdzieniegdzie palmy,zdjęłam japonki i trzymałam je w ręku piasek był gorący,każdy rozłożył sobie koc po dwie osoby tylko Louis i Niall mieli osobno,przytuliłam się do Hazzy i wpatrywałam w błękitne niebo,wsłuchując w szum fal,niestety nie poleżeliśmy za długo ponieważ chłopcy zaczęli zabierać nam koce uciekając z nimi gdzieś do wody,
-czy wy naprawdę nie możecie poleżeć w spokoju nawet jednej godzinki?!-oburzyła się Natka,
-Yyy...Nie-uśmiechnął się do niej Louis,
-no to w takim razie nie mamy wyjścia idziemy do wody-szepnął mi na ucho Hazz,łapiąc za rękę,zdjęłam shorty i bluzkę zostawiając je na kocu, Harry również zdjął spodenki,dogoniła nas reszta biegnąca z rozpędu do wody,zaśmialiśmy się głośno z Harrym biegnąc za nimi ,wszyscy leżeli już zmoczeni po głowę,śmiejąc się w niebo głosy,Styles złapał mnie nisko za nogi i wrzucił na barana,po niespełna sekundzie leżałam na Libby a na mnie Harry,po chwili wszyscy się opanowali i ograniczyli jedynie do małych wygłupów w wodzie przez ponad godzinę,załapaliśmy się na piękny zachód słońca wyszliśmy z wody i usiedliśmy na brzegu plaży wpatrując w niebo,Harry objął mnie z tyłu w tali i delikatnie pocałował,
-Dziękuje że tu ze mną jesteś,-szepnął mi na ucho,podczas gdy inni zachwycali się widokiem,odpowiedziałam mu tylko skrępowanym uśmiechem,po długim czasie jakim przesiedzieliśmy nad wodą niebo zrobiło się już całkiem niebieskie ,zabraliśmy klapki,ciuchy i wróciliśmy do domku,na szczęście nikomu nie chciało się jeść dlatego kolacje mieliśmy już z głowy,wszyscy byli wyczerpani podróżą i była dość późna pora dlatego rozeszliśmy się do swoich pokoi...
no mamy jaki taki ten 31 rozdział no ale niestety cierpimy na zaawansowany brak weny -_- no i pewnie po części z tego powodu kończymy bloga już niebawem ,chce się wyrobić z dodaniem Epilogu do 17 lipca bo wtedy wyjeżdżamy na kolonie ale zobaczymy jak to jeszcze będzie kolejny myślę że koło środy albo nawet wcześniej :) pozdr.
poniedziałek, 2 lipca 2012
Rozdział 30
***Oczami Natki***
Wpadłam do mieszkania cała zdyszana praktycznie biegłam,zebrałam siły i chcę im wszystko wygarnąć wszystko powiedzieć,gdy z salonu wyszli zadowoleni rodzice,
-Oo,Natasha,siadaj zrobię herbatę-uśmiechnęła się niczego nie świadoma matka,
-nie kurwa,nie usiądę i nie chce żadnej pieprzonej herbatki,przyszłam to tylko na chwile-krzyknęłam stanowczo,
-Córciu coś się stało?-zapytał tata,
-tak,kurwa stało się,nie macie już dwóch córek Libby już dawno was znienawidziła a ja ja tez powoli zaczynam to robić-warknęłam-czy wy wiedziecie co teraz się dzieję z waszą najdroższą córką z waszym dzieckiem nie nie wiecie leży zrozpaczona jakby ktoś odebrał jej życie bo co? bo tydzień temu straciła dziecko przez was przez was-oczy momentalnie mi się zaszkliły ,rodzice znieruchomieli,
-co teraz już nie macie tyle do powiedzenia teraz już nie jesteście tacy mądrzy tak?możecie być z siebie dumni dopięliście swego,poroniła a wy nawet się nią nie zainteresowaliście kto był wtedy przy niej,chłopak który chciał się rzucić z klifu,i najlepsi przyjaciele was tam nie było nie było was przy niej,-wlepiłam wzrok w podłogę,
-boże my nie wiedzieliśmy my musimy do niej jechać-popłakała się mama,
-nie,ona nawet nie chce was widzieć,nie chce to przez nerwy poroniła straciła swoje największe szczęście małego Codiego,-zaprotestowałam,
-Codie?-zapytał tata,
-tak Codie,tak miał mieć na imię wasz wnuczek,teraz lepiej jej nie odwiedzajcie są przy niej przyjaciele wy napewno nie jesteście tam potrzebni,a jeśli chodzi o mnie to wyprowadzam się do Liama ,żegnajcie i bądźcie z siebie zadowoleni-zmierzyłam prosto do wyjścia,
-Natasha-zatrzymał mnie ojciec,
-odpuść sobie- nacisnęłam na klamkę i wyszłam z mieszkania,
***2 dni później oczami Juli***
-Louis cholera,pośpiesz się zaraz mamy samolot.!-krzyczałam na chłopaka który wciąż dopakowywał jeszcze swoją torbę,Natka i Liam czekali już w busie,Zayn i Libby zeszli właśnie z góry i poszli również do busa,
-Louis.!-krzyknęłam ponownie,
-szuka skarpetek zaraz zejdzie-uśmiechnął się Niall który również stał gotowy z walizką
-grr..a widziałeś może Hazzę?-zapytałam ironicznie,
-hahah..nie jego nie widziałem-zaśmiał się i wyszedł na dwór,
-tu jestem kochanie,-złapał mnie w pasie był już gotowy i trzymał nasze walizki,
-już jestem co się tak drzesz-pan Tomlinson w końcu raczył zejść z dołu,taszkając za sobą wielką torbę,dokładnie zakluczyliśmy wszystkie drzwi i zapakowaliśmy się do busa,kierowca ruszył i po 15 min byliśmy na lotnisku,
-shit,zaraz się spóźnimy-krzyknęłam na chłopców którzy biegli za mną Natką i Libby na przodzie zostało nam zaledwie kilkanaście minut,na szczęście zdążyliśmy odprawa zajęła nam naprawdę krótko,po niecałej godzinie wszyscy siedzieli już w wygodnym samolocie ja siedziałam z Harrym za nami Libby i Zayn,naprzeciwko nich Natka i Liam a za natką i Liamem Louis z Niallem którzy,zawzięcie flirtują z stewardesą,zaśmiałam się pod nosem i wtuliłam w Hazzę,przed nami szykował sie męczący i długi lot z Londynu na Karaiby,na szczęście Louisowi udało się zdobyć bilety bezpośrednio z Londynu na Karaiby bo inaczej musielibyśmy lecieć liniami American Airlines do Nassau na Bahamach,potem czekałaby nas długo podróż na Barbados,dotarlibyśmy zupełnie wykończeni a nie wypoczęci,usłyszeliśmy komunikat,zapieliśmy pasy i czekaliśmy na start,to najgorsze co mogłoby być,przytuliłam się do Harry'ego i zamknęłam oczy,wreszcie wybiliśmy się w górę,zafascynowana podziwiałam widoki za szybą,kolejne godziny litu mijały szybko,rozmawiałam z dziewczynami i omawialiśmy wszystkie palny na Karaibach,w trzeciej godzinie lotu zasnęłam ze słuchawkami w uszach,
-Julia,kochanie,za pół godziny lądujemy-szturchał mną Harry,
-co ?przespałam cały lot?-zapytałam przecierając oczy,
-na to wygląda-wyszczerzył się,rozejrzałam się po samolocie Libby spała wtulona w Zayna a ten robił coś na telefonie,Niall i Louis wykłócali się o żelki a Natka z Liamem szperali w laptopie,uśmiechnęłam się do Hazzy i wyjęłam swoje żelki ponieważ robiłam się już głodna,
-Oo..Julia już wstałaś i masz żelki-usłyszałam piskliwy głos Horana który momentalnie puścił żelki Louisa i przysiadł się do mnie,
-mogę trochę?-wpakował się pomiędzy mnie a Harry'ego
-Niall widzisz że tu nie ma miejsca idź do siebie zaraz lądujemy,-skarcił go loczek
-no właśnie zaraz a nie tera a ja mam ochotę na żelki które zabrał mi Louis-wyszczerzył się pakując mi łapę do torebki,gdy opróżniliśmy całą zawartość,usłyszeliśmy komunikat o lądowaniu,przymuszony Niall wrócił na miejsce a my zapieliśmy pasy,Zayn obudził Libby a ja spakowałam rzeczy i papierki porozwalane po siedzeniach do torebki,
-Harry coś ty tu robił jak ja spałam?-zapytałam chłopaka poruszając brwiami,
-ten tego byłem głodny i jeszcze graliśmy w karty z chłopakami-pocałował mnie w czoło,samolot wylądował a my z ulgą wyszliśmy na zewnątrz,na lotnisku czekała już nasza taksówka chłopcy zabrali walizki i ruszyliśmy do samochodu,jestem ciekawa jak ten domek wygląda,okazało się że nie jest jakoś strasznie daleko od lotniska można powiedzieć że po 45 min,taksówka wysadziła nas w środku jakiegoś osiedla rozejrzałam się po okolicy wszystkie domki byłe wspaniałe,naprawdę przepiękna okolica,
-niestety mój domek jest troszeczkę dalej będziemy musieli przejść się na pieszo ponieważ tam taksówka nie może wjechać-zakomunikował Harry ruszając przed siebie wszyscy podążyliśmy za nim,podziwiając piękne krajobrazy,po 15,min byliśmy na miejscu,dziewczyny znieruchomieli przyznam że chłopcy również byli zaskoczeni,nie widziałam co powiedzieć stałam i patrzyłam się na przepiękny domek letniskowy wyglądał bajecznie,zaraz za nim był piękny widok na ocean,nie mogłam uwierzyć że będę mieszkać w czymś takim aż 4 dni,dziewczyny zaczęły skakać na chłopców i cieszyć się jak małe dzieci podeszłam do Harry'ego,
-dziękuję-pocałowałam go namiętnie w usta,
-nie ma za co-odwzajemnił pocałunek,
-no dobrze zapraszam do środka,-wszyscy ponownie ruszyli za Harrym,
Louis i Niall wybiegli na przód i z rozbiegu wskoczyli do basenu,wszyscy zaczęli się śmiać,
-no dziewczyny ściągać te ciuchy i chodźcie woda jest gorąca -Niall wynurzył się z wody,
-nie my narazie tylko na was popatrzymy -Libby rozsiadła się wygodnie przy samej barierce basenu,ja i Natka usiedliśmy koło niej spuszczając nogi w dół,po chwili usłyszeliśmy jeden wielki plusk i resztę chłopców w wodzie,
-kochanie chodź no,-Harry przybliżył się do mnie,
-tak-byłam pewna że chce mi coś powiedzieć,ten tylko pociągnął mnie za bokserkę i po niespełna sekundzie leżałam na nim w wodzie,
-Styles idioto.!-warknęłam na niego,
-oj nie przesadzaj i chodź do mnie-wciągnął mnie na materac i po chwili siedziałam na nim okrakiem dryfując na wodzie,
nim się obejrzałam Libby i Natka leżały w basenie wciągnięte przez chłopców,
Libby która trochę boi się wody zaczęła krzyczeć ze zaraz się utopi,jednak Zayn tak samo jak my wciągnął ją na materac,Natka z Liamem romansowali gdzieś w kącie a Louis z Niallem urządzili sobie bitwę na chlapanie,
-chłopaki uspokójcie się-zaśmiałam się,
-tak no dobra to chodź tu-Louis zciągnął mnie z materaca i zaczął mnie topić ,
-aa,Louis zostaw mnie Louis,aa Harry kochanie pomóż mi,-zrobiłam minę szczeniaczka gdy ten tylko się zaśmiał.wreszcie uwolniłam się z rak Louisa i chciałam go złapać,
-no chodź to Tomlinson,-krzyknęłam na cały basen,dziewczyny nie mogły wytrzymać ze śmiechu,z racji tego ze Louis umie nurkować a ja nie odpuściłam sobie ganianie go i wróciłam na materac,
-kochanie nic ci się nie stało-spytał uśmiechnięty Harry,przytulając mnie do siebie,
-hahaha,bardzo śmieszne-,-zmierzyłam go wzrokiem
-no nie gniewaj się i chodź tu,-pocałował mnie w usta gdy dostaliśmy z buzię z jakiejś styropianowej rurki ,odwróciłam głowę i zobaczyłam Zayna z Liamem i Louisa,którzy zawzięcie tłuką się na jakieś długie rurki
-oj sory,to miało być do Zayna,-uśmiechnął się Liam ,
-dobra koniec tego wychodzimy z basenu,pokaże wam resztę domu,a potem pójdziemy nad wodę ale nie do basenu tylko na plaże-uśmiechnął się Harry wychodząc z basenu ,chłopcy nie byli zbyt zadowoleni ale posłusznie opuścili basen..
Wpadłam do mieszkania cała zdyszana praktycznie biegłam,zebrałam siły i chcę im wszystko wygarnąć wszystko powiedzieć,gdy z salonu wyszli zadowoleni rodzice,
-Oo,Natasha,siadaj zrobię herbatę-uśmiechnęła się niczego nie świadoma matka,
-nie kurwa,nie usiądę i nie chce żadnej pieprzonej herbatki,przyszłam to tylko na chwile-krzyknęłam stanowczo,
-Córciu coś się stało?-zapytał tata,
-tak,kurwa stało się,nie macie już dwóch córek Libby już dawno was znienawidziła a ja ja tez powoli zaczynam to robić-warknęłam-czy wy wiedziecie co teraz się dzieję z waszą najdroższą córką z waszym dzieckiem nie nie wiecie leży zrozpaczona jakby ktoś odebrał jej życie bo co? bo tydzień temu straciła dziecko przez was przez was-oczy momentalnie mi się zaszkliły ,rodzice znieruchomieli,
-co teraz już nie macie tyle do powiedzenia teraz już nie jesteście tacy mądrzy tak?możecie być z siebie dumni dopięliście swego,poroniła a wy nawet się nią nie zainteresowaliście kto był wtedy przy niej,chłopak który chciał się rzucić z klifu,i najlepsi przyjaciele was tam nie było nie było was przy niej,-wlepiłam wzrok w podłogę,
-boże my nie wiedzieliśmy my musimy do niej jechać-popłakała się mama,
-nie,ona nawet nie chce was widzieć,nie chce to przez nerwy poroniła straciła swoje największe szczęście małego Codiego,-zaprotestowałam,
-Codie?-zapytał tata,
-tak Codie,tak miał mieć na imię wasz wnuczek,teraz lepiej jej nie odwiedzajcie są przy niej przyjaciele wy napewno nie jesteście tam potrzebni,a jeśli chodzi o mnie to wyprowadzam się do Liama ,żegnajcie i bądźcie z siebie zadowoleni-zmierzyłam prosto do wyjścia,
-Natasha-zatrzymał mnie ojciec,
-odpuść sobie- nacisnęłam na klamkę i wyszłam z mieszkania,
***2 dni później oczami Juli***
-Louis cholera,pośpiesz się zaraz mamy samolot.!-krzyczałam na chłopaka który wciąż dopakowywał jeszcze swoją torbę,Natka i Liam czekali już w busie,Zayn i Libby zeszli właśnie z góry i poszli również do busa,
-Louis.!-krzyknęłam ponownie,
-szuka skarpetek zaraz zejdzie-uśmiechnął się Niall który również stał gotowy z walizką
-grr..a widziałeś może Hazzę?-zapytałam ironicznie,
-hahah..nie jego nie widziałem-zaśmiał się i wyszedł na dwór,
-tu jestem kochanie,-złapał mnie w pasie był już gotowy i trzymał nasze walizki,
-już jestem co się tak drzesz-pan Tomlinson w końcu raczył zejść z dołu,taszkając za sobą wielką torbę,dokładnie zakluczyliśmy wszystkie drzwi i zapakowaliśmy się do busa,kierowca ruszył i po 15 min byliśmy na lotnisku,
-shit,zaraz się spóźnimy-krzyknęłam na chłopców którzy biegli za mną Natką i Libby na przodzie zostało nam zaledwie kilkanaście minut,na szczęście zdążyliśmy odprawa zajęła nam naprawdę krótko,po niecałej godzinie wszyscy siedzieli już w wygodnym samolocie ja siedziałam z Harrym za nami Libby i Zayn,naprzeciwko nich Natka i Liam a za natką i Liamem Louis z Niallem którzy,zawzięcie flirtują z stewardesą,zaśmiałam się pod nosem i wtuliłam w Hazzę,przed nami szykował sie męczący i długi lot z Londynu na Karaiby,na szczęście Louisowi udało się zdobyć bilety bezpośrednio z Londynu na Karaiby bo inaczej musielibyśmy lecieć liniami American Airlines do Nassau na Bahamach,potem czekałaby nas długo podróż na Barbados,dotarlibyśmy zupełnie wykończeni a nie wypoczęci,usłyszeliśmy komunikat,zapieliśmy pasy i czekaliśmy na start,to najgorsze co mogłoby być,przytuliłam się do Harry'ego i zamknęłam oczy,wreszcie wybiliśmy się w górę,zafascynowana podziwiałam widoki za szybą,kolejne godziny litu mijały szybko,rozmawiałam z dziewczynami i omawialiśmy wszystkie palny na Karaibach,w trzeciej godzinie lotu zasnęłam ze słuchawkami w uszach,
-Julia,kochanie,za pół godziny lądujemy-szturchał mną Harry,
-co ?przespałam cały lot?-zapytałam przecierając oczy,
-na to wygląda-wyszczerzył się,rozejrzałam się po samolocie Libby spała wtulona w Zayna a ten robił coś na telefonie,Niall i Louis wykłócali się o żelki a Natka z Liamem szperali w laptopie,uśmiechnęłam się do Hazzy i wyjęłam swoje żelki ponieważ robiłam się już głodna,
-Oo..Julia już wstałaś i masz żelki-usłyszałam piskliwy głos Horana który momentalnie puścił żelki Louisa i przysiadł się do mnie,
-mogę trochę?-wpakował się pomiędzy mnie a Harry'ego
-Niall widzisz że tu nie ma miejsca idź do siebie zaraz lądujemy,-skarcił go loczek
-no właśnie zaraz a nie tera a ja mam ochotę na żelki które zabrał mi Louis-wyszczerzył się pakując mi łapę do torebki,gdy opróżniliśmy całą zawartość,usłyszeliśmy komunikat o lądowaniu,przymuszony Niall wrócił na miejsce a my zapieliśmy pasy,Zayn obudził Libby a ja spakowałam rzeczy i papierki porozwalane po siedzeniach do torebki,
-Harry coś ty tu robił jak ja spałam?-zapytałam chłopaka poruszając brwiami,
-ten tego byłem głodny i jeszcze graliśmy w karty z chłopakami-pocałował mnie w czoło,samolot wylądował a my z ulgą wyszliśmy na zewnątrz,na lotnisku czekała już nasza taksówka chłopcy zabrali walizki i ruszyliśmy do samochodu,jestem ciekawa jak ten domek wygląda,okazało się że nie jest jakoś strasznie daleko od lotniska można powiedzieć że po 45 min,taksówka wysadziła nas w środku jakiegoś osiedla rozejrzałam się po okolicy wszystkie domki byłe wspaniałe,naprawdę przepiękna okolica,
-niestety mój domek jest troszeczkę dalej będziemy musieli przejść się na pieszo ponieważ tam taksówka nie może wjechać-zakomunikował Harry ruszając przed siebie wszyscy podążyliśmy za nim,podziwiając piękne krajobrazy,po 15,min byliśmy na miejscu,dziewczyny znieruchomieli przyznam że chłopcy również byli zaskoczeni,nie widziałam co powiedzieć stałam i patrzyłam się na przepiękny domek letniskowy wyglądał bajecznie,zaraz za nim był piękny widok na ocean,nie mogłam uwierzyć że będę mieszkać w czymś takim aż 4 dni,dziewczyny zaczęły skakać na chłopców i cieszyć się jak małe dzieci podeszłam do Harry'ego,
-dziękuję-pocałowałam go namiętnie w usta,
-nie ma za co-odwzajemnił pocałunek,
-no dobrze zapraszam do środka,-wszyscy ponownie ruszyli za Harrym,
Louis i Niall wybiegli na przód i z rozbiegu wskoczyli do basenu,wszyscy zaczęli się śmiać,
-no dziewczyny ściągać te ciuchy i chodźcie woda jest gorąca -Niall wynurzył się z wody,
-nie my narazie tylko na was popatrzymy -Libby rozsiadła się wygodnie przy samej barierce basenu,ja i Natka usiedliśmy koło niej spuszczając nogi w dół,po chwili usłyszeliśmy jeden wielki plusk i resztę chłopców w wodzie,
-kochanie chodź no,-Harry przybliżył się do mnie,
-tak-byłam pewna że chce mi coś powiedzieć,ten tylko pociągnął mnie za bokserkę i po niespełna sekundzie leżałam na nim w wodzie,
-Styles idioto.!-warknęłam na niego,
-oj nie przesadzaj i chodź do mnie-wciągnął mnie na materac i po chwili siedziałam na nim okrakiem dryfując na wodzie,
nim się obejrzałam Libby i Natka leżały w basenie wciągnięte przez chłopców,
Libby która trochę boi się wody zaczęła krzyczeć ze zaraz się utopi,jednak Zayn tak samo jak my wciągnął ją na materac,Natka z Liamem romansowali gdzieś w kącie a Louis z Niallem urządzili sobie bitwę na chlapanie,
-chłopaki uspokójcie się-zaśmiałam się,
-tak no dobra to chodź tu-Louis zciągnął mnie z materaca i zaczął mnie topić ,
-aa,Louis zostaw mnie Louis,aa Harry kochanie pomóż mi,-zrobiłam minę szczeniaczka gdy ten tylko się zaśmiał.wreszcie uwolniłam się z rak Louisa i chciałam go złapać,
-no chodź to Tomlinson,-krzyknęłam na cały basen,dziewczyny nie mogły wytrzymać ze śmiechu,z racji tego ze Louis umie nurkować a ja nie odpuściłam sobie ganianie go i wróciłam na materac,
-kochanie nic ci się nie stało-spytał uśmiechnięty Harry,przytulając mnie do siebie,
-hahaha,bardzo śmieszne-,-zmierzyłam go wzrokiem
-no nie gniewaj się i chodź tu,-pocałował mnie w usta gdy dostaliśmy z buzię z jakiejś styropianowej rurki ,odwróciłam głowę i zobaczyłam Zayna z Liamem i Louisa,którzy zawzięcie tłuką się na jakieś długie rurki
-oj sory,to miało być do Zayna,-uśmiechnął się Liam ,
-dobra koniec tego wychodzimy z basenu,pokaże wam resztę domu,a potem pójdziemy nad wodę ale nie do basenu tylko na plaże-uśmiechnął się Harry wychodząc z basenu ,chłopcy nie byli zbyt zadowoleni ale posłusznie opuścili basen..
no ten tego dobiliśmy do 30 :D,powiem wam że nie znów nie jesteśmy zbytnio zadowolone z tego rozdziału, no cóż brakuje nam weny ta piękna pogoda nas rozprasza ale postaramy się następne dni na Karaibach opisać jakoś lepiej :) no i chcieliśmy wam też powiedzieć że powoli zbliżamy się ku końcowi naszego bloga,myślę że pojawi się jeszcze z kilka rozdziałów i tyle mamy już zakończenie no dobra to tyle następny będzie koło czwartku a może wcześniej :) a i jeszcze nie smućcie się ponieważ w zanadrzu mamy kolejnego bloga którego być może niebawem udostępnimy..
piątek, 29 czerwca 2012
Rozdział 29 :D Holiday
***Oczami Harry'ego***
Byłem prze szczęśliwy Julia mi wybaczyła znów jesteśmy razem moje życie w końcu odzyskało jakiś sens to nie zmienia faktu że zachowałem się jak idiota i nie wybaczę sobie tego ,ale teraz to jest mało ważne teraz liczymy się tylko my myślałem o wspólnym wyjeździe o nadrobieniu tych kilku miesięcy,spojrzałem w bok Julia leżała na moim łóżku przeglądając coś na TT postanowiłem zapytać od razu,-
-kochanie?
-tak?-spojrzała na mnie,
-co myślisz żebyśmy gdzieś wyjechali odpoczęli, może Karaiby mam tam domek,-wyjechałem prosto z mostu,
-wiesz chciałabym ale Libby nie zostawię jej teraz samej potrzebuję mnie,-skrzywiła się
-przecież wszyscy mogą jechać z nami teraz dobrze to nam zrobi-uśmiechnąłem się,
-naprawdę?!-ucieszyła się,
-no pewnie-przytaknąłem głową,
-jesteś kochany dziękuje-pocałowała mnie w usta,
-ale zaraz ja mam jeszcze szkołę zresztą ty też,-wykrzywiła twarz,
-pojedziemy w piątek po szkole i jak wrócimy we wtorek to chyba nic się nie stanie jak opuścimy dwa dni szkoły-ponownie się uśmiechnąłem,
-racja-przytaknęła i zeszła z łóżka,
-gdzie idziesz?-zapytałem,
-no jak to gdzie powiedzieć Libby,-odpowiedziała uradowana,zaśmiałem się pod nosem i wziąłem się za przeglądanie Twittera
***Oczami Juli***
zbiegłam na dół i weszłam do sypialni Libby i Zayna,dziewczyna siedziała na łóżku z podkulonymi nogami a Zayna nie było
-cześć mogę ?-wychyliłam się zza drzwi
-jasne wejdź-poklepała miejsce obok,
-słuchaj Harry wpadł na genialny pomysł-zaczęłam,
-tak?-uśmiechnęła się,
-co ty na to żebyśmy wszyscy razem wyjechali na Karaiby,Hazz ma tam domek,
-hmm..no może rzeczywiście to nie głupi pomysł,a kiedy mielibyśmy wyjeżdżać-zapytała.
-no w piątek po szkole czyli za dwa dni-wyszczerzyłam się,
-ja jestem na tak,idź porozmawiaj z resztą,
-ok to idę-odpowiedziałam i wyszłam z pokoju,wszyscy oprócz Harry'ego siedzieli w salonie
-no heeej,chłooopaki-poruszyłam śmiesznie brwiami,szczerząc się przy tym jak idiotka,
-czego chcesz -Liam posłał mi złowrogie spojrzenie,
-Ey,czy ja muszę zawszę coś chcieć po po prostu jestem miła,
-ta ehe-skomentował Niall
-no dobra przyszłam się coś was spytać,
-wiedziałem-przerwał mi Liam,
-dasz mi skończyć-krzyknęłam i wróciłam do objaśniania im wszystkiego,
-no dobra postawie sprawę jasno,my wszyscy,piątek,Karaiby,domek Hazzy
-Co?-zmarszczył czoło Louis.
-no pomyśleliśmy że fajnie by było gdzieś wyskoczyć oderwać się od problemów na parę dni no i Karaiby to świetne miejsce nie sądzicie?-uśmiechnęłam się,
-świetny pomysł-zaklaskał w dłonie Niall,
-mi tez się wydaję że przyda nam się trochę odpoczynku-poparł mnie Liam,
-no to świetnie,w piątek lecimy,a tak w ogóle to gdzie Natka?-zwróciłam się do Payna,
-pojechała do domu coś załatwić-odparł,
-no dobrze to kto zarezerwuje bilety?-popatrzyłam na Tomlinosna,
-no ok ja to zrobię-wstał z kanapy i po chwili trzymał już telefon w ręce,zadowolona z siebie poszłam na górę do pokoju ,Harry leżał na łóżku w samych bokserkach i słuchał muzyki nawet nie zauważył że przyszłam po cichu położyłam się obok niego,ten odwrócił głowę i wyjął słuchawki z uszu rzucając je gdzieś na podłogę
-i jak rozmawiałaś z nimi?-spytał wtulając się we mnie,
-tak rozmawiałam i Louis właśnie zarezerwował bilety,
-to dobrze-przytulił mnie i delikatnie pocałował,przygryzłam wargę i odwzajemniłam pocałunek,mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową i wsłuchiwałam się w każde uderzenie serca,uniosłam głowę i zatopiłam się w jego zielonych tęczówkach w których błyskały iskierki radości,patrzyliśmy sobie w oczy,gdy Hazza zaczął rozpinać mi guziki od koszulki,doskonale wiedziałam o co mu chodzi
-Harry nie teraz przecież w każdej chwili może ktoś tu wejść-wymyśliłam słabą wymówkę bo tak naprawdę nie byłam jeszcze na to gotowa,po tak długiej przerwie w związku i w tym wszystkim udawać że nic się nie stało,
-rozumiem że nie jesteś jeszcze na to wszystko z powrotem gotowa,i rozumiem że to dzieję się za szybko-domyślił ie,
-Harry,ja po prostu nie zrozum mnie źle -zaczęłam się tłumaczyć,
-przestań przecież,rozumiem nie będę cię do niczego zmuszał jak będziesz gotowa daj mi znak-uśmiechnął się i ponownie mnie przytulił,posłałam mu mój zniewalający uśmiech i dałam soczystego buziaka w policzek....
Byłem prze szczęśliwy Julia mi wybaczyła znów jesteśmy razem moje życie w końcu odzyskało jakiś sens to nie zmienia faktu że zachowałem się jak idiota i nie wybaczę sobie tego ,ale teraz to jest mało ważne teraz liczymy się tylko my myślałem o wspólnym wyjeździe o nadrobieniu tych kilku miesięcy,spojrzałem w bok Julia leżała na moim łóżku przeglądając coś na TT postanowiłem zapytać od razu,-
-kochanie?
-tak?-spojrzała na mnie,
-co myślisz żebyśmy gdzieś wyjechali odpoczęli, może Karaiby mam tam domek,-wyjechałem prosto z mostu,
-wiesz chciałabym ale Libby nie zostawię jej teraz samej potrzebuję mnie,-skrzywiła się
-przecież wszyscy mogą jechać z nami teraz dobrze to nam zrobi-uśmiechnąłem się,
-naprawdę?!-ucieszyła się,
-no pewnie-przytaknąłem głową,
-jesteś kochany dziękuje-pocałowała mnie w usta,
-ale zaraz ja mam jeszcze szkołę zresztą ty też,-wykrzywiła twarz,
-pojedziemy w piątek po szkole i jak wrócimy we wtorek to chyba nic się nie stanie jak opuścimy dwa dni szkoły-ponownie się uśmiechnąłem,
-racja-przytaknęła i zeszła z łóżka,
-gdzie idziesz?-zapytałem,
-no jak to gdzie powiedzieć Libby,-odpowiedziała uradowana,zaśmiałem się pod nosem i wziąłem się za przeglądanie Twittera
***Oczami Juli***
zbiegłam na dół i weszłam do sypialni Libby i Zayna,dziewczyna siedziała na łóżku z podkulonymi nogami a Zayna nie było
-cześć mogę ?-wychyliłam się zza drzwi
-jasne wejdź-poklepała miejsce obok,
-słuchaj Harry wpadł na genialny pomysł-zaczęłam,
-tak?-uśmiechnęła się,
-co ty na to żebyśmy wszyscy razem wyjechali na Karaiby,Hazz ma tam domek,
-hmm..no może rzeczywiście to nie głupi pomysł,a kiedy mielibyśmy wyjeżdżać-zapytała.
-no w piątek po szkole czyli za dwa dni-wyszczerzyłam się,
-ja jestem na tak,idź porozmawiaj z resztą,
-ok to idę-odpowiedziałam i wyszłam z pokoju,wszyscy oprócz Harry'ego siedzieli w salonie
-no heeej,chłooopaki-poruszyłam śmiesznie brwiami,szczerząc się przy tym jak idiotka,
-czego chcesz -Liam posłał mi złowrogie spojrzenie,
-Ey,czy ja muszę zawszę coś chcieć po po prostu jestem miła,
-ta ehe-skomentował Niall
-no dobra przyszłam się coś was spytać,
-wiedziałem-przerwał mi Liam,
-dasz mi skończyć-krzyknęłam i wróciłam do objaśniania im wszystkiego,
-no dobra postawie sprawę jasno,my wszyscy,piątek,Karaiby,domek Hazzy
-Co?-zmarszczył czoło Louis.
-no pomyśleliśmy że fajnie by było gdzieś wyskoczyć oderwać się od problemów na parę dni no i Karaiby to świetne miejsce nie sądzicie?-uśmiechnęłam się,
-świetny pomysł-zaklaskał w dłonie Niall,
-mi tez się wydaję że przyda nam się trochę odpoczynku-poparł mnie Liam,
-no to świetnie,w piątek lecimy,a tak w ogóle to gdzie Natka?-zwróciłam się do Payna,
-pojechała do domu coś załatwić-odparł,
-no dobrze to kto zarezerwuje bilety?-popatrzyłam na Tomlinosna,
-no ok ja to zrobię-wstał z kanapy i po chwili trzymał już telefon w ręce,zadowolona z siebie poszłam na górę do pokoju ,Harry leżał na łóżku w samych bokserkach i słuchał muzyki nawet nie zauważył że przyszłam po cichu położyłam się obok niego,ten odwrócił głowę i wyjął słuchawki z uszu rzucając je gdzieś na podłogę
-i jak rozmawiałaś z nimi?-spytał wtulając się we mnie,
-tak rozmawiałam i Louis właśnie zarezerwował bilety,
-to dobrze-przytulił mnie i delikatnie pocałował,przygryzłam wargę i odwzajemniłam pocałunek,mocno wtuliłam się w jego klatkę piersiową i wsłuchiwałam się w każde uderzenie serca,uniosłam głowę i zatopiłam się w jego zielonych tęczówkach w których błyskały iskierki radości,patrzyliśmy sobie w oczy,gdy Hazza zaczął rozpinać mi guziki od koszulki,doskonale wiedziałam o co mu chodzi
-Harry nie teraz przecież w każdej chwili może ktoś tu wejść-wymyśliłam słabą wymówkę bo tak naprawdę nie byłam jeszcze na to gotowa,po tak długiej przerwie w związku i w tym wszystkim udawać że nic się nie stało,
-rozumiem że nie jesteś jeszcze na to wszystko z powrotem gotowa,i rozumiem że to dzieję się za szybko-domyślił ie,
-Harry,ja po prostu nie zrozum mnie źle -zaczęłam się tłumaczyć,
-przestań przecież,rozumiem nie będę cię do niczego zmuszał jak będziesz gotowa daj mi znak-uśmiechnął się i ponownie mnie przytulił,posłałam mu mój zniewalający uśmiech i dałam soczystego buziaka w policzek....
Bosze,bosze na początku naprawdę was tak mocno przepraszamy ale to tak mocno mocno,dość że długo nie dodawaliśmy to teraz wyszły takie wypociny,wiem jest straszny ale stwierdziliśmy że koniec roku to coś dodamy no i napisaliśmy takie ugh.coś mieliśmy nie skrzanić tego rozdziału no ale skrzaniliśmy,trudno jakoś przeżyjemy obiecujemy ze w następnym wszystko odrobimy no i na Karaibach również :).no a teraz pochwalcie się tutaj świadectwami kto ma czerwony pasek? bo my niestety nie :( ufff i nareszcie ta wolność WAKACJEE:D czujecie to ?! a no i jeszcze bym zapomniała jakie plany na ten błogie dwa miesiące jakieś wyjazdy ? co do rozdziału to również nie możemy przewidzieć kiedy się pojawi a będzie on z perspektywy Natki :D
a jeszcze wam zaspamuje moim kotkiem Larrym :D
poniedziałek, 25 czerwca 2012
Rozdział 28
***Oczmi Nialla***
-nie ma go już prawie godzinę biegnij za nim nie wiadomo co strzeli mu do tej głowy .!!-z moich rozmyśleń wybił mnie głos Harry'ego który krzyczał jak opętany ale sam nie mógł iść ponieważ wszyscy byli teraz przy Libby,bez zastanowienia zabrałem bluzę i wybiegłem z szpitala wszyscy wiedzieli gdzie teraz przebywa,niemal biegłem nad klif wcześniej nie myślałem o tym co może sobie zrobić wszyscy zajęliśmy się Libby ale teraz gdy tak biegnę to coraz bardziej się denerwuję że mógł nawet skoczyć z tego klifu,nerwy wzięły górę zacząłem bardzo szybko biec ocierając się o drzewa ,w końcu dobiegałem na miejsce Zayn siedział z podkulonymi nogami,momentalnie mi ulżyło że nie leży teraz gdzieś na dole,podszedłem do niego bliżej,
-Zayn..-wypowiedziałem niemalże szeptem.Nie odpowiedział.
-Zayn..,-powtórzyłem ,jednak ten nadal patrzył tępo w ziemię,
-myślę że czas się zbierać Libby cię potrzebuję -złapałem go a zziębnięte dłonie i usiadłem obok niego,
-ona pewnie nawet nie chcę mnie widzieć,to wszystko przeze mnie źle się nią opiekowałem nie potrzebnie zawiozłem ją do tych rodziców pojechała tam i tylko się denerwowała co ja wygaduję..ona cały czas się denerwowała ..a teraz tak po prostu uciekłem i ją zostawiłem. jestem beznadziejny-powiedział i schował twarz w moje ramiona ,
-przestań Zayn nie mów tak ona tak nie myśli to nie jest niczyja wina rozumiesz niczyja-tłumaczyłem mu jak małemu dziecku,ten tylko głośno zapłakał,bez słowa po prostu go przytuliłem wiedziałem że teraz tego potrzebuję płakał w moje ramię nawet nie wiem ile straciłem rachubę czasu może minęło 5 min a może godzina nie wiem,..
-chodźmy już Libby cię potrzebuję musisz teraz przy niej być martwiła się o ciebie-podniosłem go z zimnej trawy i w milczeniu udaliśmy się prosto do szpitala..
***Oczami Libby***
Wszyscy opuścili już mój pokój leżałam sama na szpitalnym łóżku płakałam cały czas płaczę martwiłam się o Zayna jeśli mu się coś stało byłam wykończona całą noc walczyłam o dziecko ale i tak nie zmrużyłam oka nagle do pokoju przyszła Julia,
-i jak się czujesz-zadała standardowe pytanie które słyszałam dzisiaj już ze sto razy,pokiwałam przecząco głową i poklepałam miejsce obok mnie ,Julia usiadła i bez słowa mocno mnie przytuliła
-Dlaczego Ja?Dlaczego akurat Ja?może jakbym się ograniczała to to wszystko nie miałoby miejsca może jakbym nie pojechała do rodziców..-mówiłam poprzez łzy,
-Przestań.!nie obwiniaj się akurat los tak chciał i nic na to nie poradzimy a właśnie twoi rodzice zdzwoniłaś do nich?-zapytał Julia,
-nie nie chce ich teraz widzieć,dopięli swego a ja im nie wybaczę-skrzywiłam się,Julia pokiwała tylko głową gdy do pokoju wszedł Zayn od ponad kilkunastu godzin uśmiechnęłam się ,cieszyłam się że jest cały i nic mus ie nie stało,
-to ja już nie przeszkadzam -Julia wyszła z pokoju,Zayn zajął miejsce na którym wcześniej siedział Julia i mocno mnie przytulił
-Przepraszam ,to wszystko moja wina powinienem cię pilnować może jakby..
-nie proszę Zayn,nie kończ wiem że to głupie bo dopiero Julia tłumaczyła mi żebym się nie obwiniała a teraz powtórzę to tobie
-To nie nasza wina słyszałeś co powiedział lekarz dziecko była bardzo słabe za słabe..
-Libby ja jestem beznadziejny teraz zamiast z tobą być to ja uciekłem jak jakiś tchórz ,
-nie mów tak ,pewnie jakbym mogła wstać z tego łóżka to zrobiłabym to samo ,no już uśmiechnij się nie jest łatwo ale przynajmniej spróbujmy dla Cody'ego- spojrzałam mu w oczy,
-Dla Cody'ego- powtórzył i delikatnie mnie pocałował ,potem przez całe popołudnie ktoś u mnie siedział ,poprawiali mi humor nawet mniej płakałam to już był jakiś postęp,
***tydzień później oczami Juli***
Dziś Libby wychodzi ze szpitala ponieważ lekarze stwierdzili że wszytko jest już dobrze przyjechałam po nią z Harrym i Zaynem,
-spakowałaś już wszystko?-po raz kolejny zapytałam się Libby,
-tak-mruknęła pod nosem i zasunęła torbę,Zayn poszedł po wypis a my zeszliśmy już na dół,nie musieliśmy na niego długo czekać ponieważ po 5 min był już na parkingu zapakowaliśmy się do samochodu Harry'ego i ruszyliśmy całą drogę przejechaliśmy w milczeniu wszyscy mieli grobowe miny,Harry podwiózł mnie do domu i odjechali do chłopców weszłam do mieszkania mama robiła coś w kuchni ,
-wróciłam-rzuciłam i udałam się prosto do pokoju,położyłam się na łóżku nie minęło nawet 5 min gdy do pokoju zapukała mama
-otwarte-wymamrotałam i mama weszła do środka siadając obok mnie,
-i jak się czuję Libby?-zapytała zmartwionym głosem,
-Hmmm Libby,Libby trochę odżyła te wizyty przez tydzień u psychologa znacznie jej pomogły ale zato Zayn..-zrobiłam pauzę
-Tak-słuchała mama,
-do nikogo się nie odzywa chodzi smutny i przybity ,to wrak człowieka strasznie mocno to przeżywa nie daję sobie pomóc twierdzi że wszystko est okej.-skrzywiłam się,
-Hmm...myślę że to minie,jak to mówią czas leczy rany ale narazie nie będzie łatwo strata dziecka to naprawdę coś strasznego-powiedziała mama i wyszła z pokoju,zostałam sama z mętlikiem w głowie byłam bardzo zmęczona przez ten tydzień praktycznie wszystkie noce spędzałam u Libby w szpitalu a potem biegłam do szkoły ,chciało mi się spać ale i tak postawiłam na to że przejdę się na spacer ,narzuciłam na siebie bluzę z kapturem a na stopy wcisnęłam zniszczone conversy
-a ty gdzie się wybierasz jest już późno?!-skarciła mnie mama stojąc mi w przejściu,
-Yyy..przewietrzyć się będę koło-spojrzałam na zegarek-koło 22.00-odpowiedziałam i wyszłam z mieszkania na dworze padał lekki deszcz ,naciągnęłam kaptur na głowę a w uszy włożyłam słuchawki ,ruszyłam powolnym krokiem w stronę parku,nagle usłyszałam za sobą głośny pisk opon,odwróciłam głowę i właśnie z czarnej wylakierowanej BMW-icy wysiadła grupka wytapetowanych dziewczyn rozpoznałam Blance i jej przyjaciółeczki,zignorowałam to że idą za mną i ruszyłam pewnie przed siebie,
-Ooo kogo my tu mamy czyżby to sierotka Julia ?-zagwizdała jedna z nich.Zignorowałam to.
-a kto ci pozwolił wychodzić na spacerki o tej godzinie na za późno jak na ciebie.!-krzyknęła Blanca i zastawiła mi drogę,
-Zostaw mnie.!-warknęłam i chciałam ją ominąć jednak złapała mnie za nadgarstki,
-Puść mnie wytapetowana laluniu-chciałam wyswobodzić się z uścisku
Na co liczyłaś ? Że cię kocha ? Że nie będzie umiał bez ciebie żyć? Nie bądź śmieszna . On chciał się tylko pobawić nic więcej-nagle zmieniła temat na Harry'ego nie chciałam tego słyszeć,
-co ty sobie do cholery wyobrażasz? że kim ty jesteś jakąś pieprzoną księżniczką,myślisz że jak masz bogatego tatusia to możesz wszystko.?! wypierdalaj z mojego życia a co do Harry;ego to nic sobie nie wyobrażałam to ty sobie robiłaś złudne nadzieję-oczy momentalnie mi się zaszkliły nie wytrzymałam i wymierzyłam ręką prosto w jej polik,złapała się za niego i cichutko syknęła,chciałam uwolnić się z jej uścisku jednak złapała mnie jeszcze mocniej nie miałam szans uciec zaczynałam się bać,
-ty pierdolona pozerko .! trzymaj ręce przy sobie .!!-wykrzyczała i walnęła mnie w twarz jednak dwa razy mocniej i z pięści. z buzi poleciała mi krew,
-i co nadal jesteś tak odważna następnym razem pomyśl zanim do twojego pustego łba przyjdzie jakiś genialny pomysł-zaśmiała się i mocno mnie szarpnęła,
-ZOSTAW JĄ.!!-usłyszałam głośny krzyk i biegnącą osobę doskonale rozpoznałam głos to był Harry tylko skąd on się tu wziął,podbiegł do nas i odciągnął ode mnie Blance osunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać byłam w jakimś szoku,
-o popatrz księżniczko.! twój romeo wrócił-zaśmiała się Blanca a Harry wymierzył cios ręką w jej policzek,Blanca odbiegła od miejsca zdarzenia a Harry ukucnął przy mnie i mocno mnie przytulił nie odepchnęłam go tak bardzo mi tego brakowało chciałam żeby ta chwili trwała wiecznie wtuliłam się do niego jeszcze bardziej ale nie mogłam pohamować płaczu,wreszcie się oderwałam,
-skąd się tu wziąłeś ? skąd wiedziałeś że tu byłam,-spojrzałam na jego smutne zielone tęczówki,
-nie wiedziałem że tu byłaś wracałem ze spaceru i rozpoznałem głos Blancki i twój dlatego przybiegłem-ponownie mnie przytulił,
-Przepraszam to moja wina nie wiem nie wiem po co z nią byłem nie wiem jaki ten związek miał sens co chciałem przez to udowodnić tak bardzo cię przepraszam.Nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się tępo w rozgwieżdżone niebo myślałam nad tym wszystkim,
-proszę Julia wybacz mi tak bardzo tego nie chciałem,nie chciałem cię skrzywdzić-przetarł rękawem mój zapłakany policzek,Znów mu nie odpowiedziałam nie wiedziałam co powiedzieć a przede wszystkim nie wiedziałam co zrobić.
-Julia proszę powiedz coś,-mówił drżącym głosem,nie odezwałam się mrugałam tylko oczami nie byłam w stanie nic powiedzieć,
-wiesz co naprawdę ciężko jest cię kochać ciężko jest cię odzyskać ale ja naprawdę próbowałem,jeśli podjęłaś już decyzje to rozumiem jak chcesz-podniósł się z trawy i ruszył przed siebie,
-Nie odchodź!- wrzasnęłam z łzami w oczach. Spojrzał na mnie, na moja zapłakaną twarz.
-Kocham Cię... -wyszeptałam. Chciałam jak zawsze wpaść w jego objęcia, ale on odsunął się.
-Powiedz coś. powiedz, że jestem nadal Twoim skarbem...-brązowymi, zaszklonymi tęczówkami spojrzałam w jego zimne, zielone oczy, które poważnie spoglądały na mnie.
-Proszę...-wyszeptałam i usiadłam na zimnej trawie. Schowałam twarz w dłoniach. Po długiej ciszy, pustce poczułam jak on siada obok. Objął mnie ramieniem, przytulił mocno, tak, aby jak zawsze mogłam poczuć to bezpieczeństwo i bezgraniczną miłość.
-Byłaś, jesteś i będziesz moim skarbem. Kocham Cię. -pocałował mnie w policzek po czym namiętnie złożył pocałunek na różowych, delikatnych wargach.
-nie ma go już prawie godzinę biegnij za nim nie wiadomo co strzeli mu do tej głowy .!!-z moich rozmyśleń wybił mnie głos Harry'ego który krzyczał jak opętany ale sam nie mógł iść ponieważ wszyscy byli teraz przy Libby,bez zastanowienia zabrałem bluzę i wybiegłem z szpitala wszyscy wiedzieli gdzie teraz przebywa,niemal biegłem nad klif wcześniej nie myślałem o tym co może sobie zrobić wszyscy zajęliśmy się Libby ale teraz gdy tak biegnę to coraz bardziej się denerwuję że mógł nawet skoczyć z tego klifu,nerwy wzięły górę zacząłem bardzo szybko biec ocierając się o drzewa ,w końcu dobiegałem na miejsce Zayn siedział z podkulonymi nogami,momentalnie mi ulżyło że nie leży teraz gdzieś na dole,podszedłem do niego bliżej,
-Zayn..-wypowiedziałem niemalże szeptem.Nie odpowiedział.
-Zayn..,-powtórzyłem ,jednak ten nadal patrzył tępo w ziemię,
-myślę że czas się zbierać Libby cię potrzebuję -złapałem go a zziębnięte dłonie i usiadłem obok niego,
-ona pewnie nawet nie chcę mnie widzieć,to wszystko przeze mnie źle się nią opiekowałem nie potrzebnie zawiozłem ją do tych rodziców pojechała tam i tylko się denerwowała co ja wygaduję..ona cały czas się denerwowała ..a teraz tak po prostu uciekłem i ją zostawiłem. jestem beznadziejny-powiedział i schował twarz w moje ramiona ,
-przestań Zayn nie mów tak ona tak nie myśli to nie jest niczyja wina rozumiesz niczyja-tłumaczyłem mu jak małemu dziecku,ten tylko głośno zapłakał,bez słowa po prostu go przytuliłem wiedziałem że teraz tego potrzebuję płakał w moje ramię nawet nie wiem ile straciłem rachubę czasu może minęło 5 min a może godzina nie wiem,..
-chodźmy już Libby cię potrzebuję musisz teraz przy niej być martwiła się o ciebie-podniosłem go z zimnej trawy i w milczeniu udaliśmy się prosto do szpitala..
***Oczami Libby***
Wszyscy opuścili już mój pokój leżałam sama na szpitalnym łóżku płakałam cały czas płaczę martwiłam się o Zayna jeśli mu się coś stało byłam wykończona całą noc walczyłam o dziecko ale i tak nie zmrużyłam oka nagle do pokoju przyszła Julia,
-i jak się czujesz-zadała standardowe pytanie które słyszałam dzisiaj już ze sto razy,pokiwałam przecząco głową i poklepałam miejsce obok mnie ,Julia usiadła i bez słowa mocno mnie przytuliła
-Dlaczego Ja?Dlaczego akurat Ja?może jakbym się ograniczała to to wszystko nie miałoby miejsca może jakbym nie pojechała do rodziców..-mówiłam poprzez łzy,
-Przestań.!nie obwiniaj się akurat los tak chciał i nic na to nie poradzimy a właśnie twoi rodzice zdzwoniłaś do nich?-zapytał Julia,
-nie nie chce ich teraz widzieć,dopięli swego a ja im nie wybaczę-skrzywiłam się,Julia pokiwała tylko głową gdy do pokoju wszedł Zayn od ponad kilkunastu godzin uśmiechnęłam się ,cieszyłam się że jest cały i nic mus ie nie stało,
-to ja już nie przeszkadzam -Julia wyszła z pokoju,Zayn zajął miejsce na którym wcześniej siedział Julia i mocno mnie przytulił
-Przepraszam ,to wszystko moja wina powinienem cię pilnować może jakby..
-nie proszę Zayn,nie kończ wiem że to głupie bo dopiero Julia tłumaczyła mi żebym się nie obwiniała a teraz powtórzę to tobie
-To nie nasza wina słyszałeś co powiedział lekarz dziecko była bardzo słabe za słabe..
-Libby ja jestem beznadziejny teraz zamiast z tobą być to ja uciekłem jak jakiś tchórz ,
-nie mów tak ,pewnie jakbym mogła wstać z tego łóżka to zrobiłabym to samo ,no już uśmiechnij się nie jest łatwo ale przynajmniej spróbujmy dla Cody'ego- spojrzałam mu w oczy,
-Dla Cody'ego- powtórzył i delikatnie mnie pocałował ,potem przez całe popołudnie ktoś u mnie siedział ,poprawiali mi humor nawet mniej płakałam to już był jakiś postęp,
***tydzień później oczami Juli***
Dziś Libby wychodzi ze szpitala ponieważ lekarze stwierdzili że wszytko jest już dobrze przyjechałam po nią z Harrym i Zaynem,
-spakowałaś już wszystko?-po raz kolejny zapytałam się Libby,
-tak-mruknęła pod nosem i zasunęła torbę,Zayn poszedł po wypis a my zeszliśmy już na dół,nie musieliśmy na niego długo czekać ponieważ po 5 min był już na parkingu zapakowaliśmy się do samochodu Harry'ego i ruszyliśmy całą drogę przejechaliśmy w milczeniu wszyscy mieli grobowe miny,Harry podwiózł mnie do domu i odjechali do chłopców weszłam do mieszkania mama robiła coś w kuchni ,
-wróciłam-rzuciłam i udałam się prosto do pokoju,położyłam się na łóżku nie minęło nawet 5 min gdy do pokoju zapukała mama
-otwarte-wymamrotałam i mama weszła do środka siadając obok mnie,
-i jak się czuję Libby?-zapytała zmartwionym głosem,
-Hmmm Libby,Libby trochę odżyła te wizyty przez tydzień u psychologa znacznie jej pomogły ale zato Zayn..-zrobiłam pauzę
-Tak-słuchała mama,
-do nikogo się nie odzywa chodzi smutny i przybity ,to wrak człowieka strasznie mocno to przeżywa nie daję sobie pomóc twierdzi że wszystko est okej.-skrzywiłam się,
-Hmm...myślę że to minie,jak to mówią czas leczy rany ale narazie nie będzie łatwo strata dziecka to naprawdę coś strasznego-powiedziała mama i wyszła z pokoju,zostałam sama z mętlikiem w głowie byłam bardzo zmęczona przez ten tydzień praktycznie wszystkie noce spędzałam u Libby w szpitalu a potem biegłam do szkoły ,chciało mi się spać ale i tak postawiłam na to że przejdę się na spacer ,narzuciłam na siebie bluzę z kapturem a na stopy wcisnęłam zniszczone conversy
-a ty gdzie się wybierasz jest już późno?!-skarciła mnie mama stojąc mi w przejściu,
-Yyy..przewietrzyć się będę koło-spojrzałam na zegarek-koło 22.00-odpowiedziałam i wyszłam z mieszkania na dworze padał lekki deszcz ,naciągnęłam kaptur na głowę a w uszy włożyłam słuchawki ,ruszyłam powolnym krokiem w stronę parku,nagle usłyszałam za sobą głośny pisk opon,odwróciłam głowę i właśnie z czarnej wylakierowanej BMW-icy wysiadła grupka wytapetowanych dziewczyn rozpoznałam Blance i jej przyjaciółeczki,zignorowałam to że idą za mną i ruszyłam pewnie przed siebie,
-Ooo kogo my tu mamy czyżby to sierotka Julia ?-zagwizdała jedna z nich.Zignorowałam to.
-a kto ci pozwolił wychodzić na spacerki o tej godzinie na za późno jak na ciebie.!-krzyknęła Blanca i zastawiła mi drogę,
-Zostaw mnie.!-warknęłam i chciałam ją ominąć jednak złapała mnie za nadgarstki,
-Puść mnie wytapetowana laluniu-chciałam wyswobodzić się z uścisku
Na co liczyłaś ? Że cię kocha ? Że nie będzie umiał bez ciebie żyć? Nie bądź śmieszna . On chciał się tylko pobawić nic więcej-nagle zmieniła temat na Harry'ego nie chciałam tego słyszeć,
-co ty sobie do cholery wyobrażasz? że kim ty jesteś jakąś pieprzoną księżniczką,myślisz że jak masz bogatego tatusia to możesz wszystko.?! wypierdalaj z mojego życia a co do Harry;ego to nic sobie nie wyobrażałam to ty sobie robiłaś złudne nadzieję-oczy momentalnie mi się zaszkliły nie wytrzymałam i wymierzyłam ręką prosto w jej polik,złapała się za niego i cichutko syknęła,chciałam uwolnić się z jej uścisku jednak złapała mnie jeszcze mocniej nie miałam szans uciec zaczynałam się bać,
-ty pierdolona pozerko .! trzymaj ręce przy sobie .!!-wykrzyczała i walnęła mnie w twarz jednak dwa razy mocniej i z pięści. z buzi poleciała mi krew,
-i co nadal jesteś tak odważna następnym razem pomyśl zanim do twojego pustego łba przyjdzie jakiś genialny pomysł-zaśmiała się i mocno mnie szarpnęła,
-ZOSTAW JĄ.!!-usłyszałam głośny krzyk i biegnącą osobę doskonale rozpoznałam głos to był Harry tylko skąd on się tu wziął,podbiegł do nas i odciągnął ode mnie Blance osunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać byłam w jakimś szoku,
-o popatrz księżniczko.! twój romeo wrócił-zaśmiała się Blanca a Harry wymierzył cios ręką w jej policzek,Blanca odbiegła od miejsca zdarzenia a Harry ukucnął przy mnie i mocno mnie przytulił nie odepchnęłam go tak bardzo mi tego brakowało chciałam żeby ta chwili trwała wiecznie wtuliłam się do niego jeszcze bardziej ale nie mogłam pohamować płaczu,wreszcie się oderwałam,
-skąd się tu wziąłeś ? skąd wiedziałeś że tu byłam,-spojrzałam na jego smutne zielone tęczówki,
-nie wiedziałem że tu byłaś wracałem ze spaceru i rozpoznałem głos Blancki i twój dlatego przybiegłem-ponownie mnie przytulił,
-Przepraszam to moja wina nie wiem nie wiem po co z nią byłem nie wiem jaki ten związek miał sens co chciałem przez to udowodnić tak bardzo cię przepraszam.Nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się tępo w rozgwieżdżone niebo myślałam nad tym wszystkim,
-proszę Julia wybacz mi tak bardzo tego nie chciałem,nie chciałem cię skrzywdzić-przetarł rękawem mój zapłakany policzek,Znów mu nie odpowiedziałam nie wiedziałam co powiedzieć a przede wszystkim nie wiedziałam co zrobić.
-Julia proszę powiedz coś,-mówił drżącym głosem,nie odezwałam się mrugałam tylko oczami nie byłam w stanie nic powiedzieć,
-wiesz co naprawdę ciężko jest cię kochać ciężko jest cię odzyskać ale ja naprawdę próbowałem,jeśli podjęłaś już decyzje to rozumiem jak chcesz-podniósł się z trawy i ruszył przed siebie,
-Nie odchodź!- wrzasnęłam z łzami w oczach. Spojrzał na mnie, na moja zapłakaną twarz.
-Kocham Cię... -wyszeptałam. Chciałam jak zawsze wpaść w jego objęcia, ale on odsunął się.
-Powiedz coś. powiedz, że jestem nadal Twoim skarbem...-brązowymi, zaszklonymi tęczówkami spojrzałam w jego zimne, zielone oczy, które poważnie spoglądały na mnie.
-Proszę...-wyszeptałam i usiadłam na zimnej trawie. Schowałam twarz w dłoniach. Po długiej ciszy, pustce poczułam jak on siada obok. Objął mnie ramieniem, przytulił mocno, tak, aby jak zawsze mogłam poczuć to bezpieczeństwo i bezgraniczną miłość.
-Byłaś, jesteś i będziesz moim skarbem. Kocham Cię. -pocałował mnie w policzek po czym namiętnie złożył pocałunek na różowych, delikatnych wargach.
No i macie Julie i Harry'ego i Happy End :) czekamy na komentarze niestety nie możemy przewidzieć kiedy pojawi się następny ponieważ nie mamy zbytniego pomysłu ..
piątek, 22 czerwca 2012
Rozdział 27
Proponujemy podczas czytania rozdziału słuchać tej piosenki ....
W domu była cisza,weszliśmy dalej w salonie na kanapie siedzieli mama z tatą
-Cześć wam-mimowolnie się uśmiechnęłam,
-Dzień dobry-dodał Zayn
-Hmm,powiem że nie spodziewaliśmy się was-podszedł do mnie tata i przytulił,
-proszę siadajcie-mama wskazała na kanapę
-i jak przebiega ciąża?-ku zaskoczeniu spytała spoglądając na mój brzuch,
-w porządku,właściwie to przyjechaliśmy tu powiedzieć wam że będzie to chłopiec-patrzyłam tępo w podłogę,
-wiesz co nadal myślę o tej ciąży?-wyskoczył tata podnosząc się z kanapy
-znowu zaczynasz.?!myślałam że już się z tym pogodziliście a jak nie to powtórzę jeszcze raz NIE USUNĘ DZIECKA.!!-wykrzyczałam po czym spojrzałam na Zayna widać było że był już wkurzony ,
-czemu jesteście tacy uparci-wymachiwał rękoma próbując nam przetłumaczyć.
-jeżeli dalej będziemy gnębić ten temat to ja wychodzę i nigdy w życiu nie zobaczycie swojego wnuczka,-porządnie się zdenerwowałam,
-wiesz że chcemy dla ciebie jak najlepiej a w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest usunięcie ciąży,
-do cholery to nie jest żadnym rozwiązaniem i w tej chwili przegięliście widzicie mnie ostatni raz w tym domu,ŻEGNAM.!-wykrzyczałam i zaczęłam płakać Zayn przytulił mnie i wyszliśmy z mieszkania,
-mogłam w ogóle tu nie przyjeżdżać-rozpłakałam się,
-nie mów tak przynajmniej dowiedzieli się że będzie to wnuczek- ponownie mnie przytulił,
-dziękuję że tu ze mną przyjechałeś-musnęłam delikatnie jego usta ,po czym otworzył mi drzwi i wsiedliśmy do samochodu ,
-Harry idioto oddawaj tą kanapkę.!-już w progu usłyszeliśmy krzyki Nialla i Harry'ego którzy właśnie ganiali się po schodach,zaśmiałam się pod nosem i weszłam na górę,w trochę dołującym nastroju położyłam się na łóżku za chwile do pokoju przyszedł Zayn i położył się obok mnie ,
-kochanie co się stało jesteś jakaś przybita?-spytał jeżdżąc palcem po poduszce,
-nie,po prostu jest mi trochę przykro,jak mnie potraktowali to są w końcu moi rodzice a nawet nie przejęli się tym co u mnie słychać i czy wszystko w porządku tylko od razu zaczęli gnębić temat usunięcia ciąży nawet jak jestem już w 4 miesiącu -najzwyczajniej się popłakałam.,
-no proszę nie płacz a co najważniejsza nie przejmuj się nimi jak za 5 miesięcy zobaczą swojego pięknego wnuczka to od razu pożałują tego co mówili-uśmiechnął się i pocałował mnie,
-jednego mogę być pewna nie zobaczą dziecka nawet jeśli będą tego chcieli-powiedziałam stanowczo,
-to już twoja decyzja -podsumował Zayn i zszedł z łóżka wychodząc z pokoju,leżałam sama i wpatrywałam się tępo w sufit gdy zrobiło mi się nie dobrze i potwornie zaczął bolec mnie brzuch ,złapałam się za niego i pobiegłam do łazienki ,zwymiotowałam chyba wszystko co zjadłam przez dzisiejszy dzień ,bóle brzucha z każdą minuta nasilały się z ledwością doszłam do łóżka położyłam się i po chwili złapał mnie mocny skurcz wtedy nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć lecz z mojego gardła nie był w stanie wydobyć się nic innego jak cichy szept ból nie dawał mi wypowiedzieć mi żadnego słowa odwróciłam głowę i zobaczyłam że leżę cała we krwi łóżko przesączone jest czerwoną mazią wtedy zaczęłam krzyczeć ile sił w gardle ,po chwili z powrotem złapał mnie skurcz a krwi było coraz więcej,nagle do pokoju wpadł przestraszony Zayn a za nim Harry,Niall,Liam i Louis chłopcy zaczęli panikować
-boże Libby co się dzieję Niall dzwoń na pogotowie-krzyczał Zayn,a ja zwijałam się z bólu ,chwycił moją dłoń,
-kochanie to co myślę to nie może być prawdą -mówił jak opętany ,po 10min przyjechała karetka która zabrała mnie do szpitala,
***Oczami Zayna***
-nie to nie może być prawda tylko nie to,zróbcie coś do cholery..!!!-krzyczałem jak nienormalny jednak po chwili nie mogłem powiedzieć już nic mój głos całkowicie się załamał,
-jednak to prawda a my nie możemy już nic zrobić dziecko nie przeżyło tak dużych nerwów i napięcia,-rzekł lekarz i wycofał się z korytarza,myślałem że zaraz eksploduję powiedzieli mi że dziecko nie żyję Libby poroniła ,właśnie Libby przecież muszę teraz być przy niej ,wzeszedłem na biała salę leżała tam zupełnie wykończona i bezwładna płakała jak małe dziecko ,
-Zayn proszę powiedz że to nieprawda że to co przed chwilą usłyszałam i to co się stało to jakiś pieprzony żart proszę powiedz że nasz mały Cody żyję proszę...-mówiła szeptem jednak każde słowo poprzedzał straszny płacz,
-Libby ja ..ja nie wiem co mam powiedzieć -przytuliłem ją i po chwili wybuchłem strasznym płaczem nie mogłem teraz być tutaj bo wcale jej nie pomagałem wręcz przeciwnie pokazywałem jaki jestem słaby bez słowa po prostu wyszedłem zacząłem biec przez korytarz po drodze minąłem się z chłopakami,Natką i Julią którzy pewnie o wszystkim już wiedza
-Zayn co ty wyprawiasz gdzie idziesz?!-krzyczał Harry próbując mnie zatrzymać ,jednak wybiegłem z budynku nie powstrzymując potoku łez którego nie mogłem pohamować po prostu krzyczałem i płakałem to co przeżywałem jest nie do opisania straciłem swoje dziecko naszego małego Cody'ego nie wiem co teraz będzie co będzie dalej,biegłem przed siebie potykając się o własne nogi już wiedziałem dokąd zmierzam jednak załzawione oczy i mgła przed oczami w niczym mi nie pomagały ,dobiegłem nad klif wiedziałem że wszyscy będą mnie szukać właśnie tutaj ale i tak spuściłem nogi w dół i ponownie zacząłem płakać nawet nie liczyłem ile łez dzisiaj wylałem jak bardzo jestem wykończony i nieświadomy tego co robię moje myśli odbiegły gdzieś w dal ,,-skoczyć czy nie skoczyć''w mojej głowie było mnóstwo pytań ,jeden ruch i moje problemy są rozwiązane ale przecież nie zostawię tak Libby nie mógłbym ,mam przyjaciół,rodzinę jakoś damy radę ,podkuliłem nogi pod kolana i patrzyłem się tępo w przestrzeń nie zamierzałem się zabić ale nie zamierzałem tez wracać ,słońce powoli wschodziło,na niebie nie było żadnej chmury,....
W domu była cisza,weszliśmy dalej w salonie na kanapie siedzieli mama z tatą
-Cześć wam-mimowolnie się uśmiechnęłam,
-Dzień dobry-dodał Zayn
-Hmm,powiem że nie spodziewaliśmy się was-podszedł do mnie tata i przytulił,
-proszę siadajcie-mama wskazała na kanapę
-i jak przebiega ciąża?-ku zaskoczeniu spytała spoglądając na mój brzuch,
-w porządku,właściwie to przyjechaliśmy tu powiedzieć wam że będzie to chłopiec-patrzyłam tępo w podłogę,
-wiesz co nadal myślę o tej ciąży?-wyskoczył tata podnosząc się z kanapy
-znowu zaczynasz.?!myślałam że już się z tym pogodziliście a jak nie to powtórzę jeszcze raz NIE USUNĘ DZIECKA.!!-wykrzyczałam po czym spojrzałam na Zayna widać było że był już wkurzony ,
-czemu jesteście tacy uparci-wymachiwał rękoma próbując nam przetłumaczyć.
-jeżeli dalej będziemy gnębić ten temat to ja wychodzę i nigdy w życiu nie zobaczycie swojego wnuczka,-porządnie się zdenerwowałam,
-wiesz że chcemy dla ciebie jak najlepiej a w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest usunięcie ciąży,
-do cholery to nie jest żadnym rozwiązaniem i w tej chwili przegięliście widzicie mnie ostatni raz w tym domu,ŻEGNAM.!-wykrzyczałam i zaczęłam płakać Zayn przytulił mnie i wyszliśmy z mieszkania,
-mogłam w ogóle tu nie przyjeżdżać-rozpłakałam się,
-nie mów tak przynajmniej dowiedzieli się że będzie to wnuczek- ponownie mnie przytulił,
-dziękuję że tu ze mną przyjechałeś-musnęłam delikatnie jego usta ,po czym otworzył mi drzwi i wsiedliśmy do samochodu ,
-Harry idioto oddawaj tą kanapkę.!-już w progu usłyszeliśmy krzyki Nialla i Harry'ego którzy właśnie ganiali się po schodach,zaśmiałam się pod nosem i weszłam na górę,w trochę dołującym nastroju położyłam się na łóżku za chwile do pokoju przyszedł Zayn i położył się obok mnie ,
-kochanie co się stało jesteś jakaś przybita?-spytał jeżdżąc palcem po poduszce,
-nie,po prostu jest mi trochę przykro,jak mnie potraktowali to są w końcu moi rodzice a nawet nie przejęli się tym co u mnie słychać i czy wszystko w porządku tylko od razu zaczęli gnębić temat usunięcia ciąży nawet jak jestem już w 4 miesiącu -najzwyczajniej się popłakałam.,
-no proszę nie płacz a co najważniejsza nie przejmuj się nimi jak za 5 miesięcy zobaczą swojego pięknego wnuczka to od razu pożałują tego co mówili-uśmiechnął się i pocałował mnie,
-jednego mogę być pewna nie zobaczą dziecka nawet jeśli będą tego chcieli-powiedziałam stanowczo,
-to już twoja decyzja -podsumował Zayn i zszedł z łóżka wychodząc z pokoju,leżałam sama i wpatrywałam się tępo w sufit gdy zrobiło mi się nie dobrze i potwornie zaczął bolec mnie brzuch ,złapałam się za niego i pobiegłam do łazienki ,zwymiotowałam chyba wszystko co zjadłam przez dzisiejszy dzień ,bóle brzucha z każdą minuta nasilały się z ledwością doszłam do łóżka położyłam się i po chwili złapał mnie mocny skurcz wtedy nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć lecz z mojego gardła nie był w stanie wydobyć się nic innego jak cichy szept ból nie dawał mi wypowiedzieć mi żadnego słowa odwróciłam głowę i zobaczyłam że leżę cała we krwi łóżko przesączone jest czerwoną mazią wtedy zaczęłam krzyczeć ile sił w gardle ,po chwili z powrotem złapał mnie skurcz a krwi było coraz więcej,nagle do pokoju wpadł przestraszony Zayn a za nim Harry,Niall,Liam i Louis chłopcy zaczęli panikować
-boże Libby co się dzieję Niall dzwoń na pogotowie-krzyczał Zayn,a ja zwijałam się z bólu ,chwycił moją dłoń,
-kochanie to co myślę to nie może być prawdą -mówił jak opętany ,po 10min przyjechała karetka która zabrała mnie do szpitala,
***Oczami Zayna***
-nie to nie może być prawda tylko nie to,zróbcie coś do cholery..!!!-krzyczałem jak nienormalny jednak po chwili nie mogłem powiedzieć już nic mój głos całkowicie się załamał,
-jednak to prawda a my nie możemy już nic zrobić dziecko nie przeżyło tak dużych nerwów i napięcia,-rzekł lekarz i wycofał się z korytarza,myślałem że zaraz eksploduję powiedzieli mi że dziecko nie żyję Libby poroniła ,właśnie Libby przecież muszę teraz być przy niej ,wzeszedłem na biała salę leżała tam zupełnie wykończona i bezwładna płakała jak małe dziecko ,
-Zayn proszę powiedz że to nieprawda że to co przed chwilą usłyszałam i to co się stało to jakiś pieprzony żart proszę powiedz że nasz mały Cody żyję proszę...-mówiła szeptem jednak każde słowo poprzedzał straszny płacz,
-Libby ja ..ja nie wiem co mam powiedzieć -przytuliłem ją i po chwili wybuchłem strasznym płaczem nie mogłem teraz być tutaj bo wcale jej nie pomagałem wręcz przeciwnie pokazywałem jaki jestem słaby bez słowa po prostu wyszedłem zacząłem biec przez korytarz po drodze minąłem się z chłopakami,Natką i Julią którzy pewnie o wszystkim już wiedza
-Zayn co ty wyprawiasz gdzie idziesz?!-krzyczał Harry próbując mnie zatrzymać ,jednak wybiegłem z budynku nie powstrzymując potoku łez którego nie mogłem pohamować po prostu krzyczałem i płakałem to co przeżywałem jest nie do opisania straciłem swoje dziecko naszego małego Cody'ego nie wiem co teraz będzie co będzie dalej,biegłem przed siebie potykając się o własne nogi już wiedziałem dokąd zmierzam jednak załzawione oczy i mgła przed oczami w niczym mi nie pomagały ,dobiegłem nad klif wiedziałem że wszyscy będą mnie szukać właśnie tutaj ale i tak spuściłem nogi w dół i ponownie zacząłem płakać nawet nie liczyłem ile łez dzisiaj wylałem jak bardzo jestem wykończony i nieświadomy tego co robię moje myśli odbiegły gdzieś w dal ,,-skoczyć czy nie skoczyć''w mojej głowie było mnóstwo pytań ,jeden ruch i moje problemy są rozwiązane ale przecież nie zostawię tak Libby nie mógłbym ,mam przyjaciół,rodzinę jakoś damy radę ,podkuliłem nogi pod kolana i patrzyłem się tępo w przestrzeń nie zamierzałem się zabić ale nie zamierzałem tez wracać ,słońce powoli wschodziło,na niebie nie było żadnej chmury,....
dodaliśmy przed weekendem mam nadzieję że się cieszycie ;D no i nie znienawidzicie nas za poronienie Libby po prostu od samego początku mieliśmy takie plany że dziecko nie przeżyję no i jest jak jest ;< Następny koło Wtorku ;( niestety rozdziały będą pojawiać się teraz troszeczkę rzadziej ponieważ pracuję nam nowym opowiadaniem i zdradzę wam że jest już 1 rozdział :D
środa, 20 czerwca 2012
Rozdział 26
***Oczami Libby***
Zayn wyszedł na imprezę razem z Liamem,Harrym,Niallem i Louisem dlatego zostałam sama w domu myślałam żeby może zadzwonić do Julii ale było już dość późno a ona dopiero od nas wyszła,zeszłam na dół i zjadłam porządną kolację,potem udałam się do salonu ponieważ postanowiłam że będę oglądać filmy,wybrałam mój ulubiony który widziałam już setki razy ale i tak kocham go oglądać,włączyłam i rozsiadłam się wygodnie na kanapie,te niecałe dwie godziny filmu minęły błyskawicznie była dopiero 12.00 dlatego włożyłam długą płytę i zaczęłam oglądać okazało się że wybrałam horror,do połowy filmu było nawet przeciętnie lecz po drugiej połowie robiło się coraz straszniej,nagle usłyszałam jakieś krzyki z dworu,bałam się wstać z kanapy i zapalić światło ale musiałam po cichu zakradłam się do przełącznika który znajdował się przy samych drzwiach gdy w tym samym momencie otworzyły się mało nie zeszłam z tego świata jednak okazało się że to tylko pijani w trzy dupy chłopcy,
-czy wy żeście zwariowali chcieliście mnie zabić-złapałam się za serce,
-oj,przestań,-podsumował Louis,potykając się o własne nogi najbardziej chciało mi się śmiać z Liama który również był pijany zresztą wszyscy byli,Louis i Niall dotoczyli się na czworaka do swoich pokoi a Harry z Zaynem stwierdzili że będą teraz jedli,
-Harry zostaw tą lodówkę zaraz ją wywalisz-krzyczałam na chłopaka widząc że buja się przy lodówce trzymając się rączki,
-a zrobisz mi kanapki bo się naebaeem,-usiadł bezwładnie na krześle a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem,zaczęłam robić Harry'emu kanapki a za tą porę Zayn odpuścił i doczołgał się do pokoju uderzając przy tym o każdy możliwy przedmiot,smarowałam kanapki serkiem gdy przyuważyłam że Harry śpi przy stole,odpuściłam sobie robienie kanapek,złapałam go pod ramiona i próbowałam podnieść z krzesła nareszcie udało mi się ciągnęłam Hazze za ręce a nogi włączyły się po podłodze doszliśmy do schodów gdy ocknął się ,
-oo,Julia gdzie my idziemy do mnie do pokoju ?-pytał sepleniąc się,
-tak Harry idziemy do twojego pokoju,-zaczęłam taszczyć go po schodach,
-ale ja nie zrobię tego przyjacielowi bardzo bym chciał ale nie mogę,-skrzywił się a ja zaczęła się głośno śmiać,doprowadziłam go do pokoju i walnęła na łóżko,zdjęłam mu buty i koszulę,po drodze zahaczyłam jeszcze o pokój chłopców spali razem przygnieceni przez siebie nawzajem,wyglądało to przezabawnie,wyjęłam telefon i cyknęłam im fotkę po czym pomaszerowałam do naszej sypialni Zayna nie było go ale słyszałam odgłosy z łazienki,no tak mogłam się tego spodziewać on i alkohol to nieciekawe połączenie-pomyślałam i weszłam do łazienki klęczał przy muszli klozetowej całkiem blady,
-oo kochanie przyszłaś do mnie-pociągnął mnie za koszulę,
-tak a teraz wstawaj i umyj zęby szybko-pogoniłam go nakładając mu pastę na szczoteczkę okazało się że nie umie utrzymać równowagi przy lustrze bujał się we wszystkie strony, w końcu umył zęby i zciągnęłam z niego ciuchy,nawet o własnych siłach założył na siebie czyste bokserki
-o kurwa.!-usłyszałam jak zderzył się z szafką nocna po czym walnął się na łózko,ja również zrobiłam szybki prysznic i położyłam się obok niego,
-cześć kochanie-pocałował mnie w czoło,
-śpij już-odwróciłam się w druga stronę, przytulił mnie i czułam od niego odpychającą woń alkoholu.
Rano obudził mnie Zayn wstający do łazienki,przymknęłam oczy bo chciałam jeszcze zasnąć ponieważ była dopiero 8.00 jednak mi się nie udało,przymuszona wstałam i powlekłam się do łazienki Zayna nie było widocznie zszedł na dół,szybko się ubrałam,uczesałam umalowałam i zbiegłam na dół gdzie był tylko Zayn i Liam,którzy pili wodę
-no nieźle zabalowaliście wczoraj-zaśmiałam się siadając obok Zayna,
-ee,nie było tak źle-uśmiechnął się Liam
-ta jasne żebyście się wczoraj zobaczyli-ponownie się zaśmiałam,
-JEEEŚĆ.!!-usłyszeliśmy krzyki ze schodów i Nialla który wyglądał jakby nie spał z tydzień,włosy sterczały mu w każdą stronę,spojrzałam na niego i pomaszerowałam do kuchni zrobić śniadanie,naszykowała stertę kanapek i podałam na stół,sama wzięła jedną i poszłam do pokoju,położyłam się na łóżku i włożyłam słuchawki do uszu za niecałe 10 min przyszedł Zayn,położył się obok mnie i wziął jedna słuchawkę,
-gniewasz się za wczoraj?-spytał
-nie czemu przecież miałeś co świętować-uśmiechnęłam się,
-słuchaj,Zayn mam prośbę-zaczęłam
-tak?
-czy nie moglibyśmy jechać do moich rodziców strasznie się za nimi stęskniłam i mimo wszystko chciałabym żeby wiedzieli że będą mieli wnuczka-skrzywiłam się
-no pewnie możemy jechać nawet dzisiaj-pogłaskał mnie po głowie
-naprawdę moglibyśmy jechać dzisiaj-ucieszyłam się,
-no a czemu nie,-odpowiedział.
-to w taki razie idę się przebrać,-weszłam do łazienki i założyłam na siebie wygodny zestaw ,włosy spiełam w wysokiego kucyka a rzęsy przejechałam tuszem gdy wyszłam Zayn był już przebrany miał na sobie granatowe rurki z opuszczonym krokiem,biały T-shirt z czarnymi napisami i do tego bejsbolówkę,zeszliśmy na dół Zayn założył najki a ja zabrałam ze sobą torebke informujac wszystkich gdzie jedziemy wyszliśmy z domu, w samochodzie oboje milczeliśmy przyznam że byłam trochę poddenerwowana minęło może z 20min i dojechalismy na miejsce Zayn otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka....
Zayn wyszedł na imprezę razem z Liamem,Harrym,Niallem i Louisem dlatego zostałam sama w domu myślałam żeby może zadzwonić do Julii ale było już dość późno a ona dopiero od nas wyszła,zeszłam na dół i zjadłam porządną kolację,potem udałam się do salonu ponieważ postanowiłam że będę oglądać filmy,wybrałam mój ulubiony który widziałam już setki razy ale i tak kocham go oglądać,włączyłam i rozsiadłam się wygodnie na kanapie,te niecałe dwie godziny filmu minęły błyskawicznie była dopiero 12.00 dlatego włożyłam długą płytę i zaczęłam oglądać okazało się że wybrałam horror,do połowy filmu było nawet przeciętnie lecz po drugiej połowie robiło się coraz straszniej,nagle usłyszałam jakieś krzyki z dworu,bałam się wstać z kanapy i zapalić światło ale musiałam po cichu zakradłam się do przełącznika który znajdował się przy samych drzwiach gdy w tym samym momencie otworzyły się mało nie zeszłam z tego świata jednak okazało się że to tylko pijani w trzy dupy chłopcy,
-czy wy żeście zwariowali chcieliście mnie zabić-złapałam się za serce,
-oj,przestań,-podsumował Louis,potykając się o własne nogi najbardziej chciało mi się śmiać z Liama który również był pijany zresztą wszyscy byli,Louis i Niall dotoczyli się na czworaka do swoich pokoi a Harry z Zaynem stwierdzili że będą teraz jedli,
-Harry zostaw tą lodówkę zaraz ją wywalisz-krzyczałam na chłopaka widząc że buja się przy lodówce trzymając się rączki,
-a zrobisz mi kanapki bo się naebaeem,-usiadł bezwładnie na krześle a ja wybuchłam niekontrolowanym śmiechem,zaczęłam robić Harry'emu kanapki a za tą porę Zayn odpuścił i doczołgał się do pokoju uderzając przy tym o każdy możliwy przedmiot,smarowałam kanapki serkiem gdy przyuważyłam że Harry śpi przy stole,odpuściłam sobie robienie kanapek,złapałam go pod ramiona i próbowałam podnieść z krzesła nareszcie udało mi się ciągnęłam Hazze za ręce a nogi włączyły się po podłodze doszliśmy do schodów gdy ocknął się ,
-oo,Julia gdzie my idziemy do mnie do pokoju ?-pytał sepleniąc się,
-tak Harry idziemy do twojego pokoju,-zaczęłam taszczyć go po schodach,
-ale ja nie zrobię tego przyjacielowi bardzo bym chciał ale nie mogę,-skrzywił się a ja zaczęła się głośno śmiać,doprowadziłam go do pokoju i walnęła na łóżko,zdjęłam mu buty i koszulę,po drodze zahaczyłam jeszcze o pokój chłopców spali razem przygnieceni przez siebie nawzajem,wyglądało to przezabawnie,wyjęłam telefon i cyknęłam im fotkę po czym pomaszerowałam do naszej sypialni Zayna nie było go ale słyszałam odgłosy z łazienki,no tak mogłam się tego spodziewać on i alkohol to nieciekawe połączenie-pomyślałam i weszłam do łazienki klęczał przy muszli klozetowej całkiem blady,
-oo kochanie przyszłaś do mnie-pociągnął mnie za koszulę,
-tak a teraz wstawaj i umyj zęby szybko-pogoniłam go nakładając mu pastę na szczoteczkę okazało się że nie umie utrzymać równowagi przy lustrze bujał się we wszystkie strony, w końcu umył zęby i zciągnęłam z niego ciuchy,nawet o własnych siłach założył na siebie czyste bokserki
-o kurwa.!-usłyszałam jak zderzył się z szafką nocna po czym walnął się na łózko,ja również zrobiłam szybki prysznic i położyłam się obok niego,
-cześć kochanie-pocałował mnie w czoło,
-śpij już-odwróciłam się w druga stronę, przytulił mnie i czułam od niego odpychającą woń alkoholu.
Rano obudził mnie Zayn wstający do łazienki,przymknęłam oczy bo chciałam jeszcze zasnąć ponieważ była dopiero 8.00 jednak mi się nie udało,przymuszona wstałam i powlekłam się do łazienki Zayna nie było widocznie zszedł na dół,szybko się ubrałam,uczesałam umalowałam i zbiegłam na dół gdzie był tylko Zayn i Liam,którzy pili wodę
-no nieźle zabalowaliście wczoraj-zaśmiałam się siadając obok Zayna,
-ee,nie było tak źle-uśmiechnął się Liam
-ta jasne żebyście się wczoraj zobaczyli-ponownie się zaśmiałam,
-JEEEŚĆ.!!-usłyszeliśmy krzyki ze schodów i Nialla który wyglądał jakby nie spał z tydzień,włosy sterczały mu w każdą stronę,spojrzałam na niego i pomaszerowałam do kuchni zrobić śniadanie,naszykowała stertę kanapek i podałam na stół,sama wzięła jedną i poszłam do pokoju,położyłam się na łóżku i włożyłam słuchawki do uszu za niecałe 10 min przyszedł Zayn,położył się obok mnie i wziął jedna słuchawkę,
-gniewasz się za wczoraj?-spytał
-nie czemu przecież miałeś co świętować-uśmiechnęłam się,
-słuchaj,Zayn mam prośbę-zaczęłam
-tak?
-czy nie moglibyśmy jechać do moich rodziców strasznie się za nimi stęskniłam i mimo wszystko chciałabym żeby wiedzieli że będą mieli wnuczka-skrzywiłam się
-no pewnie możemy jechać nawet dzisiaj-pogłaskał mnie po głowie
-naprawdę moglibyśmy jechać dzisiaj-ucieszyłam się,
-no a czemu nie,-odpowiedział.
-to w taki razie idę się przebrać,-weszłam do łazienki i założyłam na siebie wygodny zestaw ,włosy spiełam w wysokiego kucyka a rzęsy przejechałam tuszem gdy wyszłam Zayn był już przebrany miał na sobie granatowe rurki z opuszczonym krokiem,biały T-shirt z czarnymi napisami i do tego bejsbolówkę,zeszliśmy na dół Zayn założył najki a ja zabrałam ze sobą torebke informujac wszystkich gdzie jedziemy wyszliśmy z domu, w samochodzie oboje milczeliśmy przyznam że byłam trochę poddenerwowana minęło może z 20min i dojechalismy na miejsce Zayn otworzył mi drzwi i weszliśmy do środka....
Trochę późno ale dodałam mimo że było zaledwie 2 komentarze ;( no ale cóż musimy pogodzić się z tym że nie komentujecie trochę szkoda ale nie rezygnujemy z bloga :) następny koło weekendu może wcześniej i błagam komentujcieeeeeee :D
poniedziałek, 18 czerwca 2012
Rozdział 25
***Oczami Libby***
-No już kochanie wstawaj .!-usłyszałam cichy głosik Zayna który szarpał mnie za ręce,
-Która godzina?-spytałam zaspana
-no właśnie w tym rzecz że już 10 i jak nie wstaniesz to się spóźnimy-uśmiechnął się lekko,
-o matko już 10.00 przecież za pół godziny mamy umówioną wizytę,-podniosłam się gwałtownie z łóżka,
-no dlatego przyszedłem cię obudzić-ponownie się uśmiechnął
-wielkie dzięki-odpowiedziałam mu przelotnie wpadając do łazienki,przemyłam twarz wodą i wcisnęłam się w zwiewną sukienkę żeby zakryć brzuch,nałożyłam podkład i błyszczyk,następnie zbiegłam na dół na schodach wpadłam na zaspanego Nialla,zjadłam szybkie śniadanie mianowicie kanapki z nutellą,po chwili przyszedł gotowy Zayn miał na sobie czarne rurki,szary T-shirt i brązową skórzaną kurtkę,
-jesteś gotowa?-spytał wciskając na siebie najki,
-tak możemy już jechać-uśmiechnęłam się podchodząc do niego,złapał mnie za rękę,
-WYCHODZIMY na usg będziemy po południu-wydarł się na cały głos żeby każdy usłyszał,złapał mnie w tali i ruszyliśmy do samochodu,do naszego lekarza nie mamy zbyt daleko dlatego po 10 min byliśmy na miejscu,wysiadłam z samochodu i spojrzałam się na Zayna,
-kochanie nie denerwuj się,w końcu dowiemy się czy będziemy mieli dziewczynkę czy chłopca-uśmiechnął się muskając delikatnie moje usta,
-tak ale jeśli coś idzie nie tak-skrzywiłam się,
-nawet tak nie myśl wszystko jest dobrze,-przytulił mnie do siebie. w środku jak zawsze było mało ludzi poczekaliśmy kawałek i pani Melanie zawołała nas do gabinetu,zadała mi podstawowe pytania i po chwili położyłam się na sporym fotelu miałam już robione usg ale to było wyjątkowe dzisiaj dowiemy się płci dziecka,Zayn siedział na krześle i cały czas trzymał mnie za rękę był bardzo szczęśliwy,uśmiech nie schodził mu z twarzy ale i tak widziałam że w środku strasznie się denerwuję nawet ręka dygotała mu gorzej ode mnie,lekarka posmarowała mój brzuch przezroczystym,zimnym kremem i zaczęła jeździć po nim taką małą maszynką Zayn nie spuszczał głowy z monitorka był taki uradowany chwilami zerkał na mnie i posyłał mi uśmiech,ja również patrzyłam się na ekran jak zahipnotyzowana,
-z tego co tu widzimy to będą mieli państwo zdrowego i pięknego synka gratuluję-wreszcie odezwała się pani Melanie,nie mogłam pohamować radości,po prostu zaczęłam płakać,Zayn również,pani zmyła mi tą maź z brzucha i ubrałam się Zayn rzucił mi się na szyję wiedziałam że zawszę chciał mieć właśnie syna,teraz rozbeczał się na dobre,przytuliłam panią Melanie i umówiłam na następną wizytę po czym opuściliśmy gabinet Zayn wziął mnie na ręce i zaniósł do samego parkingu,
-Zayn postaw mnie słyszysz-krzyczałam,postawił mnie przed samochodem i przytulił stykaliśmy się czołami po chwili znów zatopiłam się w jego malinowych ustach,
-wiesz że zawsze chciałem mieć syna tak się cieszę-znów do oczu napłynęły mu łzy szczęścia,
-ja tez się cieszę Zayn- przetarłam mu policzki rękawem,znów mnie pocałował i po chwili siedzieliśmy w samochodzie,Zayn kierował i uśmiech nie schodził mu z twarzy,pod domem wybiegł pierwszy i wpadł do mieszkania
-BĘDĘ MIAŁ SYNA.!-wykrzyczał już w progu,
-Zayn ciszej nie krzycz tak-uspokoiłam go,
-ale gdy jak się tak cieszę-obrócił mnie wokół własnej osi ,po chwili z góry i z pokoi zaczęła przepychać się reszta
-tak wiedziałem że to będzie chłopak-krzyczał Harry przytulając Zayna,
-Takk będzie miał genialnego wujka-wydarł się na całą japę Lou i przerzucił mnie przez ramię,
-Louis czy ty jesteś normalny,proszę mnie postawić-krzyczałam zdenerwowana że to już drugi czy trzeci raz dzisiejszego dnia,Louis rzucił mnie na kanapę i położył się na mnie,-
-Louis złaź,myślisz że ile ty ważysz-prychnęłam
-oj, już nie przesazaj i daj buziaka mamuśko.!-cmoknął mnie w policzek
-Ey,co tam się dziję Louis złaź z niej na ty mnie nie zdradzaj.-zaśmiał się Zayn,
po chwili stałam już na nogach i wszyscy mi gratulowali ogólnie w domu panował spory chaos głównie przez Louisa który lata w tą i z powrotem wydzierając się że będzie to chłopiec,nagle do salonu wpadła Julia
-SYNEK-wykrzyczała rzucając się na mnie i Zayna,
-a ty skąd wiesz?-spytałam
-Niall zdążył już do mnie zadzwonić-zaśmiała się,i jeszcze raz nas przytuliła w koncu opadłam na kanapę koło mnie usiadła cała ta zgraja
-no to musimy wybrać imię-rzucił optymistycznie Niall,
-ha,myślę że nie musimy wybierać idealne będzie Liam- wypiął pierś Payne,
-pff..Liam weź od początku proponuję Toma-wypalił Lou,
-Eee,słabe-Zayn pokręcił przecząco głową,
-to może Philipp-zaproponowała Julia,
-hmm..Philipp takie..takie przereklamowane-stwierdziłam krzywiąc się,
-wiem Alex-krzyknął Harry,
-Ha.zapomnij nienawidzę tego imienia-tym razem zaprzeczył Zayn,
-jej a może Dave?-ponownie spytał Harry,
-ujdzie ale wolałbym coś bardziej oryginalnego- powiedział Zayn.-
-a Cody,to takie fajne imię zawszę mis się podobało-tym razem ja zaproponowałam.
-Hmm,Cody,Cody..fajne stwierdził Liam,
-co powiesz kochanie?-zwróciłam się do Zayna
-jest genialne-pocałował mnie,
-no to Cody Malik-pokiwał głową Niall,
-jak na razie Cody Anders-zaprzeczyłam
-już nie długo,kochanie-uśmiechnął się Zayn
-czy to miało coś znaczyć ?-spytałam poruszając brwiami
-sama się dowiesz-prychnął i wstał z kanapy,zmierzyłam go wzrokiem i po chwili poszłam za nim do pokoju,
-co robisz?-spytałam zauważając że się przebiera,
-idę do klubu z chłopakami,chyba się nie gniewasz?-spojrzał na mnie
-nie idź i się baw-uniosłam w górę kąciki ust,
-no dobrze no to pa,kochanie-pocałował mnie i wyszedł z pokoju
-tylko bądź grzeczny-krzyknęłam i położyłam się na poduszce ....
-No już kochanie wstawaj .!-usłyszałam cichy głosik Zayna który szarpał mnie za ręce,
-Która godzina?-spytałam zaspana
-no właśnie w tym rzecz że już 10 i jak nie wstaniesz to się spóźnimy-uśmiechnął się lekko,
-o matko już 10.00 przecież za pół godziny mamy umówioną wizytę,-podniosłam się gwałtownie z łóżka,
-no dlatego przyszedłem cię obudzić-ponownie się uśmiechnął
-wielkie dzięki-odpowiedziałam mu przelotnie wpadając do łazienki,przemyłam twarz wodą i wcisnęłam się w zwiewną sukienkę żeby zakryć brzuch,nałożyłam podkład i błyszczyk,następnie zbiegłam na dół na schodach wpadłam na zaspanego Nialla,zjadłam szybkie śniadanie mianowicie kanapki z nutellą,po chwili przyszedł gotowy Zayn miał na sobie czarne rurki,szary T-shirt i brązową skórzaną kurtkę,
-jesteś gotowa?-spytał wciskając na siebie najki,
-tak możemy już jechać-uśmiechnęłam się podchodząc do niego,złapał mnie za rękę,
-WYCHODZIMY na usg będziemy po południu-wydarł się na cały głos żeby każdy usłyszał,złapał mnie w tali i ruszyliśmy do samochodu,do naszego lekarza nie mamy zbyt daleko dlatego po 10 min byliśmy na miejscu,wysiadłam z samochodu i spojrzałam się na Zayna,
-kochanie nie denerwuj się,w końcu dowiemy się czy będziemy mieli dziewczynkę czy chłopca-uśmiechnął się muskając delikatnie moje usta,
-tak ale jeśli coś idzie nie tak-skrzywiłam się,
-nawet tak nie myśl wszystko jest dobrze,-przytulił mnie do siebie. w środku jak zawsze było mało ludzi poczekaliśmy kawałek i pani Melanie zawołała nas do gabinetu,zadała mi podstawowe pytania i po chwili położyłam się na sporym fotelu miałam już robione usg ale to było wyjątkowe dzisiaj dowiemy się płci dziecka,Zayn siedział na krześle i cały czas trzymał mnie za rękę był bardzo szczęśliwy,uśmiech nie schodził mu z twarzy ale i tak widziałam że w środku strasznie się denerwuję nawet ręka dygotała mu gorzej ode mnie,lekarka posmarowała mój brzuch przezroczystym,zimnym kremem i zaczęła jeździć po nim taką małą maszynką Zayn nie spuszczał głowy z monitorka był taki uradowany chwilami zerkał na mnie i posyłał mi uśmiech,ja również patrzyłam się na ekran jak zahipnotyzowana,
-z tego co tu widzimy to będą mieli państwo zdrowego i pięknego synka gratuluję-wreszcie odezwała się pani Melanie,nie mogłam pohamować radości,po prostu zaczęłam płakać,Zayn również,pani zmyła mi tą maź z brzucha i ubrałam się Zayn rzucił mi się na szyję wiedziałam że zawszę chciał mieć właśnie syna,teraz rozbeczał się na dobre,przytuliłam panią Melanie i umówiłam na następną wizytę po czym opuściliśmy gabinet Zayn wziął mnie na ręce i zaniósł do samego parkingu,
-Zayn postaw mnie słyszysz-krzyczałam,postawił mnie przed samochodem i przytulił stykaliśmy się czołami po chwili znów zatopiłam się w jego malinowych ustach,
-wiesz że zawsze chciałem mieć syna tak się cieszę-znów do oczu napłynęły mu łzy szczęścia,
-ja tez się cieszę Zayn- przetarłam mu policzki rękawem,znów mnie pocałował i po chwili siedzieliśmy w samochodzie,Zayn kierował i uśmiech nie schodził mu z twarzy,pod domem wybiegł pierwszy i wpadł do mieszkania
-BĘDĘ MIAŁ SYNA.!-wykrzyczał już w progu,
-Zayn ciszej nie krzycz tak-uspokoiłam go,
-ale gdy jak się tak cieszę-obrócił mnie wokół własnej osi ,po chwili z góry i z pokoi zaczęła przepychać się reszta
-tak wiedziałem że to będzie chłopak-krzyczał Harry przytulając Zayna,
-Takk będzie miał genialnego wujka-wydarł się na całą japę Lou i przerzucił mnie przez ramię,
-Louis czy ty jesteś normalny,proszę mnie postawić-krzyczałam zdenerwowana że to już drugi czy trzeci raz dzisiejszego dnia,Louis rzucił mnie na kanapę i położył się na mnie,-
-Louis złaź,myślisz że ile ty ważysz-prychnęłam
-oj, już nie przesazaj i daj buziaka mamuśko.!-cmoknął mnie w policzek
-Ey,co tam się dziję Louis złaź z niej na ty mnie nie zdradzaj.-zaśmiał się Zayn,
po chwili stałam już na nogach i wszyscy mi gratulowali ogólnie w domu panował spory chaos głównie przez Louisa który lata w tą i z powrotem wydzierając się że będzie to chłopiec,nagle do salonu wpadła Julia
-SYNEK-wykrzyczała rzucając się na mnie i Zayna,
-a ty skąd wiesz?-spytałam
-Niall zdążył już do mnie zadzwonić-zaśmiała się,i jeszcze raz nas przytuliła w koncu opadłam na kanapę koło mnie usiadła cała ta zgraja
-no to musimy wybrać imię-rzucił optymistycznie Niall,
-ha,myślę że nie musimy wybierać idealne będzie Liam- wypiął pierś Payne,
-pff..Liam weź od początku proponuję Toma-wypalił Lou,
-Eee,słabe-Zayn pokręcił przecząco głową,
-to może Philipp-zaproponowała Julia,
-hmm..Philipp takie..takie przereklamowane-stwierdziłam krzywiąc się,
-wiem Alex-krzyknął Harry,
-Ha.zapomnij nienawidzę tego imienia-tym razem zaprzeczył Zayn,
-jej a może Dave?-ponownie spytał Harry,
-ujdzie ale wolałbym coś bardziej oryginalnego- powiedział Zayn.-
-a Cody,to takie fajne imię zawszę mis się podobało-tym razem ja zaproponowałam.
-Hmm,Cody,Cody..fajne stwierdził Liam,
-co powiesz kochanie?-zwróciłam się do Zayna
-jest genialne-pocałował mnie,
-no to Cody Malik-pokiwał głową Niall,
-jak na razie Cody Anders-zaprzeczyłam
-już nie długo,kochanie-uśmiechnął się Zayn
-czy to miało coś znaczyć ?-spytałam poruszając brwiami
-sama się dowiesz-prychnął i wstał z kanapy,zmierzyłam go wzrokiem i po chwili poszłam za nim do pokoju,
-co robisz?-spytałam zauważając że się przebiera,
-idę do klubu z chłopakami,chyba się nie gniewasz?-spojrzał na mnie
-nie idź i się baw-uniosłam w górę kąciki ust,
-no dobrze no to pa,kochanie-pocałował mnie i wyszedł z pokoju
-tylko bądź grzeczny-krzyknęłam i położyłam się na poduszce ....
A komentarzy znowu mało;( no ale trudno napadła nas wena i dodaliśmy kolejny rodział już dziś następny będzie koło środy :D ZACHĘCAAAAAAAM DO KOMENTOWANIAAA .!!! i myślę że postawimy poprzeczkę 5 komentarzy=nowy rozdział :)
piątek, 15 czerwca 2012
Rozdział 24
dziś początek weekendu dlatego zwlekłam się z łóżko dopiero koło 11.00,odbyłam poranną toaletę i zeszłam na śniadanie,mama siedziała przy stole i piła kawę a Oskar najwyraźniej jeszcze spał,w milczeniu usiadłam do stołu,i nalałam sobie zimnego mleka do miski z płatkami,zjadłam w pośpiechu i poszłam na górę się ubrać założyłam luźny zestaw,położyłam się na łóżku i wyciągnęłam laptopa, na szybko sprawdziłam facebooka,twittera i inne głupoty,po godzinie zaczęło mi się nudzić dlatego postanowiłam iść na zakupy,z racji tego że dziś brzydka pogoda zabrałam ze sobą płaszczyk i zeszłam na dół.
-a ty gdzie się wybierasz?-spytała mama.
-na zakupy-odpowiedziałam w drzwiach i wyszłam,nie chciało mi się iść gdzieś daleko dlatego skręciłam do mojego ulubionego sklepu który jest kawałek od domu,nie miałam dzisiaj zbytnio ochoty na zakupy ale moja szafa tego potrzebowała,przymierzyłam kilka par spodni i wybrałam z nich tylko dwie pary,następnie jakieś dwa T-shirty,jedne dżinsowe shorty na szelki i czarną ramoneskę potem przeszłam się do sklepu z butami tam wybrałam turkusowe conversy i czarne Tomsy, obładowana zakupami wróciłam do domu,ciuchy powiesiłam na wieszaki w szafie i zbiegłam na dół przyrządzić sobie jakiś posiłek,
-Julia wychodzę z Oskarem,jedziemy do cioci Candy wrócimy późnym wieczorem,obiad masz w lodówce odgrzej sobie,-zakomunikowała mama wychodząc z mieszkania,Tak tez zrobiłam odgrzałam sobie obiad który mama mi zostawiła i postanowiłam wybrać się do chłopców i Libby,jednak najpierw poszłam się przebrać założyłam to i zabierając ramoneskę i kluczę wyszłam z mieszkania,włożyłam słuchawki do uszu i skręciłam w prawo na skróty przez park,nigdy jeszcze tedy nie szłam ale wydawało mi się że znam to miejsce jednak się myliłam bo chyba skręciłam w złą alejkę a teraz będę musiała zawrócić lub jakoś odnaleźć drogę która prowadzi na dobrą ulicę postanowiłam wybrać to drugie skręciłam jeszcze pary razy w prawo aż wkońcu stanęłam przy charakterystycznym drzewie przy którym skręca się w bok i jesteśmy kilka ulic od mieszkania chłopców,szybko tak zrobiłam i pośpiesznie szłam cały czas prosto,powoli się ściemniało ale jednak dotarłam do upragnionej ulicy,skręciłam w jedną z alejek i po 5 min byłam pod mieszkaniem chłopców,ta cała droga zajęła mi ponad godzinę-ale sobie zrobiłam skróty-pomyślałam i już chciałam zapukać do drzwi gdy usłyszałam głośną wymianę zdań rozpoznałam głos Harry'ego i chyba Blanci.
-Zrozum to nie ma najmniejszego sensu ten cały nasz związek to jakaś fikcja-krzyczał Harry.
-jaka fikcja ja cię kocha-mówiła szeptem Blanca która na pewno płakała ponieważ jej głos drżał.
-Ale do miłości dwóch osób trzeba wzajemności a ja ..ja cię nie kocham-powiedział szeptem,
-niech zgadnę to przez nią ta przez ta dziewczynę Julie nawet nie dajesz nam spróbować,
-to nie tak..-próbował się usprawiedliwić.
-przeciez widzę jak na nią patrzysz przyznaj się nie przestałeś jej kochać-powiedziała Blanca a ja zrobiłam wielkie oczy nie wierze że ona miesza w ich sprawy mnie,
-tak masz rację nie przestałem jej kochać nawet przez chwilę,to ona jest dla mnie całym światem jest była i będzie,przepraszam że tak wyszło nie chciałem cię skrzywdzić
-już nic nie mów,powodzenia Harry żegnaj,pożegnała się i już chciała wychodzić,szybko odskoczyłam spod drzwi i schowałam się za murem domu,Blanca trzasła drzwiami i wybiegła zapłakana z mieszkania Harry nawet za nią nie wyszedł,było mi trochę jej żal ale czułam gdzieś w sercu jakby takie zadowolenie i szczęście,chodź wiedziałam że z Harrym nie mam już szans,postanowiłam już nie wchodzić do środka dlatego odeszłam spod mieszkania i poszłam prosto do domu tym razem już nie na skróty,
***Oczami Harry`ego***
Pokłóciłem się i zerwałem z Blancą a powód był prosty nie kocham jej kocham Julię tylko że ona nie chcę mnie znać,po mojej zdradzie i po tym jak zupełnie urwałem kontakt z nią i naszym rozstaniu wmawiałem sobie że to zauroczenie i zaraz minie ale to nie jest żadne zauroczenie nie mogę przestać o niej myśleć ciągle w głowie siedzi mi jej niziutki głos,roześmiana twarz i te długie włosy którymi żuca na wszystkie strony,muszę ją odzyskać ale jeszcze nie wiem jak wiem tyle że nie mogę bez niej normalnie funkcjonować z moich rozmyśleń wybił mnie Zayn schodzący po schodach,
-co to za darcia były?-spytał zaciekawiony przysiadając obok mnie na krześle,
-to nic takiego,po prostu mała wymiana zdań z Blancą i i..zerwałem z nią,-skrzywiłem się
-uff,,nareszcie-usłyszałem westchnięcie Zayna,
-Yyy..znaczy to nie tak ze się cieszę..tylko po prostu-zmieszał się,
-dobra nie tłumacz się wiem że się cieszysz i wiem tez że żaden z was jej nie lubił-uratowałem go,
-no masz rację nie lubiliśmy jej może z pewnego powodu po prostu nie możemy patrzeć jak przytulasz inną dziewczynę niż Julia przyzwyczailiśmy się do waszego widoku i do niej samej jest świetną dziewczyną a ty nic z tym nie robisz,-mówił Zayn.
nic mu nie odpowiedziałem tylko wstałem z miejsca i ruszyłem do pokoju,nie jest tak jak mówi Zayn przecież na początku chciałem ją odzyskać tak bardzo chciałem i tak bardzo wszystkiego żałowałem jednak może ma trochę racji pewne jest to że za szybko odpuściłem powinienem się nie poddawać,w głowie miałem pewny plan na przeprosiny Juli miałem nadzieję że wypali jednak teraz położyłem się spać udoskonalając każdy szczególik mojej niespodzianki,
-a ty gdzie się wybierasz?-spytała mama.
-na zakupy-odpowiedziałam w drzwiach i wyszłam,nie chciało mi się iść gdzieś daleko dlatego skręciłam do mojego ulubionego sklepu który jest kawałek od domu,nie miałam dzisiaj zbytnio ochoty na zakupy ale moja szafa tego potrzebowała,przymierzyłam kilka par spodni i wybrałam z nich tylko dwie pary,następnie jakieś dwa T-shirty,jedne dżinsowe shorty na szelki i czarną ramoneskę potem przeszłam się do sklepu z butami tam wybrałam turkusowe conversy i czarne Tomsy, obładowana zakupami wróciłam do domu,ciuchy powiesiłam na wieszaki w szafie i zbiegłam na dół przyrządzić sobie jakiś posiłek,
-Julia wychodzę z Oskarem,jedziemy do cioci Candy wrócimy późnym wieczorem,obiad masz w lodówce odgrzej sobie,-zakomunikowała mama wychodząc z mieszkania,Tak tez zrobiłam odgrzałam sobie obiad który mama mi zostawiła i postanowiłam wybrać się do chłopców i Libby,jednak najpierw poszłam się przebrać założyłam to i zabierając ramoneskę i kluczę wyszłam z mieszkania,włożyłam słuchawki do uszu i skręciłam w prawo na skróty przez park,nigdy jeszcze tedy nie szłam ale wydawało mi się że znam to miejsce jednak się myliłam bo chyba skręciłam w złą alejkę a teraz będę musiała zawrócić lub jakoś odnaleźć drogę która prowadzi na dobrą ulicę postanowiłam wybrać to drugie skręciłam jeszcze pary razy w prawo aż wkońcu stanęłam przy charakterystycznym drzewie przy którym skręca się w bok i jesteśmy kilka ulic od mieszkania chłopców,szybko tak zrobiłam i pośpiesznie szłam cały czas prosto,powoli się ściemniało ale jednak dotarłam do upragnionej ulicy,skręciłam w jedną z alejek i po 5 min byłam pod mieszkaniem chłopców,ta cała droga zajęła mi ponad godzinę-ale sobie zrobiłam skróty-pomyślałam i już chciałam zapukać do drzwi gdy usłyszałam głośną wymianę zdań rozpoznałam głos Harry'ego i chyba Blanci.
-Zrozum to nie ma najmniejszego sensu ten cały nasz związek to jakaś fikcja-krzyczał Harry.
-jaka fikcja ja cię kocha-mówiła szeptem Blanca która na pewno płakała ponieważ jej głos drżał.
-Ale do miłości dwóch osób trzeba wzajemności a ja ..ja cię nie kocham-powiedział szeptem,
-niech zgadnę to przez nią ta przez ta dziewczynę Julie nawet nie dajesz nam spróbować,
-to nie tak..-próbował się usprawiedliwić.
-przeciez widzę jak na nią patrzysz przyznaj się nie przestałeś jej kochać-powiedziała Blanca a ja zrobiłam wielkie oczy nie wierze że ona miesza w ich sprawy mnie,
-tak masz rację nie przestałem jej kochać nawet przez chwilę,to ona jest dla mnie całym światem jest była i będzie,przepraszam że tak wyszło nie chciałem cię skrzywdzić
-już nic nie mów,powodzenia Harry żegnaj,pożegnała się i już chciała wychodzić,szybko odskoczyłam spod drzwi i schowałam się za murem domu,Blanca trzasła drzwiami i wybiegła zapłakana z mieszkania Harry nawet za nią nie wyszedł,było mi trochę jej żal ale czułam gdzieś w sercu jakby takie zadowolenie i szczęście,chodź wiedziałam że z Harrym nie mam już szans,postanowiłam już nie wchodzić do środka dlatego odeszłam spod mieszkania i poszłam prosto do domu tym razem już nie na skróty,
***Oczami Harry`ego***
Pokłóciłem się i zerwałem z Blancą a powód był prosty nie kocham jej kocham Julię tylko że ona nie chcę mnie znać,po mojej zdradzie i po tym jak zupełnie urwałem kontakt z nią i naszym rozstaniu wmawiałem sobie że to zauroczenie i zaraz minie ale to nie jest żadne zauroczenie nie mogę przestać o niej myśleć ciągle w głowie siedzi mi jej niziutki głos,roześmiana twarz i te długie włosy którymi żuca na wszystkie strony,muszę ją odzyskać ale jeszcze nie wiem jak wiem tyle że nie mogę bez niej normalnie funkcjonować z moich rozmyśleń wybił mnie Zayn schodzący po schodach,
-co to za darcia były?-spytał zaciekawiony przysiadając obok mnie na krześle,
-to nic takiego,po prostu mała wymiana zdań z Blancą i i..zerwałem z nią,-skrzywiłem się
-uff,,nareszcie-usłyszałem westchnięcie Zayna,
-Yyy..znaczy to nie tak ze się cieszę..tylko po prostu-zmieszał się,
-dobra nie tłumacz się wiem że się cieszysz i wiem tez że żaden z was jej nie lubił-uratowałem go,
-no masz rację nie lubiliśmy jej może z pewnego powodu po prostu nie możemy patrzeć jak przytulasz inną dziewczynę niż Julia przyzwyczailiśmy się do waszego widoku i do niej samej jest świetną dziewczyną a ty nic z tym nie robisz,-mówił Zayn.
nic mu nie odpowiedziałem tylko wstałem z miejsca i ruszyłem do pokoju,nie jest tak jak mówi Zayn przecież na początku chciałem ją odzyskać tak bardzo chciałem i tak bardzo wszystkiego żałowałem jednak może ma trochę racji pewne jest to że za szybko odpuściłem powinienem się nie poddawać,w głowie miałem pewny plan na przeprosiny Juli miałem nadzieję że wypali jednak teraz położyłem się spać udoskonalając każdy szczególik mojej niespodzianki,
Dziękujemy ,Dziękujemy ;* naprawdę ogromnie cieszymy się za ilość komentarzy pod ostatnią notką no tez się trochę smucimy z powodu małej liczby komentarzy ale ta garstka ludzi która to czyta i tak zachęca nas do dalszego pisania i za to dziękujemy;*♥ następny koło środy lub wtorku
wtorek, 12 czerwca 2012
Rozdział 23.
I've tried playing it cool
But when I'm looking at you
I can't ever be brave-Po całym pokoju rozległ się dźwięk mojego budzika,niechętnie spojrzałam na zegarek była 7.00 a dziś do szkoły mam na 8.00,postanowiłam jeszcze trochę poleżeć zakryłam głowę poduszką i zasnęłam,jednak tylko na niecałe 10min.
-Julia .! WSTAWAJ.! spóźnisz się-szarpała mnie mama.
-jeszcze tylko 5 min,przekręciłam się na drugi bok,
-nie 5min tylko wstawaj teraz bo będę zmuszona użyć wody-zciągnęła ze mnie kołdrę,zmierzyłam ją zabójczym wzrokiem i udałam się do łazienki odbyłam poranną toaletę i stanęłam bezradnie przed szafą nie miałam w co się ubrać chyba będę musiała wybrać się na porządne zakupy,postałam przed nią jeszcze z 2min i wyciągnęłam zestaw ubrałam się i umalowałam ,włosy zaczesałam do tyłu zabrałam plecak i zbiegłam na dół w kuchni mama przyrządzała śniadanie a Oskar siedział przy stole w jadalni,przysiadłam obok niego i mama nałożyła nam po toście szybko zjadłam swoją porcję i wyszłam z mieszkania ponieważ zaraz bym się spóźniła dziś musiałam jechać autobusem ponieważ mama zabierała mój samochód,na przystanku siedziała też Libby i Natka,porozmawialiśmy chwile i przyjechał autobus ,po 10 min byliśmy pod szkoła ledwo co zdążyłam na matmę na której wyszliśmy na dwór. Siedliśmy na trawie, otworzyliśmy książki i pani zaczęła nam tłumaczyć o przypadkach jakiś tam. Wiem nie skupiłam się na lekcji ale to tylko dlatego, że na ławce 20 metrów przede mną siedziałeś TY. I co, że widziałam tylko Twoja koszulkę, tył Twojej koszulki. Nagle podeszła do ciebie ta ... jak by ją tu nazwać...hm suka.. tak podeszła do ciebie ta suka. Zabrała ci plecak i pobiegła. Pobiegłeś za nią. Złapałeś ją w pasie. Zakryłam twarz dłońmi.
- Każdy z nich jest taki sam..- usłyszałam głos Libby
- Tylko on miał być inny! - odpowiedziałam,
kolejne lekcje dłużyły się w nieskończoność na ostatnim polskim usiadłam wkurzona w ławce popatrzyłam przez okno na zewnątrz była naprawdę ładna pogoda a ja muszę dusić się w tej klasie nagle drzwi uchyliły się a do sali weszła Polonistka
wywołała do odpowiedzi.
-Numer 15 i 25!' Zapraszam.- Wstaliśmy oboje z zajebiście wściekłymi minami.
-Nie będę Was dziś pytać. Wyobraźcie sobie, że jest między Wami konflikt dotyczący czegoś ważnego. Zagrajcie to.-Spojrzeliśmy na nią zdziwieni, wciąż staliśmy w ciszy. -No już. Zacznij od słów: Jak mogłeś?!- Pogoniła mnie. '
-Jak mogłeś?- Oczy momentalnie mi się zaszkliły. Nie odpowiedział.
-Jak mogłeś to zrobić?!-powtórzyłam
Wziął głęboki wdech. Przepraszam.- Wykrztusił gryząc wargę.
-I co? Mam Ci się rzucić na szyję? Nie przepraszaj,jeśli nie rozumiesz definicji tego słowa.
Wkurzył się. -Dobrze wiesz, że to nie moja wina! To była impreza. Byłem nawalony,od tamtej pory się znią nie spotkałem zrozum.
Otworzyłam szerzej oczy. -nie właśnie że nigdy tego nie zrozumiem-wykrzyczałam.Nauczycielka patrzyła na nas z niedowierzaniem.
-Dobrze. Usiądźcie do ławek. Muszę Wam powiedzieć, że było widać w tym prawdę.
Spojrzał na moją twarz wykrzywioną bólem. Musiałam wyjść z sali. zabrałam plecak i pobiegłam prosto na przystanek Siadając na ławce czekałam na autobus . tego dnia nie przeszkadzało mi , że spóźnię się o kilka minut . powolnie weszłam do niego popychana przez zmęczoną młodzież wracającą do domu ze szkół , odbiłam bilet i zajęłam ostatnie miejsce w autobusie , niedbale kładąc plecak na siedzeniu obok , by przypadkiem żadnej starej babie nie przyszło do głowy usiąść . wsunęłam w uszy słuchawki zamykając oczy i położyłam głowę na szybie . chciałam się wyłączyć zupełnie , przestać myśleć , przestać oddychać a co najważniejsze - przestać czuć . jedynym marzeniem była ucieczka z tego świata , nie miałam sił dłużej w nim żyć . stróżka ciepłych łez sunąca przez skroń zatrzymała się w apaszce . nie chciałam pęknąć przy tłumie cisnących się ludzi w autobusie , dlatego przełączyłam piosenkę na bardziej żywszą . nawet ona nie pomogła , bo krople zaczęły skapywać jeszcze bardziej intensywnie . w myślach wyzywałam się od najgorszych , bo przecież miałam być silna . wpadłam wkurzona do mieszkania mama była już w domu siedziała w salonie i czytała gazetę z największej siły trzasłam drzwiami,mama oderwała głowę od telewizora
-Córciu co się st..-nie usłyszałam dalej bo wbiegłam na górę rzuciłam plecak na biurko i opadłam bezwładnie na podłogę,zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam płakać ukrywałam łzy przed samym sobą,po 5 min otarłam policzek i postanowiłam wyjść na spacer,narzuciłam na siebie sweter i zeszłam na dół
-Julia możesz mi powiedzieć co się stało-spytała mnie mama stojąc przy drzwiach
-nie mam ochoty-burknęłam i zwinnie ją wyminęłam wychodząc z domu,włożyłam słuchawki do uszu i zatraciłam się w muzyce zmierzałam w stronę London Eye,powoli się ściemniało,usiadłam na jednej z ławek i przyglądałam się przechodzącym ludziom,zupełnie straciłam rachubę czasu mogłabym tak patrzeć się w rozgwieżdżone niebo godzinami ale musiałam wracać ponieważ byłam daleko od domu a droga powrotna zajmie mi kolejną godzinę,powoli ruszyłam drogą na skróty przez mój ulubiony park,szłam z opuszczoną głową znów do oczu napłynął mi potok łez,przetarłam policzek rękawem swetra i ruszyłam dalej nie zważałam na stale dzwoniący telefon w mojej kieszeni nie przejmowałam się kto to może być pewnie była to mama lub Libby albo ktoś inny z którym na pewno nie miałam ochoty teraz rozmawiać i tak czułam ze w domu czeka na mnie mama i rozmowa z nią mnie nie ominie,w końcu dotarłam pod mieszkanie otworzyłam po cichu drzwi z nadzieja ze mama śpi ale się myliłam czekała na mnie przy stole w kuchni gdy mnie zobaczyła uniosła lekko głowę patrząc w moim kierunku,przyjrzałam się jej i zobaczyłam ze płakała..płakała przeze mnie spuściłam głowę i wbiegłam na górę,tym razem ja zaczęłam płakać,usiadłam na parapecie i spoglądałam przez okno,podkuliłam nogi pod szyje gdy drzwi od pokoju uchyliły się w nich stała mama.
-Córeczko,co się stało ?proszę powiedz mi przecież możemy porozmawiać-złapała mnie za zziębnięte nadgarstki
-w tym rzecz ze nie możemy porozmawiać,ja nie chcę rozmowy,nie chcę niczego a przede wszystkim nie chcę waszej pieprzonej litości-wykrzyczałam przez łzy.
-czemu to sobie robisz czemu nie chcesz sobie pomóc- spytała wycierając mi krople łez
-to tylko i wyłącznie moja sprawa i moje życie,przestańcie się w nie w końcu mieszać,nie chce mówić o swoich problemach bo jest mi ciężko spróbuj postawić się w mojej sytuacji i zrozum wreszcie że jest mi cholernie trudno-powiedziałam trochę łagodniejszym tonem.
-jestem twoją matką i chcę dla ciebie jak najlepiej dlatego ty tez mnie zrozum i nie bądź egoistką nie dajesz nawet ze sobą porozmawiać,może on cię naprawdę kocha spróbuj chociaż z nim porozmawiać i może mu wybaczyć-wstała z miejsca i w milczeniu opuściła pokój,
Byłam cholernie zmęczona przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka jednak pomimo zmęczenia nie zasnęłam tak szybko dopiero koło 1.00 w nocy.
But when I'm looking at you
I can't ever be brave-Po całym pokoju rozległ się dźwięk mojego budzika,niechętnie spojrzałam na zegarek była 7.00 a dziś do szkoły mam na 8.00,postanowiłam jeszcze trochę poleżeć zakryłam głowę poduszką i zasnęłam,jednak tylko na niecałe 10min.
-Julia .! WSTAWAJ.! spóźnisz się-szarpała mnie mama.
-jeszcze tylko 5 min,przekręciłam się na drugi bok,
-nie 5min tylko wstawaj teraz bo będę zmuszona użyć wody-zciągnęła ze mnie kołdrę,zmierzyłam ją zabójczym wzrokiem i udałam się do łazienki odbyłam poranną toaletę i stanęłam bezradnie przed szafą nie miałam w co się ubrać chyba będę musiała wybrać się na porządne zakupy,postałam przed nią jeszcze z 2min i wyciągnęłam zestaw ubrałam się i umalowałam ,włosy zaczesałam do tyłu zabrałam plecak i zbiegłam na dół w kuchni mama przyrządzała śniadanie a Oskar siedział przy stole w jadalni,przysiadłam obok niego i mama nałożyła nam po toście szybko zjadłam swoją porcję i wyszłam z mieszkania ponieważ zaraz bym się spóźniła dziś musiałam jechać autobusem ponieważ mama zabierała mój samochód,na przystanku siedziała też Libby i Natka,porozmawialiśmy chwile i przyjechał autobus ,po 10 min byliśmy pod szkoła ledwo co zdążyłam na matmę na której wyszliśmy na dwór. Siedliśmy na trawie, otworzyliśmy książki i pani zaczęła nam tłumaczyć o przypadkach jakiś tam. Wiem nie skupiłam się na lekcji ale to tylko dlatego, że na ławce 20 metrów przede mną siedziałeś TY. I co, że widziałam tylko Twoja koszulkę, tył Twojej koszulki. Nagle podeszła do ciebie ta ... jak by ją tu nazwać...hm suka.. tak podeszła do ciebie ta suka. Zabrała ci plecak i pobiegła. Pobiegłeś za nią. Złapałeś ją w pasie. Zakryłam twarz dłońmi.
- Każdy z nich jest taki sam..- usłyszałam głos Libby
- Tylko on miał być inny! - odpowiedziałam,
kolejne lekcje dłużyły się w nieskończoność na ostatnim polskim usiadłam wkurzona w ławce popatrzyłam przez okno na zewnątrz była naprawdę ładna pogoda a ja muszę dusić się w tej klasie nagle drzwi uchyliły się a do sali weszła Polonistka
wywołała do odpowiedzi.
-Numer 15 i 25!' Zapraszam.- Wstaliśmy oboje z zajebiście wściekłymi minami.
-Nie będę Was dziś pytać. Wyobraźcie sobie, że jest między Wami konflikt dotyczący czegoś ważnego. Zagrajcie to.-Spojrzeliśmy na nią zdziwieni, wciąż staliśmy w ciszy. -No już. Zacznij od słów: Jak mogłeś?!- Pogoniła mnie. '
-Jak mogłeś?- Oczy momentalnie mi się zaszkliły. Nie odpowiedział.
-Jak mogłeś to zrobić?!-powtórzyłam
Wziął głęboki wdech. Przepraszam.- Wykrztusił gryząc wargę.
-I co? Mam Ci się rzucić na szyję? Nie przepraszaj,jeśli nie rozumiesz definicji tego słowa.
Wkurzył się. -Dobrze wiesz, że to nie moja wina! To była impreza. Byłem nawalony,od tamtej pory się znią nie spotkałem zrozum.
Otworzyłam szerzej oczy. -nie właśnie że nigdy tego nie zrozumiem-wykrzyczałam.Nauczycielka patrzyła na nas z niedowierzaniem.
-Dobrze. Usiądźcie do ławek. Muszę Wam powiedzieć, że było widać w tym prawdę.
Spojrzał na moją twarz wykrzywioną bólem. Musiałam wyjść z sali. zabrałam plecak i pobiegłam prosto na przystanek Siadając na ławce czekałam na autobus . tego dnia nie przeszkadzało mi , że spóźnię się o kilka minut . powolnie weszłam do niego popychana przez zmęczoną młodzież wracającą do domu ze szkół , odbiłam bilet i zajęłam ostatnie miejsce w autobusie , niedbale kładąc plecak na siedzeniu obok , by przypadkiem żadnej starej babie nie przyszło do głowy usiąść . wsunęłam w uszy słuchawki zamykając oczy i położyłam głowę na szybie . chciałam się wyłączyć zupełnie , przestać myśleć , przestać oddychać a co najważniejsze - przestać czuć . jedynym marzeniem była ucieczka z tego świata , nie miałam sił dłużej w nim żyć . stróżka ciepłych łez sunąca przez skroń zatrzymała się w apaszce . nie chciałam pęknąć przy tłumie cisnących się ludzi w autobusie , dlatego przełączyłam piosenkę na bardziej żywszą . nawet ona nie pomogła , bo krople zaczęły skapywać jeszcze bardziej intensywnie . w myślach wyzywałam się od najgorszych , bo przecież miałam być silna . wpadłam wkurzona do mieszkania mama była już w domu siedziała w salonie i czytała gazetę z największej siły trzasłam drzwiami,mama oderwała głowę od telewizora
-Córciu co się st..-nie usłyszałam dalej bo wbiegłam na górę rzuciłam plecak na biurko i opadłam bezwładnie na podłogę,zakryłam twarz dłońmi i zaczęłam płakać ukrywałam łzy przed samym sobą,po 5 min otarłam policzek i postanowiłam wyjść na spacer,narzuciłam na siebie sweter i zeszłam na dół
-Julia możesz mi powiedzieć co się stało-spytała mnie mama stojąc przy drzwiach
-nie mam ochoty-burknęłam i zwinnie ją wyminęłam wychodząc z domu,włożyłam słuchawki do uszu i zatraciłam się w muzyce zmierzałam w stronę London Eye,powoli się ściemniało,usiadłam na jednej z ławek i przyglądałam się przechodzącym ludziom,zupełnie straciłam rachubę czasu mogłabym tak patrzeć się w rozgwieżdżone niebo godzinami ale musiałam wracać ponieważ byłam daleko od domu a droga powrotna zajmie mi kolejną godzinę,powoli ruszyłam drogą na skróty przez mój ulubiony park,szłam z opuszczoną głową znów do oczu napłynął mi potok łez,przetarłam policzek rękawem swetra i ruszyłam dalej nie zważałam na stale dzwoniący telefon w mojej kieszeni nie przejmowałam się kto to może być pewnie była to mama lub Libby albo ktoś inny z którym na pewno nie miałam ochoty teraz rozmawiać i tak czułam ze w domu czeka na mnie mama i rozmowa z nią mnie nie ominie,w końcu dotarłam pod mieszkanie otworzyłam po cichu drzwi z nadzieja ze mama śpi ale się myliłam czekała na mnie przy stole w kuchni gdy mnie zobaczyła uniosła lekko głowę patrząc w moim kierunku,przyjrzałam się jej i zobaczyłam ze płakała..płakała przeze mnie spuściłam głowę i wbiegłam na górę,tym razem ja zaczęłam płakać,usiadłam na parapecie i spoglądałam przez okno,podkuliłam nogi pod szyje gdy drzwi od pokoju uchyliły się w nich stała mama.
-Córeczko,co się stało ?proszę powiedz mi przecież możemy porozmawiać-złapała mnie za zziębnięte nadgarstki
-w tym rzecz ze nie możemy porozmawiać,ja nie chcę rozmowy,nie chcę niczego a przede wszystkim nie chcę waszej pieprzonej litości-wykrzyczałam przez łzy.
-czemu to sobie robisz czemu nie chcesz sobie pomóc- spytała wycierając mi krople łez
-to tylko i wyłącznie moja sprawa i moje życie,przestańcie się w nie w końcu mieszać,nie chce mówić o swoich problemach bo jest mi ciężko spróbuj postawić się w mojej sytuacji i zrozum wreszcie że jest mi cholernie trudno-powiedziałam trochę łagodniejszym tonem.
-jestem twoją matką i chcę dla ciebie jak najlepiej dlatego ty tez mnie zrozum i nie bądź egoistką nie dajesz nawet ze sobą porozmawiać,może on cię naprawdę kocha spróbuj chociaż z nim porozmawiać i może mu wybaczyć-wstała z miejsca i w milczeniu opuściła pokój,
Byłam cholernie zmęczona przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka jednak pomimo zmęczenia nie zasnęłam tak szybko dopiero koło 1.00 w nocy.
no z okazji 5 komentarzy z których się cieszymy to dodaliśmy kolejny rozdział :D nastepny pojawi się w weekend ;*
Subskrybuj:
Posty (Atom)